Nie rzuciła zapałki, bo nie chciała podpalać policji
– Nie chciałam zrobić krzywdy funkcjonariuszom – tłumaczyła później swoje zachowanie prokuratorowi. Nie kryła jednak, że miała zamiar podpalić zabójcę swojego syna. Dlatego że podczas procesu nie okazywał skruchy.
Dziś już wiadomo, że Piotr R. usłyszał wyrok 12 lat więzienia, zaś Ewie S. grożą teraz 3 lata pozbawienia wolności.
– Tego dnia byłam w sądzie w sprawie śmierci mojego syna. Zabójca Janka, jak na każdej sprawie, cały czas głupio się uśmiechał. Wcześniej przechwalał się, że odsiedzi góra pięć lat i wyjdzie na wolność. Nie mogłam tego znieść – wyjaśnia na pierwszej rozprawie Ewa S.
Tamtego dnia oskarżona zabrała ze sobą półlitrową butelkę. Napełniła ją wcześniej paliwem do kosiarki. Do torby włożyła też pudełko zapałek.
– Co pani zamierzała zrobić? – pyta sędzia Agnieszka Pilarczyk.
– Chciałam polać benzyną i podpalić zabójcę mojego syna.
– I oblała pani tą benzyną poszkodowanego?
– Jak go wyprowadzili z sali, to poleciałam za nim i go polałam. Ale nie wyjęłam już zapałek. – Dlaczego? – Bałam się, że mogą też zapalić się policjanci, którzy go prowadzili. Nie chciałam im zrobić krzywdy. I zrobiło mi się też żal tego zabójcy, żeby nie zrobić mu kalectwa. I zaraz zostałam zatrzymana.
– Gdyby pani nie została od razu zatrzymana, to wyciągnęłaby pani te zapałki z torebki? – drąży sąd. – Nie, chyba bym nie zdążyła... – A torebkę miała pani otwartą? – Tak, już była otwarta. – Włożyła pani rękę do tej torebki? – Nie, ja po te zapałki w ogóle nie sięgnęłam. – Dlaczego? – Jak już mówiłam, nie podpalić policji.
chciałam
Rozpacz po utracie syna
Mecenas Marek Strzelecki, obrońca oskarżonej, chce się dowiedzieć, co ją skłoniło do tak desperackiego czynu. Kobieta, dotąd opanowana, nie może powstrzymać emocji. Podniesionym głosem wyjaśnia: – Byłam w ogromnej rozpaczy po śmierci syna i widziałam cały czas uśmiech na twarzy jego zabójcy. – I to panią dotknęło jako matkę? – Przeżywałam to bardzo i serce mnie bolało. – Żałuje pani teraz tego czynu? – Tak, jest mi bardzo przykro z tego powodu, ale jeszcze bardziej mi przykro, że mój syn nie żyje.
Poszkodowany Piotr R. ma z tyłu szyi solidny, poprzeczny tatuaż. Niewiele ma do powiedzenia sądowi w tej sprawie.