10 punktów premiera Cymańskiego
zentować rząd PO i PiS, którego powstanie w 2005 r. było niemal pewne – zaznacza Domański. Także prof. Jacek Wódz zauważa, że to, co robi prof. Gliński, robi solidnie, a jego prace są dobrze oceniane w środowisku naukowym.
Nie wszyscy jednak są takiego zdania. – Jest całkiem przeciętnym naukowcem. Może dlatego jego ambicje nie są związane z nauką – mówi nam anonimowo jeden z pracowników PAN. I dodaje, że prof. Gliński był zawsze „pieszczochem” władz instytutu i miał pozycję – tu cytat – „świętej krowy”.
Prywatnie to ponoć człowiek bardzo grzeczny i dobrze ułożony. – Rozsądny, z zacięciem obywatelskim – ocenia poseł Ryszard Czarnecki, który brał udział z prof. Glińskim w kilku debatach. – A przy tym taktowny, duża głowa i intelekt – dodaje poseł Czarnecki.
O Glińskim w instytucie się nie plotkuje, bo nie ma punktu zaczepienia. Profesor nie jest człowiekiem spontanicznym, emocjonalnym, ekspresyjnym. Niektórzy mówią, że jest za to złośliwy, tyle że kiedyś, w czasach młodości, ta złośliwość zalatywała chamstwem, teraz ironią, jest więc łatwiejsza do przełknięcia.
– Gliński zawsze był jak kot, chodził własnymi ścieżkami – mówi jeden z jego kolegów z IFiS. – Jest introwertykiem, nikt go bliżej nie poznał. Może dlatego nie zrobił też kariery w mediach, jak wielu jego kolegów z instytutu – zaznacza, dodając jednocześnie, że jego obecne poglądy polityczne najlepiej opisuje przymiotnik „ fundamentalistyczne”.
Prof. Gliński w działalność polityczną angażował się już w czasach komunizmu. – On wyrasta z etosu pierwszej „Solidarności” – mówi „Polsce” dr Dariusz Gawin, zastępca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, a także kolega Glińskiego z jednego pokoju w IFiS PAN. W latach 80. angażował się w działalność opozycyjną. W jego mieszkaniu dochodziło do konspiracyjnych spotkań, podczas których dzielono pieniądze, jakie Zachód przysyłał do Polski na wydawanie drugoobiegowej literatury i prasy.
Na pewno ta antykomunistyczna karta była jednym z powodów, dla których Jarosław Kaczyński zdecydował się zaproponować kandydaturę Glińskiego na stanowisko technicznego premiera. Na jego korzyść przemawiało także to, że jego matka brała udział w Powstaniu Warszawskim: była łączniczką jednego z batalionów AK. Dla prezesa PiS takie szczegóły biograficzne mają szczególne znaczenie.
Gliński raz spróbował zaistnieć w polityce. W 1997 r. wystartował w wyborach do Sejmu z listy Unii Wolności. W wyborach przepadł, a od tamtej pory unikał otwartych deklaracji politycznych.
Dziś to, że były kandydat UW do Sejmu (w dodatku na tę listę trafił jako działacz ruchu ekologicznego) jest popierany przez PiS, może dziwić. Ale nasi rozmówcy podkreślają, że nie ma w tym dysonansu. – Gliń- ski jest typowym inteligentem, w takim starym stylu. A przecież bardzo długo UW była partią złożoną właśnie z takich osób – przypomina prof. Domański.
– Poza tym Gliński był na prawym skrzydle Unii – dodaje jego kolega z IFiS, który prosił o nieujawnianie nazwiska. – Dużo więcej o nim mówi nazwisko jego promotora prof. Andrzeja Sicińskiego. To jeden z najwybitniejszych socjologów w historii Polski. A także członek rządu Jana Olszewskiego, był w nim ministrem kultury. To więcej mówi o tym, jak ukształtowany jest Gliński niż krótki związek z UW – podkreśla mój rozmówca.
Kandydat PiS na premiera, choć nie ma doświadczenia politycznego, umie wykazać się zręcznością w kuluarowych rozgrywkach.
W 2010 r. doszło do mocnego konfliktu wewnątrz IFiS, instytutowi groził rozpad na dwie części. – To nie był spór mający podłoże poli- tyczne, raczej personalny. Ale było naprawdę ostro, na spotkaniach padały bardzo twarde zarzuty i oskarżenia – mówi nasz rozmówca z IFiS. Gliński w tym sporze na początku opowiadał się po jednej ze stron. Jednak potem zmienił zdanie i zaczął pracować na rzecz odbudowy jedności instytutu. – I wykazał się dużymi zdolnościami dyplomatycznymi. Jego gabinetowe zabiegi w dużej mierze przyczyniły się do uratowania IFiS – zaznacza pracownik instytutu. Akurat taka umiejętność jest bardzo potrzebna każdemu premierowi.
Pytanie, jak prof. Gliński jest przygotowany na obecność mediów w swoim życiu, bo pewnie zdaje sobie sprawę, że jako kandydat na szefa rządu będzie miał z nimi stale do czynienia. Dziennikarze „Faktu” już ustalili, że bliska rodzina profesora to gwiazdy teatru i sceny. Jak podaje tabloid, bratem Piotra Glińskiego jest ceniony reżyser Robert Gliński, który ma na swoim koncie takie filmy jak „Cześć, Tereska” czy „Świnki”. Bratową kandydata PiS na premiera jest popularna aktorka Joanna Żółkowska, a bratanicą Paulina Holtz. Tabloid przypuszcza, że sceniczne doświadczenie rodziny może pomóc profesorowi Glińskiemu sprostać nowym zadaniom, jakie stawia przed nim partia Jarosława Kaczyńskiego.
„Jeśli kandydat PiS na premiera – póki co wykładowca akademicki – będzie miał jakieś problemy z mimiką czy dykcją, rodzina z pewnością wesprze go radą” – podsumowuje „Fakt”.
Można się spodziewać, że publikacji o prof. Glińskim będzie coraz więcej. Jak sobie z tym poradzi? – na to pytanie nie znamy dzisiaj odpowiedzi. Podobnie jak nie ma jej dzisiaj na inne, bardziej nurtujące: Jak profesor odnajdzie się na nowo w naukowym świecie, kiedy Sejm odrzuci wotum nieufności wobec rządu? Chyba że pozostanie już na zawsze w politycznym świecie i taki był profesorski plan.
Kandydat Solidarnej Polski na premiera – Tadeusz Cymański – przedstawił dziesięć punktów swojego programu rządowego. Wymienił: wprowadzenie systemu zasiłków rodzinnych, obniżenie podatków dla „przeciętnie zarabiających” Polaków, zwolnienie z podatku emerytur i rent do wysokości 1000 zł, stopniowe podnoszenie płacy minimalnej oraz ograniczenie umów śmieciowych. Solidarna Polska postuluje ponadto wprowadzenie ulg inwestycyjnych dla małych i średnich przedsiębiorstw, modernizację energetyki i oparcie jej na „rodzimych źródłach surowcowych”, zniesienie immunitetów dla polity- ków, sędziów i prokuratorów, opodatkowanie hipermarketów, przywrócenie „podatku od fortun” oraz „ukrócenie” transferów za granicę „potężnych kwot”. Partia Ziobry chce też wstrzymania prywatyzacji strategicznych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Solidarna Polska podtrzymuje swoje stanowisko, że dobrym kandydatem na stanowisko premiera rządu technicznego byłby właśnie Cymański, a nie kandydat przedstawiony przez PiS – prof. Piotr Gliński. Cymański to człowiek „powszechnie znany, akceptowany, rozumiejący sprawy publiczne”.
www.gazetaprawna.pl