Zamordowany wspólnik
Willa stała na końcu ulicy w ogrodzie, otoczona starymi drzewami. Kiedy inspektor Nerak nacisnął dzwonek, drzwi otworzył młody mężczyzna. Widząc legitymację policyjną, zaczął opowiadać:
– Nazywam się Artur Zieliński i byłem umówiony o godzinie osiemnastej ze wspólnikiem Ryszardem Nowakiem, tu, u niego w domu. Zjawiłem się punktualnie i kiedy podszedłem do drzwi wejściowych, zobaczyłem, że są uchylone. Nie dzwoniąc, wszedłem do środka i ruszyłem w kierunku gabinetu Ryśka. Przedpokój, jak pan widzi, jest wyłożony grubym dywanem, więc nie było słychać moich kroków. Drzwi do gabinetu znajdującego się na parterze były otwarte. Gdy w nich stanąłem, zobaczyłem plecy jakiegoś faceta, który stał przed biurkiem, za którym siedział Ryszard. Oni mnie nie zauważyli. Zamarłem z przerażenia. W pewnym momencie Rysiek wstał i powiedział podniesionym głosem: „Więcej nie chcę cię widzieć i natychmiast opuść mój dom, bo jeżeli nie…”. Nie zdążył dokończyć, gdyż stojący przed nim mężczyzna wyciągnął pistolet, strzelił i natychmiast wybiegł przez otwarte drzwi prowadzące do ogrodu. Zrobił to tak szybko, że nawet nie zdążyłem zobaczyć jego twarzy. Widziałem tylko w wyciągniętej ręce pistolet, z którego strzelał. Kiedy uciekł, nie wszedłem do gabinetu, lecz wybiegłem z domu i z komórki powiadomiłem o zajściu policję.
W tym czasie, gdy Nerak słuchał Artura Zielińskiego, technicy z wydziału kryminalnego dokładnie sprawdzali gabinet w poszukiwaniu śladów, które mógł zostawić przestępca. Niczego jednak nie znaleziono.
Zwłoki Ryszarda Nowaka leżały obok biurka, wśród
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 20 września. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Rozwiązanie zagadki prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-103 Łódź, ul. Piotrkowska 94.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni: „Piraci z mazurskiego jeziora”. Żeglarz zeznał, że będąc przywią- rozrzuconych dokumentów. Okazało się, że pocisk trafił mężczyznę w klatkę piersiową, przeszedł na wylot i utkwił w półce regału. W pewnym momencie do oglądającego gabinet Neraka podszedł sierżant Wrzosek i zameldował:
– Sprawdziłem Artura Zielińskiego. Ma czystą kartotekę i nie miał nigdy zatargów z prawem. Jest znanym w regionie kolekcjonerem broni palnej. Ponoć ma bardzo interesujący zbiór zabytkowych i współczesnych rewolwerów.
Inspektor podziękował Wrzoskowi, wszedł do pokoju, w którym siedział Artur Zieliński, i zapytał:
– Jak wyglądał pistolet, z którego zabito pana wspólnika? Powiedział pan przecież, że w momencie oddania strzału widział go pan.
– Nie miałem czasu przyjrzeć mu się dokładnie, bo wszystko rozegrało się błyskawicznie. Zdaje mi się, że przypominał glocka.
Nerak chwilę pomyślał i oświadczył zaskoczonemu rozmówcy:
– Coś mi mówi, że pan kłamie. Nie było żadnego mordercy i podejrzewam, że to pan zabił wspólnika.
Na jakiej podstawie inspektor Nerak doszedł takiego wniosku?
do zany do koi, nie mógł sterować łodzią i wiatr sam zepchnął ją do brzegu w pobliżu przystani. Skłamał, ponieważ wiejący od północy wiatr zepchnąłby w takiej sytuacji żaglówkę na brzeg południowy.
Wpłynęło 9 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 42 e-mailem.
Książkę Linwooda Barclaya „Za blisko domu” wylosowała pani Karolina Ciebiada-Gryś z Pabianic.
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.