Czekając na apokalipsę
Telewizje całego świata codziennie bombardują nas informacjami o katastrofach, powodziach, wybuchach wulkanów czy terrorystycznych zamachach. Większość z nich ma wymiar lokalny i patrzymy na nie jedynie jak na sensacyjne ciekawostki, nie dopuszczając myśli, że podobne rzeczy mogą dotknąć także nas. Są jednak i tacy, którzy wieszczą zagładę przynajmniej części świata.
To tzw. preppersi, czyli ludzie przygotowujący się na koniec świata. Mają bardzo precyzyjne plany ratunkowe i wierzą, że w razie potrzeby będą w stanie przetrwać nawet w ekstremalnie trudnych warunkach. Niektórzy działają pod wpływem samozwańczych proroków i głosicieli teorii o zbliżającym się końcu świata. Wśród preppersów są ludzie w różnym wieku i różnych profesji, którzy na co dzień żyją i pracują jak inni. Łączy ich jedynie życiowy cel, którym jest odpowiednie przygotowanie się na apokalipsę.
Szaleńcy czy planiści?
Każda z takich osób w USA może uzyskać fachową pomoc Practical Preppers, firmy założonej przez długoletnich preppersów, którzy dzielą się swą wiedzą i doświadczeniami poprzez nauczanie, szkolenia i doradztwo. Eksperci analizują szanse przetrwania w sytuacji, gdy urzeczywistnią się ich najgorsze obawy i będą musieli realizować swoje plany. Są przekonani, że już wkrótce nadejdą ciężkie czasy, w których nędza i głód sprawią, że ludzie zwrócą się przeciwko sobie, a podstawowym celem ich działania będzie zapewnienie sobie przetrwania. W opinii wielu ludzi preppersi to praktyczni planiści, inni zaś traktują ich jak szaleńców. I nie wiadomo, która ocena jest bliższa prawdy.
Jednymi z bardziej znanych amerykańskich preppersów są Paul Range i jego żona Gloria. Małżeństwo zbudowało specjalny dom z dziewięciu kontenerów i cały czas przygotowuje się na dzień, w którym ma dojść do zmiany ziemskich biegunów, co wywoła dramatyczne zmiany klimatu i klęski żywiołowe. Państwo Range zgromadzili już ponad 23 tony żywności, wybudowali specjalny betonowy zbiornik na deszczówkę o pojemności 14 tys. litrów i cały czas ćwiczą ewakuację w dniu katastrofy. Trochę inaczej przygotowuje się Chris Nyerges z Los Angeles, który chce udo- wodnić, że nawet w miejskiej dżungli można sobie poradzić po największych kataklizmach. Wierzy, że zawsze potrafi odnaleźć wodę i pożywienie.
Pomysłów na przetrwanie ludzie mają znacznie więcej. Kellene Bishop zaskakuje swych przyjaciół, przygotowując przyjęcia wyłącznie z potraw o długiej przydatności do spożycia, pokazując tym samym, że nawet w przypadku jakiejś finansowej katastrofy nie zamierza rezygnować ze smacznego jedzenia. Uczy się też szybkiego strzelania i walki wręcz, co ma pomóc w czasach bezprawia. Dennis Evers nauczył swojego syna, jak należy robić łuki i strzały. Jego córki spawają zbiorniki i gromadzą w nich paliwo, żona przygotowuje olbrzymie ilości weków, a zięć pracuje nad systemem łączności, który pozwoli członkom rodziny komunikować się, gdy zapanuje chaos. Z kolei David Sarti nazywa siebie „wiejskim prepperem”. – W przypadku gdyby nasze narodowe systemy komunikacji załamały się na skutek impulsu
Koniec świata blisko?
Na wielką katastrofę przygotowuje się także Doug Huffman, który zbudował w górach Sierra Nevada specjalne nory. Chce w nich przeżyć kolejny kryzys. Podobnie myślą Ed i Diana Pedenowie, którzy już od pewnego czasu żyją pod ziemią, w bunkrze zbudowanym ze starego składu amunicji. W nadejście śmiertelnej ptasiej grypy wierzy Bradford Frank, psychiatra z przedmieść San Francisco. Przygotowuje swą rodzinę na przeprowadzkę do pobliskiej jaskini. Natomiast Bruce Beach zbudował 930-metrowy podziemny bunkier, na który zużył 42 szkolne autobusy. Swą budowlę dumnie nazywa „Drugą Arką”. Wielkim bunkrem, zwanym Armageddon Inn, dysponuje też Janet Spen-
Pytanie to stawia sobie ludzkość od początku istnienia. Co jakiś czas pojawiały się i pojawiają nadal różnego rodzaju teorie i przepowiednie. Jak do tej pory takie proroctwa na nasze szczęście się nie spełniły, choć nasza planeta targana jest co rusz kataklizmami, wojnami i kryzysami. Najbliższą datą krytyczną ma być 21 grudnia 2012 roku. Tak ponoć wynika z przepowiedni Majów.
Według belgijskiego astrofizyka i matematyka Patricka Geryla tego dnia na Słońcu będą miały miejsce potężne erupcje, a energia elektromagnetyczna o gigantycznej mocy dotrze w ciągu kilku minut do Ziemi i sprawi, że nasza planeta zmieni swe dotychczasowe bieguny i zacznie kręcić się w odwrotną stronę. Ponoć takie elektromagnetycznego (EPM) lub emisji olbrzymiej masy energii powstałej w wyniku wielkiego wybuchu na Słońcu, będę przygotowany do wykorzystania mojego domu jako węzła komunikacji dla całej Ameryki – zapewnia David.
Przeżyć pod ziemią
cer, która jest już gotowa na nadejście wojny nuklearnej i zaprasza do siebie innych ludzi. Zapewnia, że zgromadziła zapasy spaghetti mogące wyżywić 1000 osób.
Inny rodzaj przygotowań wybrał informatyk Preston White. Pod wpływem tego, co zdarzyło się w Japonii po wybuchu elektrowni Fukushima, zaczął zbierać nasiona roślin, które zamierza samodzielnie uprawiać po radioaktywnej katastrofie. Ma już w swym zbiorze 11 tys. rodzajów nasion. Z kolei widok zniszczonego w 2010 roku Haiti sprawił, że także emerytowany fotograf i dziennikarz John Jobe postanowił przyłączyć się do grona preppersów. Według niego najczarniejszym scenariuszem dla świata byłby gigantyczny rozbłysk słoneczny. Na przeżycie za wszelką cenę stawia John Major, który uczy dzieci na przykład tego, jak jeść insekty. Pewien mieszkaniec amerykańskiego Południa wierzy, że USA są na skraju hiperinflacji, która wywoła wielkie niepokoje społeczne. Dlatego też w swej stodole magazynuje broń i alkohol, które mają być w przyszłości najpewniejszą walutą.
Większość preppersów w USA gromadzi właśnie żywność, wodę, broń i paliwo. Niektórzy inwestują w to wszystkie swoje oszczędności, choć nawet oni nie są pewni, czy kiedyś będą z tych zapasów korzystać. Są też i tacy, którzy wierzą, że zagłada rozpocznie się od tzw. przebiegunowania Ziemi. Jeśli do tego dojdzie, Kevin O’Brien i jego rodzina chcą wówczas zostawić wszystko i ruszyć w głąb lądu, by uciec przed rosnącym poziomem wód. Dlatego już teraz mają opracowanych wiele dróg ucieczki, by omijać ewentualne korki i chaos na szosach.
Wszystkie wspomniane osoby zostały przedstawione w nowym cyklu dokumentalnym National Geographic Channel „Czekając na apokalipsę”. Emisja serii o tych, którzy już teraz przygotowują się na koniec świata, rozpocznie się na tym kanale w czwartek, 13 września, o godz. 22. zdarzenia powtarzają się co 12 tys. lat, a poprzednie miały doprowadzić do biblijnego potopu i zniknięcia Atlantydy.
Zdaniem zwolenników wspomnianej teorii zmiana biegunów wywoła katastrofalne skutki dla życia na Ziemi. Ma dojść do wybuchów wulkanów, których pył przesłoni Słońce nawet na kilkadziesiąt lat. Powstaną też gigantyczne sztormy i tornada, a potężne trzęsienia ziemi dokonają straszliwych zniszczeń. W efekcie pojawią się fale tsunami o wysokości nawet 2 kilometrów. Według Patricka Geryla, szanse na przetrwanie będzie mieć zaledwie ok. 10 proc. ludzi, a najbezpieczniejszym schronieniem mają być wysokie góry, zwłaszcza w południowej Afryce, Hiszpanii i Peru. (am)