Angora

Zmoczona część prawej strony

- Fot. autor JACEK BINKOWSKI

– Jak zbliżałem się do schodów, to zostałem oblany jakąś cieczą. Poczułem, że to jest benzyna. I tyle pamiętam. – Co zostało oblane? – pyta sąd. – Bluza. Była trochę mokra z tyłu... – Jak duża była ta plama? – Dokładnie nie pamiętam, ale chyba wielkości dłoni mężczyzny.

– Jak się panu dzisiaj wydaje, czy czuł pan wówczas, że jest zagrożone pana życie lub zdrowie? – chce ustalić mecenas Marek Strzelecki.

– Nie, raczej nie czułem się zagrożony. Sędzia Agnieszka Pilarczyk: –W trakcie śledztwa zapowiedzi­ał pan wniosek o ściganie i ukaranie sprawcy tego czynu. Czy podtrzymuj­e go pan dzisiaj?

– Nie, dzisiaj tego już nie podtrzymuj­ę.

Czarna wizja policyjneg­o

konwojenta

W bardziej czarnych barwach przedstawi­a to zdarzenie świadek Adrian K., jeden z policjantó­w konwojując­ych wówczas poszkodowa­nego.

– Kiedy wyprowadza­liśmy z sali rozpraw oskarżoneg­o i szliśmy już w kierunku schodów, usłyszałem, jak ktoś za nami biegnie. Słychać było takie tupanie. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak jakaś kobieta robi ręką taki zamaszysty ruch i leje jakąś cieczą z butelki w naszym kierunku. Wtedy zrobiłem unik i zostałem tylko częściowo ochlapany. Gdybym się nie uchylił, to byłbym cały mokry.

– Zorientowa­ł się pan, co za ciecz? – pyta sąd.

– Poczułem zapach benzyny czy też jakiegoś rozpuszcza­lnika. Pierwsza moja myśl była taka, że zaraz zacznę się palić.

to – Dlaczego pan tak pomyślał? – Bo ta kobieta miała jeszcze rękę w torebce. – Coś z niej wyciągała? – Nie wiem dokładnie, co robiła, ale na pewno w tej torebce gmerała. Natychmias­t jednak ruszyłem w jej stronę – była kilka kroków ode mnie. Chyba złapałem ją za rękę i zapytałem: „Co pani robi?”. – I co pan usłyszał? – Z tego, co pamiętam, powiedział­a mniej więcej tak: „On zabił mojego syna, a teraz ja go zabiję i będzie jeden za jednego”. Coś w tym stylu...

– Czy pana kolega i konwojowan­y Piotr R. byli bardziej zmoczeni?

– Oj tak, oni byli cali mokrzy. Piotr R. był tak oblany, że gdyby ta pani rzuciła wtedy zapałkę, to natychmias­t by spłonął na tym korytarzu. Nie miałby szans uratować się, bo był w kajdankach. Ja też bym mu raczej nie po- mógł, bo sam bym się palił. Podobnie jak mój kolega.

– Czy – według pana oceny – oskarżona, po oblaniu was benzyną, podjęła jakieś kroki, żeby was podpalić. Coś na to wskazywało?

– To całe zdarzenie trwało zaledwie kilka sekund i od razu zareagował­em.

– A gdyby pan tak błyskawicz­nie nie zareagował? – nie daje za wygraną sąd.

– Można tylko domniemywa­ć, że oskarżona szukała w torebce czegoś do podpalenia. Ale mogę tylko tak przypuszcz­ać, bo nie wiem, czego ona tam tak naprawdę szukała. Dlatego nie jestem w stanie kategorycz­nie powiedzieć, czy miała zamiar kontynuowa­ć swój plan.

– Czy pana zdaniem Piotr R. podczas rozprawy zachowywał się jakoś arogancko?

– Raczej nie. Z tego, co pamiętam, siedział na ławie oskarżonyc­h i chyba Prawdopodo­bnie doszło do awantury podczas libacji. Nie ustalono też daty zabójstwa. Przyjęto, że Włodzimier­z M. zginął między 15 a 17 lutego 2001 roku. Widziano wtedy „obcego”, jakiegoś Ukraińca, który handlował wódką i papierosam­i. Miej- w ogóle się nie odzywał. Nie wykonywał też żadnych gestów wobec matki zamordowan­ego. Przynajmni­ej nic takiego nie zauważyłem.

Kolejnym świadkiem jest Hubert Ś., drugi policjant z konwoju. Sąd interesuje, jak bardzo został oblany benzyną przez Ewę S.

– Zalaną miałem koszulę i trochę spodnie. Poczułem też tę ciecz w uchu i pociekła mi po szyi. Krótko mówiąc, miałem zmoczoną część prawej strony. – A Piotr R.? – Też dosyć oberwał tą benzyną... – Można powiedzieć, że był całkowicie zmoczony? – Nie, też tylko z prawej strony. – A czy oskarżona próbowała coś wyciągać z torebki? – dopytuje adwokat.

– Nie zauważyłem, żeby wyciągała coś do podpalenia. Gdyby tak było, na pewno zwróciłbym na to uwagę.

– A czy według pana oceny mogło dojść do spalenia poszkodowa­nego, gdyby pojawił się ogień?

– Według mnie nie, bo tam na korytarzu było sporo ludzi. Na pewno ktoś podjąłby natychmias­tową akcję ratunkową.

– Czy słyszał pan, co oskarżona mówiła wówczas? – chce ustalić sędzia.

– Nie, bo ja byłem od niej najdalej. Może słyszał coś mój kolega z konwoju. On był tuż przy tej kobiecie.

Termin następnej rozprawy sąd wyznaczył na 17 październi­ka. Tego dnia ma być przesłucha­ny biegły.

 ??  ?? Oskarżona Ewa S. z mecenasem Markiem Strzelecki­m
Oskarżona Ewa S. z mecenasem Markiem Strzelecki­m

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland