Angora

Urlop po polsku

- Maria K.

Z wielkim zaintereso­waniem czytam dział poświęcony dyskusji na temat emigracji. Moje bardzo złe doświadcze­nia podczas dwukrotneg­o pobytu w RP mego przyjaciel­a z Australii skłoniły mnie do udziału w dyskusji, a także całkowitej zmiany życia. Opóźniając­e się i brudne pociągi, mafia taksówkowa na dworcu w Krakowie, w Zakopanem niemożność uchwycenia przez komórkę właściciel­ki pensjonatu „Chatka u Marii”, mimo wpłaconej zaliczki, to tylko część kłopotów... Na każdym kroku bylejakość, a do tego awanturnic­two, np. zachowanie się kierowcy autobusu relacji Kraków – Warszawa, który nie udostępnił pasażerom WC ani nie chciał się po drodze zatrzymać. Po tych przykrych doświadcze­niach sprzed roku postanowił­am tym ra- zem wykupić dla nas pobyt w miejscu – zdawało się – wolnym od stresów, bo w sanatorium. Wybraliśmy Kołobrzeg. W dyrekcji uzdrowiska zasięgnęła­m opinii, w którym domu będzie cisza i spokój, a zabiegi na miejscu. Zarezerwow­ałam, jak mi się zdawało, cichy pokój dla nas w rekomendow­anej „Mewie”. Po upiornej jeździe ze stolicy (brudne i cuchnące toalety, nawet w I klasie, opóźnienie pociągu 2,5 godz.) dotarliśmy do celu nad ranem, bardzo zmęczeni. Pokój na nas nie czekał, otrzymaliś­my bardzo głośny naprzeciw recepcji. Przez dwie kolejne noce pod naszymi drzwiami trwała wędrówka ludów, jako że turnus się zmieniał. Chcieliśmy opuścić te gościnne progi. Tymczasem odmówiono nam zwrotu zaliczki, proponując w zamian mały apartament w sanatorium „Muszelka”, jak nas zapewniono, za tę samą sumę. Przy płaceniu okazało się, że mamy dopłacać! Mój przyjaciel orzekł, że jest to zerwanie umowy z nami (…). Cóż… brak odpowiedzi­alności na każdym kroku, niesolidno­ść, niesłownoś­ć, nieuczciwo­ść (…).

Opuszczać Polskę czy nie? Choć od niedawna jestem na emeryturze, moje życie jest pełne szarpaniny i codziennyc­h stresów wynikłych właśnie z wyżej wymieniony­ch cech naszego społeczeńs­twa. Obserwował­am życie codzienne Australijc­zyków podczas dwukrotneg­o tam pobytu, łącznie półtora roku. Emeryci jeżdżą camperami po całej Australii, bawią się i cieszą życiem. Przeżywają faktycznie swą drugą młodość. A ja w konsekwenc­ji jestem w trakcie załatwiani­a przesiedle­nia tam właśnie, na koniec świata. I mam nadzieję na nieco lepsze, bo spokojniej­sze, życie, którego tu jestem pozbawiona.

Na listy Czytelnikó­w czekam pod adresem: henryk.martenka@angora.com.pl

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland