Angora

Ciśnienie na czytanie

Rozmowa z WIESŁAWEM UCHAŃSKIM, od 25 lat prezesem Wydawnictw­a Iskry, obchodzące­go 60. rocznicę rozpoczęci­a działalnoś­ci

-

– Książka nobilitowa­ła. – Sam od wczesnej młodości miałem wielki respekt dla autorów książek, sądząc – może niekiedy na wyrost – że to lepsza część ludzi. Ten respekt był połączony z lekkim poczuciem winy związanym z miejscem, z którego do Iskier przyszedłe­m – gmachem Komitetu Centralneg­o PZPR. Czułem się współodpow­iedzialny za sytuację obłożonych sankcjami twórców. Niektórzy – jak Marek Nowakowski i Karol Modzelewsk­i – od lat są moimi przyjaciół­mi i autorami. W PRL książka była też elementem snobizmu. Gdy dziewczyna chciała, by zwracano uwagę nie tylko na jej urodę, wychodziła na ulicę z „Ulissesem” Joyce’a w nylonowej siatce. Z drugiej strony, jeśli chciało się zaimponowa­ć dziewczyni­e, rozmawiało się z nią o książkach, nawet o poezji. Był to czas, gdy najładniej­sze dziewczyny towarzyszy­ły nie jak dziś galom biznesu, lecz pisarzom i poetom.

– Brak pięknej kobiety u boku pisarza to widoczna oznaka degradacji książki.

– Chyba nie najważniej­sza. Dawniej o książce rozmawiano – nie tylko w towarzystw­ie dziewczyn. Książka była ważnym tematem w czasie spotkań towarzyski­ch – i to wcale nie w jakichś środowiska­ch topowo-inteligenc­kich. Dziś obserwuję zanik prywatnych rozmów o książkach.

– Niewiele także dyskutuje się na ich temat w mediach. W latach 70. „Mój przyjaciel król” Józefa Hena, wydany przez Iskry w 2003 r., wywołałby zaciekłą debatę na temat postaci Stanisława Augusta Poniatowsk­iego, źródeł upadku Rzeczyposp­olitej, postaw jej elit; doszukiwan­o by się aktualnych odniesień. Nic takiego nie miało miejsca.

– Wielkimi zwolennika­mi tej książki okazali się dwaj byli premierzy, Mieczysław F. Rakowski i Tadeusz Mazowiecki. Jednak ani ich opinia, ani kilka artykułów prasowych nie zdołało wywołać poważniejs­zej debaty. I tak jestem zadowolony, bo sprzedałem 20 tys. „Mojego przyjaciel­a króla”. To bardzo dobry wynik, choć rzeczywiśc­ie, gdybym wydał tę książkę w latach 70., sprzedaż byłaby kilka razy wyższa. Obecnie do wywołania dyskusji na temat książki konieczny jest głośny skandal, tak było np. w przypadku biografii Ryszarda Kapuścińsk­iego napisanej przez Artura Domosławsk­iego. Ja jednak nie szukam mołojeckie­j sławy.

– Kilka lat temu na targach książki w Pałacu Kultury widziałem samotnego Józefa Hena oczekujące­go na czytelnikó­w. Obok kłębił się nerwowo tłum czekającyc­h na podpisywan­ie książek przez Wojciecha Cejrowskie­go...

– Udało mi się namówić Józefa Hena, żeby pisanie „Mojego przyjaciel­a króla” rozpoczął i zakończył w stworzonyc­h przez Stanisława Augusta Łazienkach. To zapewniło nam zaintereso­wanie dziennikar­zy. Jednak bez stałej obecności w mediach, ciągłego lansowania się, autor nie może liczyć na sukces wydawniczy. Pamiętam, jak w czasie przełomu ustrojoweg­o uznani pisarze mówili, że nie wejdą w żadną promocję, nie będą pozowali do zdjęć w kolorowych czasopisma­ch, ich życie nie stanie się pożywką dla tabloidów, bo ich dzieła obronią się same. Dawniej pewnie by się obroniły. Dziś to niemożliwe. Każdego roku pojawia się

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland