Pora sadzenia
Październik to doskonały czas na sadzenie drzew, krzewów i oczywiście róż z gołym korzeniem. Jesienne sadzenie ma tę zaletę, że krzewy dobrze się ukorzenią w nagrzanej ziemi, a wiosną bez stresu szybko rozpoczną wegetację. Niewątpliwą zaletą jest również niższa cena sadzonek. Dla róż wybieramy stanowisko słoneczne, ale przewiewne. Lubią piaszczysto-gliniastą ziemię, a za dodatek rozłożonego obornika końskiego lub krowiego odwdzięczą się wspaniałym kwitnieniem. Jesienią nie przycinamy pędów, skracamy jedynie lekko końcówki korzeni. Całe sadzonki, razem z pędami, zanurzamy w wiadrze z wodą na 12 godzin. Róże głęboko się korzenią, dlatego miejsce dla nich starannie przekopujemy i robimy dół o średnicy i głębokości 50 – 60 cm. Na dnie usypujemy górkę, na której rozkładamy korzenie na boki, tak aby nie podwijały się, i zasypujemy ziemią. Najważniejsza jest jednak głębokość sadzenia. Miejsce szczepienia (zgrubienie u podstawy pędów) musi znajdować się ok. 5 cm poniżej powierzchni ziemi. Najlepiej pomóc sobie linijką. Krzew posadzony za płytko może przemarznąć. Obficie podlewamy, aby ziemia dokładnie przylgnęła do korzeni. Gdy woda wsiąknie, uzupełniamy ziemię i delikatnie udeptujemy glebę. Dookoła róży robimy mały wałek z ziemi, który hamuje odpływ wody. Na koniec obsypujemy świeżo posadzony krzew ziemią, formując kopczyk na wysokość ok. 20 cm. Róże najlepiej kupować w dobrych sklepach ogrodniczych. Wybieramy krzewy, które mają minimum dwa, trzy grube, zdrowe pędy i silne, rozgałęzione korzenie z wieloma drobnymi korzonkami, czyli włośnikami. Krzewów róż nie obsypujemy korą! JOLANTA PIEKART-BARCZ
jola.b@angora.com.pl
Zwany był mistrzem kontry. Największe sukcesy odniósł w wadze lekkośredniej, choć startował także w półśredniej i średniej. Dwukrotny olimpijczyk. Na igrzyskach w Monachium zdobył srebrny medal w wadze lekkośredniej. Dziesięć razy sięgał po tytuł mistrza Polski. Na krajowym podwórku był absolutnym królem. Od 1967 r. przez siedem lat nie przegrał z żadnym polskim zawodnikiem. Po zakończeniu kariery został trenerem pięściarskim. Niedawno trenował polską reprezentację.
Stoczył 278 walk, z których aż 264 wygrał, 2 zremisował i 12 przegrał, w tym tylko 3 razy w polskiej lidze. Od niedawna ma trochę więcej czasu, ale nie odpoczywa. – Działam społecznie w Klubie Seniorów Legii Warszawa Legun i drugą już kadencję, również społecznie, w Polskim Komitecie Olimpijskim. Jestem członkiem Zarządu PKOl. Staram się też odwiedzać szkoły, spotykać z młodzieżą. I odpowiadać na różne pytania, na przykład, ile trzeba trenować, aby zdobyć medal olimpijski.
Jeszcze niedawno był trenerem kadry narodowej bokserów. Jak pamiętamy, po raz pierwszy w historii polskiego boksu żaden zawodnik nie pojechał na olimpiadę w Londynie. Kiedyś zdobywaliśmy w boksie wiele medali, teraz jakby nas nie było. Niechętnie o tym rozmawia. – Pracowałem ponad pół roku. A co w tak krótkim czasie można zrobić? Nie odwołano mnie, po prostu skończył mi się kontrakt.
Odszedłem zgodnie
z planem.
Jego zdaniem boks wymaga inwestowania strategicznego. – Ministerstwo Sportu i Turystyki mówi, że da stypendia, jeśli zawodnicy coś zdobędą. To tak, jakbym miał sam wybudować sobie dom, a oni mi go ewentualnie wyposażą. A jeśli nie mam pieniędzy na budowę?
Nieobecność naszych bokserów w Londynie to problem złożony. – I nie jest to problem, z którym mamy do czynienia od dzisiaj, ale od wielu lat. Kiedyś było mnóstwo możliwości, kwalifikacji, turniejów, imprez, które odbywały się poza mistrzostwami świata. Kiedyś Europa królowała w tej dyscyplinie sportu, a dziś prym wiodą zawodnicy z Azji i Arabowie. Boksu nie ma zarówno w Polsce, jak i w Europie. Kilka krajów hołubi bokserów, jak np. Ukraina, dzięki czemu zdobyła trzy złote medale na MŚ i na olimpiadzie też. Kiedyś boks w Polsce był na pierwszym miejscu pod względem liczby zdobytych medali olimpijskich. Trwało to do igrzysk w Sydney. Wtedy na olimpiadę jechało dziesięciu zawodników, z których kilku zdobywało medale. A teraz Polski Związek Bokserski dostał z Ministerstwa Sportu na seniorów 250 tysięcy złotych. Na cały rok. Komentarz jest chyba zbyteczny. Tymczasem pani minister Mucha mówi w mediach, że bokserzy mieli wszystko zapewnione. Gdzie? Przecież reprezentantom ograniczono występy do dwóch meczów międzypaństwowych. Jak tak można walczyć? Żaden zawodnik kadry nie otrzymał od nas stypendium. Ani złotówki. A ci ludzie muszą za coś żyć. I to jest problem.
Urodził się w Łodzi. Chodził do Zasadniczej Szkoły Budowlanej, później do technikum. – Przerwałem naukę i przeniosłem się do Warszawy. Przygodę ze sportem rozpoczął w szkole średniej. – Dużo grałem w piłkę nożną, nigdy nie myślałem, że będę pięściarzem.
Któregoś dnia poszedł zobaczyć, jak trenują bokserzy. I tak mu się spodobało, że zaczął trenować. – Moim pierwszym szkoleniowcem