Rozstrzelana rodzina Francja
ojcem trójki dzieci przebywającym na urlopie tacierzyńskim, a tego dnia pojechał „sprawdzić nową ścieżkę”.
– To akt wyjątkowej brutalności. Widać, że ktoś chciał zabijać – podsumował konferencję prokurator. Wielu świadków mówiło o przejeżdżającym w okolicy miejsca zbrodni terenowym samochodzie. Podobny samochód w ciemnym kolorze widział też rowerzysta, który znalazł ciała. Zgłosił się też świadek, który zeznał, że widział w pobliżu miejsca zbrodni o godz. 15.45 niebezpiecznie jadącego zielonego peugeota 306, z dwoma mężczyznami o długich ciemnych włosach.
W celu identyfikacji zamordowanych Brytyjczyków francuscy policjanci pobrali próbki DNA, które zostały wysłane do Anglii. 50-letni kierowca kilka dni wcześniej zameldował się z rodziną na pobliskim kempingu w Saint-Jorioz. Urodzony w Bagdadzie, od 20 lat mieszał w Wielkiej Brytanii. W samochodzie znaleziono dwa paszporty – szwedzki, należący do 74-letniej kobiety, i iracki.
Brytyjskie media od środy wieczorem zajmują się sprawą. „The Independent” i „Mirror” twierdzą, że mogło chodzić o napad rabunkowy, który przybrał zły obrót, natomiast „The Telegraph” mówi o planowanym zabójstwie, gdyż morderca nie chciał zostawić świadków. Śledczy nie potwierdzają jak dotąd żadnej hipotezy. Od momentu, kiedy tożsamość ojca rodziny została potwierdzona, brytyjskie media podają kolejne informacje o zamordowanej rodzinie. Saad al-Hilli, urodzony w Bagdadzie, był 50-letnim inżynierem mieszkającym w spokojnej, oddalonej o 25 km od Londynu miejscowości Claygate. Jego rodzice sprowadzili się tu w latach 70., uciekając przed reżimem Husajna. Saad mieszkał tu z żoną Ibqal, dentystką, która nie pracowała w zawodzie, bo zajmowała się domem i dwiema córkami – 8-letnią Zainą i 4letnią Zehab. Małżonkowie poznali się w Dubaju 10 lat temu. Rodzice Ibqal mieszkali w Szwecji. Jeden z sąsiadów, George Aicolina, zszokowany wiadomością, zapewniał, że rodzina „była bardzo zżyta, lubiana i dobrze zintegrowana”. Saad al-Hilli pracował w założonej przez siebie firmie informatycznej Shtech. Jego księgowy, Julian Stedman, gdy dowiedział się o masakrze, też był zszokowany i zapewniał, że jego szef nie miał żadnych wrogów.
Jako że nie ma żadnych poszlak mogących wyjaśnić motywy zbrodni, brytyjska prasa analizuje życie rodzinne i przeszłość Saada al-Hilli. „Daily Telegraph” i „Daily Mail” doniosły w czwartek wieczorem o rzekomej kłótni pomiędzy Saadem a jego bratem, dotyczącej rodzinnego spadku. Ich zmarły w zeszłym roku ojciec zostawił po sobie dom, w którym mieszkała rodzina al-Hilli,
pieniądze i posiadłości
we Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Iraku. Według jednego z przyjaciół rodziny dwaj bracia nie rozmawiali ze sobą od dawna. Francuski „Le Point” pisze natomiast o konflikcie dotyczącym pieniędzy ulokowanych w podatkowych rajach. Francuscy śledczy udali się do Wielkiej Brytanii, by zbadać te sprawy. Przeszukuje się również dom rodziny al-Hilli, licząc na znalezienie czegoś, co pomoże w rozwikłaniu zagadki. Brat Saada al-Hilli zgłosił się jednak już w czwartek wieczorem na policję i zaprzecza tym pogłoskom.
„Daily Mail” pisze o tajemniczym zeznaniu sąsiada rodziny, Jacka Saltmana, który zapewnił dziennikarzy, że Saad al-Hilli mówił mu od paru miesięcy o męczących go „problemach” i prosił o dopilnowanie domu podczas ich nieobecności. Tabloid donosi też, że Saad al-Hilli znany był brytyjskim służbom śledczym od 20 lat. Podczas inwazji w Iraku w 2003 roku jego dom był przez kilka tygodni obserwowany. Jednak francuski prokurator Eric Maillaud zaprzeczył, jakoby Saad al-Hilli znany był brytyjskim czy francuskim służbom antyterrorystycznym.
Śledczy zastanawiają się też, czy na rodzinę al-Hilli nie zastawiono pułapki. Na miejscu zbrodni znaleziono 25 łusek od kul z pistoletu maszynowego. Ich liczba może świadczyć o tym, że strzelających było dwóch. Wszystkie ofiary postrzelone zostały wielokrotnie, co dowodzi, że strzały były precyzyjne i miały zabić. Wątpliwości mogą wyjaśnić sekcje zwłok ofiar, przeprowadzone w Szpitalu Uniwersyteckim w Grenoble.