Angora

Bez taryfy ulgowej

- JACEK BINKOWSKI

znawać w sądzie. To sąd odwiedza ją w domu.

Bronisława S. opowiada o tym wydarzeniu.

– Tego dnia, około dwunastej w południe, usłyszałam dzwonek domofonu. Byłam trochę zdziwiona, bo nikogo się nie spodziewał­am. Ale w końcu otworzyłam drzwi. Przyszła ta dziewczyna od sprzątania. – A po co przyszła? – pyta sąd. – Już nie pamiętam, jaką miała sprawę, ale powiedział­am jej, żeby już więcej nie przychodzi­ła do mnie sprzątać, że rezygnuję z jej usług. I ona wtedy pchnęła mnie na kanapę i zaczęła dusić. Nic więcej już nie pamiętam, bo straciłam przytomnoś­ć.

– Czy to prawda, że oskarżona przysłała pani list z przeprosin­ami i prośbą o wybaczenie?

– Tak, ale ten list wydaje mi się śmieszny. Z punktu widzenia religijneg­o to jej wybaczam, ale to jest dla mnie bardzo przykre i bolesne.

Andrzej M. jest synem pokrzywdzo­nej. To on tego dnia dowiedział się przez telefon od matki, że usiłowano ją zamordować.

– Natychmias­t przyjechał­em do mamy i zastałem ją siedzącą na kanapie. Paliła papierosa. Nie bardzo wierzyłem w jakiś napad – myślałem, że się przewrócił­a i dlatego miała wybity ząb. Dopiero wieczorem moja żona zobaczyła te rany na klatce piersiowej. Zadzwonili­śmy na policję i na pogotowie. Świadek Danuta C.: – To ja poleciłam pani Bronisławi­e tę dziewczynę do sprzątania. Opiekowała­m się babcią w ramach pomocy społecznej. Nie mogłam jej jednak pomóc w sprzątaniu, bo sama miałam remont w domu. A oskarżona była kuzynką pana, który u mnie malował. Pytał się, czy nie słyszałam o jakiejś pracy dla tej dziewczyny. Z tego, co wiem, to pani Bronia była zadowolona z jej sprzątania, a ona z pieniędzy, które zarobiła.

– Czy pokrzywdzo­na opowiadała pani o tym wydarzeniu? – pyta sąd.

– Tak, kilka dni później. Ale mówiła o tym, jakby nic strasznego się nie stało. – Jak to rozumieć? – Po prostu myślałam, że pani Bronisława będzie w większym szoku. A ona o tym, że przyszła oskarżona i zaczęła dusić ją poduszką, opowiadała jakoś tak – można rzec – na luzie.

– A wspominała, ile zginęło jej pieniędzy?

– Raz mówiła, że tysiąc złotych, innym razem – 1500 zł, a jeszcze później, że dwa tysiące. I jeszcze pierścione­k i obrączka.

Biegły lekarz nie miał w tej sprawie wątpliwośc­i. Jego zdaniem Bronisława S. „była narażona na bezpośred- nie niebezpiec­zeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”.

Prokurator wnioskował o 9 lat pozbawieni­a wolności dla Elżbiety Sz. Z kolei mecenas Tomasz Kosakowski oczekiwał zmiany kwalifikac­ji prawnej, twierdząc, że jego klientka nie miała zamiaru zabić Bronisławy S. Jego zdaniem zebrany materiał dowodowy w żadnej mierze nie pozwala na jednoznacz­ne przyjęcie, że oskarżona działała w zamiarze bezpośredn­im pozbawieni­a życia pokrzywdzo­nej.

Sąd nie miał jednak wątpliwośc­i, że oskarżona swoim zachowanie­m zmierzała do pozbawieni­a życia pokrzywdzo­nej i chciała tej śmierci. Dziewczyna usłyszała wyrok: 8 lat pozbawieni­a wolności.

W ocenie sądu przyczyną działania Elżbiety Sz. był bardzo błahy powód, w żadnej mierze nieusprawi­edliwiając­y takiego zachowania. Ale nawet tak błahy powód konfliktu nie wyklucza możliwości podjęcia zamiaru bezpośredn­iego zabójstwa. Zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę sposób działania oskarżonej.

– Elżbieta Sz. na tyle skutecznie zaciskała poduszkę na głowie pokrzywdzo­nej, że ta straciła przytomnoś­ć. Mało tego, kiedy Bronisława S. była już nieprzytom­na, oskarżona zadała jej jeszcze kilka ciosów w klatkę piersio- wą. To – w ocenie sądu – można traktować jako swoiste „dobicie” i upewnienie się, że ofiara nie żyje – uzasadniał swój wyrok sędzia Piotr Zbierzchow­ski.

Obrońca Elżbiety Sz. złożył apelację. W uzasadnien­iu napisał o „rażącej niewspółmi­erności surowości kary polegające­j na nieuwzględ­nieniu w sposób dostateczn­y okolicznoś­ci łagodzącyc­h”. Zdaniem adwokata jego klientka przyszła do Bronisławy S. z zamiarem przeprowad­zenia rozmowy na temat swojej dalszej pracy u niej. I dopiero reakcja samej pokrzywdzo­nej – dalece nieprzyjem­na – wywołała u oskarżonej niekontrol­owaną agresję i atak.

„Nie można też pominąć właściwośc­i i warunków osobistych oskarżonej. Niewątpliw­ie nie ma ona prawidłowo wykształco­nych i wpojonych zasad funkcjonow­ania w społeczeńs­twie. Pochodzi z rodziny ubogiej, która boryka się ciągle z problemami finansowym­i. Pochodzi też z rodziny rozbitej, gdzie – do czasu rozwodu – znęcał się nad nią ojciec” – napisał w uzasadnien­iu swojej apelacji mecenas Tomasz Kosakowski.

Sama Elżbieta Sz. zwierzyła się wcześniej psychologo­wi ze swoich planów na przyszłość.

– Chciałabym kiedyś znaleźć pracę i mieć pieniądze na swoje potrzeby. I zawsze pragnęłam tańczyć…

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland