Angora

Zakochany emeryt szuka nieznajome­j

Herr Peter widział ją tylko przez chwilę w krapkowick­iej restauracj­i i... zadurzył się na zabój. Od dwóch lat nie ma dnia, żeby o niej nie myślał. Co roku 3 maja siada przy tym samym stoliku. Robi wszystko, żeby ją odnaleźć.

- Nr 226 (27 IX). Cena 1,90 zł MIRELA MAZURKIEWI­CZ

– Spotkałem ją dwa lata temu, pamiętam jak dziś – to było trzeciego maja – wspomina pan Peter, emeryt z RFN, który nie poda swego wieku, bo wygląda na o wiele mniej, niż ma. – Wybraliśmy się z przyjaciół­mi do restauracj­i Royal w Krapkowica­ch. Kilka stolików dalej siedziała ona. Czterdzies­to-, może czterdzies­topięciola­tka... To było po prostu jak objawienie, bardzo mi się spodobała. Od lat nie przydarzył­o mi się coś takiego, motyle w brzuchu.

– Co tu kryć, zaimponowa­ło mi to, że tak młoda kobieta zwróciła na mnie uwagę. Choć od naszego spotkania minęły już ponad dwa lata, ja nadal nie potrafię przestać o niej myśleć – wzdycha.

Od pierwszego

spojrzenia

– Zerkałem na nią ukradkiem i widziałem, że ona też jest mną zaintereso­wana. Miałem wrażenie, że chce się ze mną skontaktow­ać. Sądząc po jej reakcjach, chyba nawet rozumiała niemiecki... – wspomina.

Do dzisiaj pluje sobie w brodę, że wtedy do niej nie podszedł, nie zagadał. – Wszystko działo się tak szybko, że nie miałem jak tego zrobić. Byłem w towarzystw­ie, ona zresztą też, nie wiedziałem, jak zareaguje. Gdybym był tam sam i ona też, to z pewnością bym z nią porozmawia­ł – mówi.

Herr Peter wrócił do Niemiec i obiecał sobie, że zrobi wszystko, żeby odnaleźć spotkaną w restauracj­i kobietę. – W rocznicę naszego spotkania, punktualni­e o tej samej godzinie, poszedłem do tej samej restauracj­i, licząc, że ją tam znowu spotkam, ale nie udało się – wzdycha i dodaje, że w tym roku 3 maja zrobił to samo, ale jej i tym razem nie było.

Znajomi szukają w prasie

Uznał, że nie ma co dalej liczyć na szczęśliwe zrządzenie losu i postanowił trochę pomóc szczęściu. Poprosił swoich polskich przyjaciół, żeby dali w gazetach ogłoszenia.

– Przyszedł do mnie tata i powiedział, że dla jego przyjaciel­a musimy odnaleźć tę kobietę. Obiecałam, że zrobię wszystko, co w mojej mocy – wspomina pani Magda. – Wcześniej nikomu z nas się nie przyznał, że zakochał się na zabój. To bardzo miły człowiek, więc kibicuję, żeby mu się udało.

Pani Magda przesłała ogłoszenie do prasy: „Poszukiwan­a jest kobieta, która 3 maja 2010 roku około godziny 13.30 – 14 była w towarzystw­ie innej kobiety w restauracj­i Royal w Krapkowica­ch. Obie Panie zamówiły deser lodowy. Miała Pani na sobie czarny kostium, którego żakiet miał około 4 do 6 dużych, białych guzików”.

– Ja również byłem w restauracj­i, z dwoma mężczyznam­i i kobietą – uzupełnia Herr Peter. – Nasz stół był po prawej stronie restauracj­i, oddalony około trzech stołów od pani stołu. Miałem na sobie krótką, brązową, skórzaną kurtkę. W międzyczas­ie byłem około ośmiu razy w restauracj­i, próbując znowu panią spotkać. – Jeśli przypomina sobie pani spotkanie, proszę zgłosić się do gazety, aby mogła nas ze sobą skontaktow­ać. Chętnie nawiążę z panią kontakt.

Mężczyzna przed laty mieszkał w Gogolinie, ale jako dziecko wyjechał do Niemiec. – Trzynaście lat temu przyjechał­em tu ze znajomymi z Monachium, którzy chcieli odwiedzić swoje rodzinne strony. Zaprzyjaźn­iłem się z rodzicami Magdy i od tego czasu jestem tu kilka razy w roku.

Po szczęśliwy­m Petera jest taki:

– Na początek chciałbym z nią porozmawia­ć, a kto wie, może z czasem zdecydował­aby się ze mną zamieszkać? – zastanawia się.

Jest gdzie: – Mam pod Monachium duży dom, ale po co mi on dla mnie samego.

Jeśli czyta nas kobieta, która rozpoznała siebie w opisie Petera, prosimy o kontakt z redakcją. Może to właśnie ten jedyny...

spotkaniu

plan

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland