Po polsku zabronione! Norwegia
Joanna Rencławowicz, 34-letnia sprzątaczka z Polski, pracująca w szpitalu w Telemark, została zwolniona, gdyż podczas przerw na posiłki rozmawiała z kolegami po polsku. Sprawa trafia do sądu.
Joanna dostała wypowiedzenie w sierpniu. „Została Pani poinformowana o tym, że w czasie pracy dozwolone jest tylko mówienie po norwesku. Pani koledzy oraz pacjenci szpitala wielokrotnie skarżyli się na to, że w stołówce, pomieszczeniu dla personelu sprzątającego oraz w korytarzach mówi się po polsku”.
Jej adwokat Sebastian Garstecki złożył skargę do rzecznika praw kobiet i walki z dyskryminacją, wskazując między innymi na to, że rzecznik już wcześniej wypowiadał się na ten temat, orzekając, że wymogi języko- we tego typu (zakaz mówienia w języku ojczystym w pracy) stanowią formę dyskryminacji.
W zawiadomieniu o wszczęciu procesu Garstecki informuje, że Joannę ostrzegano przed rozmawianiem po polsku, kiedy zaczynała pracę, bo szefowa tego nie lubi. W styczniu Anita Simonsen zaczęła wywieszać w różnych miejscach szpitala karteczki o treści typu: „W pracy mówimy po norwesku”.
Adwokat Sebastian Garstecki uważa, że sprawa jest poważna:
– Joanna została zwolniona, ponieważ nie siedziała cicho i upominała się o swoje prawa. To, że ktoś mówi w języku ojczystym podczas niepłatnych przerw w pracy, nie stanowi uzasadnionego powodu wypowiedzenia.
Garstecki ma nadzieję, że uda się dojść do porozumienia ze szpitalem:
– W tej sprawie nie chodzi o to, żeby uzyskać jakieś wielkie odszkodo-