Jak to możliwe?
Gowin i wampiry
Poruszył mnie artykuł przedrukowany z „Gazety Krakowskiej” w 36. numerze ANGORY pt. „Straciła ojca w majestacie prawa” o Witoldzie Szybowskim i jego rodzinie. Żałuję ogromnie, że nie jestem tak elokwentna, aby swoje myśli pięknie i składnie przelać na papier. Od bardzo długiego czasu zastanawiam się i często spędza mi to sen z powiek, jak w świetle prawa można człowieka pozbawić dorobku całego życia, dobrego imienia i zdrowia? Jak to możliwe, że w „państwie prawa” dzieją się takie rzeczy? Jak to jest możliwe, że dla osiągnięcia kolejnego szczebla w karierze urzędnik państwowy depcze cudze życie? Jakim prawem urzędnicy skarbowi skazują obywateli kraju, któremu mają służyć, na nędzę? Dlaczego dano im prawo, by z uczciwych ludzi robić przestępców? Dlaczego pomówienie i podejrzenie stają się automatycznie dowodami przestępstwa? Ostatnie pytanie: Jak możliwe jest w tym cholernym kraju działanie takiego tworu jak Amber Gold?
Premierowi Tuskowi, prawdę mówiąc, ani w pierwszej, ani w drugiej kadencji nic tak do końca się nie udaje, ale przypadkiem, a może wbrew jego zamysłom, udał mu się jeden minister – Jarosław Gowin. Do tej pory miałem nie najlepsze zdanie o min. Gowinie, ale po ostatnich wypowiedziach Pana ministra na temat litery i ducha prawa oraz prawniczej sitwy zmieniłem zdanie na całkiem pozytywne. Pan minister Gowin, jako jedyny człowiek na tak wysokim stanowisku, miał odwagę nazwać niezwykle groźną i bardzo szkodliwą dla kraju korporację prawniczą po imieniu: sitwa. Jak działa sitwa, wie wieleset tysięcy ludzi, których dotknęła ręka polskiego wymiaru sprawiedliwości. Od zamorzonego głodem Rumuna Claudiu Crulica, który miał nieszczęście być posądzony o kradzież portfela sędziemu, do wyrzucanych na bruk inwalidów. Wystarczy jeszcze obejrzeć w TV „Państwo w państwie” lub „Sprawę dla reportera”, aby zdać sobie sprawę, z jak szkodliwym dla państwa układem, przesłoniętym prawniczymi paragrafami, mamy do czynienia.
Przykład z autopsji. Młody rolnik występuje do sądu w sprawie o uwłaszczenie na półtorahektarowej działce po zmarłej ciotce. Działkę uprawia samodzielnie od 15 lat, jest najbliższą rodziną zmarłej, która nie zostawiła testamentu, nikt nie zgłasza do działki najmniejszych roszczeń. Pani sędzia ma setki pytań i wątpliwości, odbywają się trzy rozprawy z powołaniem świadków – sąsiadów i krewnych. Na trzeciej rozprawie pani sędzia dyskretnie radzi petentowi, że w tak „skomplikowanej” sprawie powinien wynająć adwokata, co też skołowany, narażony na stratę czasu i spore koszty dojazdu rolnik czyni wręcz z wdzięcznością, że pani sędzia była tak łaskawa. Wynajęta pani adwokat (była sędzia) przemawia na rozprawie niecałe 10 minut z wielce pozytywnym skutkiem, sprawa dla rolnika zostaje załatwiona pozytywnie. Swoją dziesięciominutową usługę pani adwokat wycenia na 2500 zł, z rączki do rączki. Rachunek, proszę bardzo, doliczymy tylko VAT i będzie wtedy trochę ponad 3 tys. zł. To miesięczna pensja robotnika na budowie, a dla rolnika to 5 lub 6 świniaków po 100 kg każdy, które trzeba wyhodować i sprzedać, aby zadowolić sitwę. Ile to trudu i pracy, wie każdy, kto ma odrobinę wyobraźni, ale urzędnik ma to gdzieś, on musi dostać swoją dolę i tyle. To się dzieje na samym dole, jakie są stawki na samej górze, możemy się tylko domyślać.
Pan minister Gowin chyba tak do końca nie wie, z kim zadarł. Ta korporacja to istny wampir, potwór z tysiącami krewniaków we wszystkich strukturach państwa. Pan Minister zostanie rozerwany na strzępy. Na razie wampiry atakują nos (za „mam w nosie literę prawa”), ale za moment rozerwą Mu gardło za sitwę. Jedynym dla Niego ratunkiem, jak na razie, jest nasz premier futbolista, któremu afera „Gowin kontra prawniczy beton” jest wyjątkowo na rękę. Może w jej ogniu ogrzać swój wizerunek zmrożony przez Smoleńsk i Amber Gold. Poparcie dla pomysłów Gowina na otwarcie zawodów dało już pozytywny efekt, ale prawdziwy ogień zapali się wtedy, gdy pojawią się projekty stanowiące zagrożenie dla sądowniczej twierdzy, budowanej latami z kodeksów, ustaw i paragrafów, gdzie w prawniczym gąszczu absurdów różnej kategorii prawnicze wampiry mają swoje, od lat moszczone i umacniane, legowiska. To już będzie zupełnie inna bajka. Tu nie wystarczą drobne gesty władcy, to walka na śmierć i życie, a rachunek zysków i strat jest skomplikowany i niepewny, więc ofiara z Gowina, wcześniej czy później, zostanie złożona na partyjnym ołtarzu zakłamania i obłudy, na którym – za przychylność boga władzy – spalono już wszystkie ideały i wartości...