Na bakier z ekonomią
15 pień. Rostowski wylicza, że będzie to kosztowało konkretną kwotę. To prymitywne liczenie. Dlaczego nikt nie policzył, ile oszczędzimy środków z powodu polepszenia stanu zdrowia u milionów dzieci? Profilaktyka zawsze jest tańsza od leczenia. W Stanach Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych rozpoczęto badania na wybranej grupie zaniedbanych afroamerykańskich dzieci. Pierwszą grupę objęto wychowaniem przedszkolnym oraz profilaktyką zdrowotną, a drugą nie. Po latach okazało się, że dzieci z pierwszej grupy w większości skończyły szkoły, mają zawody i pracę. W drugiej grupie zanotowano dużą liczbę narkomanów, przestępców i ludzi bez pracy. W takich wyliczeniach konieczny jest rachunek ciągniony, który pokazuje następstwa poniesionych wydatków w dłuższej perspektywie. Tymczasem Rostowski zachowuje się jak jednoręki ekonomista.
Kolejna sprawa to walka z bezrobociem, które jest największą społeczną chorobą XXI wieku. Obniżenie bezrobocia jest moim zdaniem ważniejsze niż kwestie monetarne. Zmniejszenie kosztów pracy jest konieczne. Czy w taki sposób, jaki proponuje Kaczyński? To już wymaga głębszego zastanowienia.
Globalizacja sprawiła, że coraz więcej wielkich międzynarodowych firm płaci coraz mniejsze podatki. Ominięcie CIT-u nie jest żadnym problemem. Wprowadzenie podatku obrotowego nie jest więc złym pomysłem.
Konieczna jest też nowa regulacja dotycząca podatku VAT, gdyż obecny system to nic innego jak zaproszenie do manipulowania prawem. Kiedyś napisałam, że regulacje VAT- owskie mają 1200 stron, a profesor Modzelewski, który jest ich autorem, powiedział mi, że jak się wszystko dobrze policzy, to wychodzi...12 tysięcy stron!
Nigdy nie byłam propisowska, ale sytuacja dojrzała już do proponowanych przez opozycję zmian systemowych. gdyż nie jesteśmy w stanie osiągnąć dochodów z 2007 roku. System podatkowy przypomina durszlak z setkami dziur, przez które uciekają ogromne pieniądze. Do tego ustawy o PIT i CIT w 90 proc. powtarzają to samo, więc ich połączenie wydaje się oczywiste.
W podobny sposób od ponad 5 lat dewastowany jest VAT. Minister Rostowski założył, że w tym roku dochody z VAT- u osiągną 132 miliardy zł. Już rok temu powiedziałem, że ściągniemy zaledwie 120 miliardów. I teraz rząd przyznał, że istotnie będzie 120, a w przyszłym – 126, co moim zdaniem także się nie sprawdzi.
Te projekty podatkowe (CIT, PIT i VAT) są znane, powszechnie dostępne od roku i wiadomo, że według ich założeń miałyby zacząć obowiązywać od 2014 roku. Tymczasem minister Rostowski wychodzi i twierdzi, że w 2013 roku te projekty przyniosą jakieś absurdalne koszty. To świadczy, że minister tych projektów nie zna, że ich nie przeczytał.
Program wspierania zatrudnienia także miałby się zacząć w 2014 i być rozłożony na 10 lat. Więc jakim cudem w przyszłym roku miałby kosztować kilkanaście miliardów złotych? Opowiadanie, że całościowe koszty reform zapowiedzianych przez Jarosława Kaczyńskiego miałyby kosztować w 2013 roku 50 czy 60 miliardów, są tyle samo warte, co prognoza dochodów budżetowych na ten rok.
W odpowiedzi na zarzuty o aferę Amber Gold minister Rostowski atakuje projekty opozycji, twierdząc że to ona tworzy piramidę finansową. Czy to jest merytoryczna debata ministra finansów? Brukselę, czego skutkiem była upadłość naszych stoczni. Dziś reguły gry się zmieniły i rządy bez skrępowania udzielają potężnej pomocy finansowej swoim bankom. Jeżeli więc miałbym wprowadzić nowy sposób opodatkowania wielkich firm działających w Polsce, to zrobiłbym to w taki sposób, żeby oszczędzić nasze, a większym stopniu opodatkować zagraniczne.
Jarosław Kaczyński proponuje ustawę proinwestycyjną, a minister Rostowski wylicza koszt jej wprowadzenia na ponad 13 miliardów złotych ( w 2013 r. – przyp. autora). To wyliczenie jest całkowicie niewiarygodne. Nie znając kształtu tych ulg, nie można określić ich kosztów. W Polsce innowacyjność firm, poza nielicznymi wyjątkami, osiągnęła dno. Dlatego korzystając z dobrych wzorów, chociażby krajów skandynawskich, trzeba zaprojektować takie ulgi inwestycyjne, które wspierałyby wzrost innowacyjności polskich przedsiębiorstw.
Kaczyński proponuje dowolność należenia do OFE. Ale dyskusja na ten temat nie ma moim zdaniem większego sensu, gdyż los OFE wydaje się przesądzony. Wbrew temu, co twierdzi minister finansów, w przyszłym roku prawdopodobnie będzie recesja i dziura budżetowa zamiast zakładanych 36 miliardów przekroczy 60 miliardów złotych. Wówczas rząd zlikwiduje OFE jeżeli nie w całości, to w tej części, w której inwestują one w obligacje. Jednorazowy, sztuczny, bo zaksięgowany w ZUS-ie, zysk dla budżetu państwa wyniesie prawie 300 miliardów.
Zamiast rozwijać i unowocześniać kraj, dyskutuje się, czy mamy pracować do 65, 67, 70 lat, a może do śmierci, gdyż system emerytalny może się całkowicie załamać. To jest droga donikąd.
Według OECD ( Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) tzw. klin podatkowy, czyli różnica między płacą brutto i płacą netto, jest w Polsce niezwykle wysoki. Dlatego wszelkie decyzje zmniejszające rozmiar tego klina, w tym także propozycja ponownego zmniejszenia składki rentowej, ułatwią utworzenie nowych miejsc pracy. Według ministra Rostowskiego kosztowałoby to budżet prawie 8 miliardów złotych. W taki sposób przeprowadzają wyliczenia nie ekonomiści, lecz „ uczeni w Excelu”. Wkładają do tabelki w Excelu liczbę zatrudnionych, wysokość składki, przychód i wychodzi im jakaś suma. Tymczasem żeby snuć jakiekolwiek ekonomiczne prognozy, trzeba zrobić rachunek ciągniony.