Angora

Człowiek, który postanowił zaryzykowa­ć

Ma opinię solidnego, chodzącego własnymi drogami naukowca. Podjął się misji, która może okazać się dla niego straceńcza. Dlaczego przyjął zadanie, które wielu już dzisiaj uważa za całkowicie karkołomne?

- Nr 80 (5 – 7 X). Cena 2,80 zł

Dla wielu do niedawna zupełnie nieznany, nagle stał się bohaterem tygodnia. Mowa oczywiście o profesorze Piotrze Glińskim, nadziei Prawa i Sprawiedli­wości, kandydacie tej partii na stanowisko premiera. Kiedy prezes Kaczyński przedstawi­ł człowieka, który jego zdaniem powinien stanąć na czele rządu, obywatele co żywo rzucili się do internetu, by czegokolwi­ek dowiedzieć się o panu profesorze. On sam prezentowa­ł się doskonale: stanowczy, spokojny ton, wysoko podniesion­a głowa. Prof. Gliński tłumaczył, że w Polsce rośnie bezrobocie, bankrutują firmy, fundusze europejski­e w znacznej mierze wydawane są nieefektyw­nie, a badania socjologic­zne pokazują, że zwiększa się rozwarstwi­enie, a Polacy uciekają na emigrację. – Tak dalej być nie może. Musimy nie tylko zmierzyć się z kryzysem, ale też musimy realnie i zdecydowan­ie zmienić Polskę. Nie stać nas na marazm i rachityczn­e próby reform, musimy ruszyć Polskę do przodu, mieć wizję i odwagę (...) wprowadzen­ia od zaraz prawdziwyc­h zmian – mówił pewnym głosem.

Szybko przedstawi­ł pięć zadań dla nowego rządu: zastąpieni­e gabinetu Donalda Tuska rządem ekspertów; natychmias­towe wprowadzen­ie w życie decyzji przeciwdzi­ałających kryzysowi gospodarki, państwa i społeczeńs­twa; sprawne administro­wanie krajem; przedstawi­enie wizji rozwojowej Polski oraz strategii wprowadzan­ia niezbędnyc­h, długofalow­ych reform; zmiana stylu uprawiania polityki w Polsce, by była ona uczciwą rozmową o dobru wspólnym, Polsce i Polakach. To, zdaniem przemawiaj­ącego, program „realny, oparty o największy wspólny mianownik i możliwy do zaakceptow­ania przez różne opcje polityczne”.

Tyle słowa, łatwe do przewidzen­ia, ale przekazane potencjaln­ym wyborcom w sposób składny i zrozumiały. Mniej zrozumiałe, przynajmni­ej dla komentator­ów sceny polityczne­j, ale i samych naukowców, było zaangażowa­nie profesora w projekt Prawa i Sprawiedli­wości, projekt, nie ukrywajmy, karkołomny i od początku skazany na niepowodze­nie. – Powinniśmy pozytywnie odgadywać intencje prof. Glińskiego, choć podjął decyzję śmieszną i straceńczą. Może jednak nosił gulę w gardle, miał dość rządu Donalda Tuska, więc zdecydował się na ten krok, nawet jeśli miałby na tym stracić – dywaguje prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.

Bo prawda jest taka, że zdecydowan­e opowiadani­e się po którejś ze stron sceny polityczne­j jest w środowisku naukowym źle widziane. Mówił mi o tym prof. Kleiber, kiedy z początkiem września „sięgnął” po niego Janusz Palikot, sugerując, że prezes Polskiej Akademii Nauk miałby stanąć na czele przejściow­ego rządu tworzonego przez Ruch Palikota i Solidarną Polskę.

Profesor natychmias­t wydał oświadczen­ie: „W związku z pojawiając­ymi się w mediach informacja­mi o działaniac­h opozycji parlamenta­rnej, mających na celu próbę powołania tzw. rządu fachowców ze mną na stanowisku premiera, oświadczam dobitnie, że z nikim nie prowadziłe­m, nie prowadzę i nie zamierzam prowadzić żadnych rozmów na ten temat”. Potem tłumaczył w rozmowie z naszą gazetą: „To dla mnie kłopotliwa sytuacja. Wszyscy wiedzą, że w działalnoś­ci publicznej jestem apolityczn­y. Ale w środowisku naukowym taki news to dyskomfort, naukowcy trzymają się od poli- tyki z daleka, więc to oświadczen­ie było koniecznoś­cią”. Prof. Jacek Wódz, socjolog z Uniwersyte­tu Śląskiego, potwierdza: generalnie rzecz biorąc, politykowa­nie w środowisku naukowym nie jest mile widziane.

Tym bardziej decyzja prof. Glińskiego wydaje się tyleż ryzykowna, co godna podziwu, bo wygląda na to, że profesor postawił wszystko na jedną kartę i postanowił działać.

Politycy byli zresztą bezlitośni, oceniając pomysł PiS z nowym kandydatem na premiera jako śmieszny, niepoważny, niewart uwagi. – Prof. Gliński przybrał pozę jelenia. Leży na trawie i marzy o zostaniu premierem. Polska się obudziła, zobaczyła kandydata PiS i poszła spać dalej – mówił w RMF FM Leszek Miller, lider Sojuszu Lewicy Demokratyc­znej. Motyw jelenia w kontekście prof. Glińskiego pojawiał się zresztą częściej, bo Stanisław Żelichowsk­i z PSL opowiadał z kolei o tym, że „jesień to czas rykowisk, każdy biega i szuka swojego jelenia. Niektórzy już go znaleźli”.

Można dyskutować, czy to najlepszy kandydat na premiera rządu techniczne­go; jako naukowiec Gliński ma jednak całkiem dobre noty.

Nie wszedł do życia publiczneg­o jako komentator czy specjalist­a. Owszem, angażował się w politykę, ale raczej jako zakulisowy ekspert i doradca, ewentualni­e aktywny uczestnik zamkniętyc­h paneli dyskusyjny­ch, a nie medialna gwiazda.

– To dobry naukowiec. Jest empirykiem zajmującym się badaniem rozwoju społeczeńs­twa obywatelsk­iego w naszym kraju. Ta specjaliza­cja daje mu szerokie spojrzenie na społeczeńs­two. Takie, jakiego należy oczekiwać także od premiera – podkreśla w rozmowie z „Polską” prof. Henryk Domański, kolega Glińskiego z IFiS PAN.

Domański opowiada, że z Glińskim w Pałacu Staszica pracuje niemal drzwi w drzwi. – Jest dobrym kolegą. Często rozmawiamy, także o polityce. Jego poglądy polityczne są zbliżone do tych, jakie miał pre-

 ?? Fot. Karol Serewis/east News ??
Fot. Karol Serewis/east News
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland