Marsz, marsz, Komorowski...
prawiał się z Pawłem Piskorskim, Janem Rokitą, Zytą Gilowską czy grupą gliwickich działaczy, którzy postanowili zorganizować spokojne, merytoryczne spotkanie na temat przyszłości Platformy. Grzegorz Schetyna jest – to oczywiście przenośnia – kustoszem kaplicy czaszek w Kudowie-Czermnej, zresztą w jego mateczniku, na Dolnym Śląsku.
– Wróćmy do Prawa i Sprawiedliwości. Co powinien zrobić Jarosław Kaczyński, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się w sondażach do Platformy?
– Po latach postponowania postpolityki, że niszczy ona podstawy intelektualne państwa, w PiS-ie nadszedł czas opamiętania. PiS weszło na to pole i zaczęło bawić się postpolityką, od początku budować swoją historię, swoją narrację. Chce przedstawiać się jako ugrupowanie przewidywalne, normalne, jak każde inne. Ba, nawet mające zasoby eksperckie wśród ekonomistów, mogące mierzyć się z zapleczem Platformy.
– Tylko z tym przekazem trzeba jeszcze dotrzeć do mediów, które, delikatnie mówiąc, nie są PiS-owi przychylne.
– Nie zgodzę się. Części mediów jest dziś na rękę pokazywanie słabości Donalda Tuska. Podmiana PSL-u, SLD albo Palikota to wciąż dla wielu optimum.
– Oceniając marsz „Obudź się, Polsko”, wielu mainstreamowych dziennikarzy i polityków Platformy wyżywało się na Jarosławie Kaczyńskim, nazywając go realizatorem polityki ojca Tadeusza Rydzyka. A jak pana zdaniem wyglądają relacje Kaczyński – Rydzyk? Do tej dwójki koniecznie trzeba jeszcze dołączyć Piotra Dudę, pod którego rządami „Solidarność” znowu staje się znaczącą siłą.
– Między tą trójką panuje pełna symbioza; cel ich jednoczy.
– Mieliśmy już trzech tenorów, a został jeden. W hierarchii kościelnej Tadeusz Rydzyk zajmuje poślednią rolę, nie jest nawet prowincjałem. Co będzie, gdy w Kościele zmieni się układ sił i władze zakonu wyślą ojca dyrektora na misję do Kamerunu albo na emeryturę?
– Siła Tadeusza Rydzyka nie jest instytucjonalna. To siła modelowo prowadzonego biznesu medialnego. Chapeau bas! Radio Maryja miało konto na Twitterze, serwisie społecznościowym młodych ludzi, wcześniej niż „Gazeta Wyborcza” czy TVN24. Tadeusz Rydzyk to menedżer, który poradzi sobie nawet wówczas, gdyby nie chciał go Kościół.
11 listopada ulicami stolicy przejdzie marsz pod hasłem „Razem dla Niepodległej”, który organizują Urząd ds. Kombatantów i Kancelaria Prezydenta. Ma w nim uczestniczyć prezydent Bronisław Komorowski. Środowiska prawicowe już zapowiadają, że z prezydentem nie pójdą.
– Hipokryzja Komorowskiego, który z jednej strony wyciąga rękę w celu organizowania podobno wspólnego marszu ponad podziałami, a w tym samym czasie wprowadza ustawę, która ma drastycznie ograniczyć wolność zgromadzeń i wolność słowa, sięga zenitu. Komorowski liczy tylko i wyłącznie na zyskanie popularności i pacyfikację Marszu Niepodległości – twierdzi Antykomor (http://antykomor.pl). – Perfidia Komorowskiego ukazała się na chwilę przed rocznicą Powstania Warszawskiego, kiedy to zwrócił się z apelem do kombatantów, by ci się zaangażowali w jego inicjatywę (zapewne mając już „dogadanego” gen. Ścibora-Rylskiego, członka swojego komitetu poparcia podczas wyborów).
