Wirus, który zabija raka
Jest tani, bardzo precyzyjnie zżera komórki rakowe i nie ma żadnych działań ubocznych. To zmodyfikowany genetycznie wirus o skomplikowanej nazwie Ad5[CgA-E1A-miR122]PTD. Profesor Magnus Essand nazywa go żartobliwie „zabójcą, który morduje wszystkich złych kolesi”. Kiedy po raz pierwszy zaaplikował go myszom, nie mógł uwierzyć własnym oczom.
– To niesamowite – mówi Essand. – To lepsze niż cokolwiek innego. On zabija komórki nowotworowe odporne na każdy inny lek. Fotografie dokumentujące przebieg badań pokazują, jak guzy u laboratoryjnych myszy zmniejszają się krok po kroku. – Więc dlaczego wstrzymałeś swoje prace? – pyta profesora dziennikarz „The Telegraph”. – Pieniądze – odpowiada Essand. – Ich brak. – Ile pieniędzy brakuje? – pyta dalej dziennikarz. – O jakiej cenie mówimy? Jaka jest cena, by wydobyć tego wirusa z twojej lodówki i dać ludziom szansę na życie? Essand zastanawia się chwilę: – Potrzebny jest milion funtów. – To premia bankiera. To mniej niż złoty sedes gwiazdy rocka – łapie się za głowę brytyjski dziennikarz. – Gdybym znalazł kogoś, kto da ci te pieniądze, rozpoczniesz badania kliniczne? – Oczywiście – odpowiada Magnus. Na firmy biotechnologiczne nie ma co liczyć. Nie chcą fi- nansować badań. Twierdzą, że próby są za mało zaawansowane i inwestowanie w niepewne wyniki ich nie interesuje.
Już od 1880 roku naukowcy podejrzewali, że niektóre wirusy niszczą komórki nowotworowe. W 1890 roku pewien włoski lekarz zauważył to u prostytutek chorych na raka szyjki macicy. Gdy szczepił je przeciw wściekliźnie, nowotwór znacznie się zmniejszał. Lekarze znają też przypadek 14-letniego chłopca chorego na białaczkę, któ- ry złapał ospę wietrzną. W kilka dni jego powiększona wątroba i śledziona wróciły do normalnych rozmiarów, a poziom leukocytów zmniejszył się pięćdziesięciokrotnie. Ale największy przełom w badaniach nad wirusami zwalczającymi nowotwory nastąpił wraz z rozwojem genetyki, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś ta dająca nadzieję metoda leczenia zaczyna być coraz szerzej omawiana w pismach medycznych.
Magnus Essand cudownego wirusa nie wynalazł. Jest on znany naukowcom już od dawna. To adenowirus występujący w naturalnej postaci w naszych migdałkach. Profesor zmodyfikował go tylko genetycznie i potraktował nim komórki nowotworowe. Okazało się, że spreparowany przez niego wirus niszczy wszystkie nowotwory NET – neuroendokrynne, atakujące gruczoły wydzielania wewnętrznego, tzn. przysadkę, przytarczyce, rdzeń nadnercza oraz układ pokarmowy, a szczególnie trzustkę. Rak neuroendokrynny był kiedyś uważany za bardzo rzadki, ale okazuje się, że był po prostu trudny do wykrycia. Dawał dziwne objawy – podobne do zespołu jelita drażliwego albo do grypy. Dopiero po śmierci Steve’a Jobsa, legendarnego szefa Apple, lekarze w Wielkiej Brytanii zrobili sekcje zwłok 30 tysięcy zmarłych, których podejrzewano, że zostali źle zdiagnozowani. W co setnym ciele wykryto nowotwór typu NET. Od tego czasu coraz częściej diagnozuje się u ludzi tę chorobę. W ciągu ostatnich 30 lat nastąpił pięciokrotny wzrost liczby osób, u których zdiagnozowano NET.
Profesor Essand jest jak najdalszy od twierdzenia, że jego lek na pewno pomoże ludziom. Testował go przecież tylko na myszach. – Może się okazać, że nie jest tak skuteczny u ludzi. Ale chce próbować. Profesor i jego zespół wymyślili, że ten, kto podaruje im pieniądze, będzie mógł nazwać wirus swoim imieniem. – Więc jeśli Calvin Klein czy Elton John, czy... Paris Hilton da wam milion, będą mieli swojego wirusa? – pyta dziennikarz „The Telegraph”. – A czemu nie? – odpowiada Essand. Naukowcy z Uppsali chcą też zainteresować swoimi badaniami firmę Apple. Przecież Steve’a Jobsa też zabił NET.
Jeśli chcesz przekazać pieniądze na badania profesora Magnusa Essanda, wyślij informację na: Uppsala University, The Oncolytic Virus Fund, Box 256, SE-751 05 Uppsala, Sweden, albo odwiedź stronę internetową: www.uu.se/en/support/oncolytic.
Na podst.: The Telegraph, Financial Times