– Nagle i niespodziewanie prezydent Komorowski (...) na naszych oczach wyrasta na męża stanu i patriotę. Krótko po wprowadzeniu łamiącej obywatelskie prawa zaostrzonej ustawy o zgromadzeniach, na otarcie łez, Komorowski obiecuje Polakom swój patronat nad Marszem Niepodległości i zaskakuje ideą budowy tarczy antyrakietowej, bo bezpieczeństwo państwa jest najważniejsze – pisze Lika (http://likapost.salon24.pl). – Patriotyczna postawa Komorowskiego to wersja dla naiwnych. Chodzi przede wszystkim o zgrabne zagospodarowanie niepodległościowego ruchu obywatelskiego. Prezydent najwyraźniej tak się ośmielił rosnącym poparciem narodu, że postanowił przejąć „rząd nad duszami” również ludu pisowskiego ( bo przecież część elektoratu PiS-u uważa go za dobrego i godnego zaufania prezydenta). Krótko mówiąc, pojawiając się niczym Batman we wszystkich miejscach i sytuacjach, gdzie do tej pory maszerował na czele tłumu prezes Kaczyński.
– Żeby nie wiem co Bronek wymyślał, nie zakopie podziałów politycznych żadnym marszem. No, chyba że poszedłby wraz z premierem Tuskiem na marsz ludu smoleńskiego, prowadzonego w każdą miesięcznicę przez Jarka – proponuje Zderzak (http://zderzak.blox.pl). – Najlepiej byłoby, gdyby chłopaki wzięli ze sobą solidną ilość drzewa i kanister z benzyną, by lud wspomniany na uroczystym marszu mógł ich podpalić. Wtedy, być może, zapanowałaby zgoda w rozumieniu tzw. prawicy, która jak zadeklarowała – utworzy 11 listopada własny „ Marsz ludzkich serc”. Widać, na jednej Polsce zależy chyba już tylko kombatantom. Oni wiedzą, że państwo podzielone to słabe państwo. Ale takim łatwiej się rządzi miernotom, jakie na scenie politycznej mamy zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Przykre.
– Ma to być „wspólny hołd dla suwerennego państwa polskiego”. Te słowa Komorowskiego bardzo dziwią w kontekście słów jego partyjnego kolegi ministra Radosława „Radka” Sikorskiego, że Unia Europejska powinna stać się federacją, na czele której staną Niemcy. Gdzie tu miejsce dla „suwerennego państwa polskiego”? Jak ludzie o takich poglądach mieliby manifestować niepodległość Polski? – zastanawia się PawelB14 (http://przepchnietaustawa.salon24.pl)
– Gdyby Jarosław Kaczyński miał klasę, poszedłby z Komorowskim w jednym marszu – pisze Knebel Polski (http://knebel.blox.pl). – Idea prezydenta jest słuszna. Mnie marzy się, żeby w takim marszu poszli wszyscy reprezentanci polskiej sceny politycznej. Nie tylko Komorowski z ledwo żywą generalicją kombatantów. Oczywiście jest to marzenie ściętej głowy, bo marsz jest narzędziem marketingu politycznego prezydenta. Dziwię się środowiskom prawicowym, że nie chcą w tej imprezie ugrać sobie wizerunku partii, której zależy na zjednoczonej Polsce. Marketing polityczny widać jest ważniejszy dla wszystkich. Komorowski trochę się ośmieszył ideą marszu i równoległym zaostrzeniem ustawy o zgromadzeniach.
– Jest remont przy wejściu do pałacu, to mogła cegiełka odpaść i stuknęło Bronkowi w czaszkę – pisze 1ASAN (http://www.salon24.pl). – Przyjdzie na marsz na pewno i całkiem możliwe, że z kijkami do NW. Narodził nam się polski transformers. Zaczął szukać formuły na zgodę, którą to zgodę sam zburzył.
– Nie obchodzi mnie żaden marsz. Nie obchodzi mnie Komorowski, Kaczyński i reszta tych śmiesznych kukiełek, które dwoją się i troją po to, by błysnąć w mediach. Ich też nie obchodzi ten marsz ani niepodległość, której nie potrafimy docenić i uszanować. To mnie martwi i obchodzi – pisze Wykluczony (http://wykluczony.bloog.pl). – Zamiast tworzyć silne państwo, ci marni kuglarze tworzą w narodzie podziały. W takiej atmosferze coraz mniej mnie to państwo obchodzi, czego dowodem jest ten wpis, pisany z Anglii, do której uciekłem za chlebem. Tu nie ma szopek. Tu jest ciężka praca i godziwa płaca, której nie mogłem przez kilka lat znaleźć w Polsce. I tylko matki mi żal, co została nad Wisłą. Ale przynajmniej mogę jej pomóc. Ona też nie idzie na marsz...