Tygrys w klatce Austria
Urodził się w 1969 roku w Salzburgu (kolebka Red Bulla, który spełnia jego marzenia), ale mieszka w Szwajcarii i w USA. Mimo że kształcił się na ślusarza, skończył jako zawodowy pilot śmigłowca. Jako 18-latek z własnej woli wcielił się na 5 lat do wojska. Kształcono go na kierowcę czołgu, ale został instruktorem skoków spadochronowych.
Później w Wiedniu należał do klubu bokserskiego. Stoczył nawet profesjonalną walkę. W pierwszej rundzie znokautował Chorwata. W 1996 roku oddał pierwszy skok z obiektu. Od tamtej pory zeskoczył ze 130 różnych budowli. Do najbardziej spektakularnych skoków można zaliczyć te z Petronas Twin Towers w Kuala Lumpur, z 101 Tower w Tajpej, ze statuy Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro, z mostów: Panamskiego, Millau i nad Kanałem Korynckim. W 2004 roku skoczył na oczach 40-tysięcznej polskiej publiczności. Rzucił się z helikoptera zawieszonego 800 metrów nad Wielką Krokwią w Zakopanem. Niektórzy twierdzą, że jest szalony, bo jako jedyny skoczek na świecie otwiera spadochron 50 metrów nad ziemią.
Trudno się więc dziwić, że takiemu człowiekowi marzył się skok z najwyższej możliwej wysokości. Po udanej próbie generalnej, która odbyła się 26 lipca br., Baumgartner powiedział: – Jestem strasznie zmęczony, ale szczęśliwy. Gdy z 29 455 metrów spadał z prędkością 863 km/godz., było mu „ciężko”: – Czułem bardzo mało powietrza pode mną, wiele razy wpadłem w turbulencje. Ale gdy bezpiecznie wylądował na pustyni w Nowym Meksyku, wydał z siebie okrzyk radości i uściskał swoich doradców. 43- latek przyznał, że trzy noce przed skokiem praktycznie nie spał. Skok przesuwano dwa razy z powodu pogody: raz przez deszcz, a drugi raz przez silny wiatr. Mimo że naukowcy nie są pewni, jak prędkość dźwięku może oddziaływać na ciało ludzkie, Baumgartner zdecydował się na skok.
Dwa tygodnie temu po pięciu latach przygotowań Red Bull wyznaczył termin skoku z ponad 36 km na 8 października (skok przeniesiono na następny dzień), Baumgartner powiedział: – Czuję się jak tygrys w klatce, który czeka na swoje uwolnienie. Kocham wyzwania, ale mimo że wykonałem już ponad 2500 skoków, to nadal się boję. Przez wiele lat doświadczeń nauczyłem się jednak świadomie używać mojego strachu. Ostatnio stał się on moim przyjacielem. Pomaga mi nie ryzykować za bardzo. Bezpośrednio przed skokiem mój puls uspokaja się, bo w końcu nareszcie wszystko jest w moich rękach. Jestem w domu, przecież na tym znam się najlepiej. bilituje pretendenta. Romney miał praktykę z ponad 20 debat z partyjnymi konkurentami, Obama ostatnią odbył 4 lata temu...
Od pierwszego zdania Romney był energiczny, aktywny, parł do przodu, atakował. Prezydent sprawiał wrażenie niemrawego, bronił się bez ikry, nie wykazywał inicjatywy. Kiedy punktował słabe strony Romneya, zwłaszcza brak wyjaśnienia, jak zamierza zredukować podatki (głównie najbogatszym) o 5 bln dolarów oraz zasilić budżet obronny kwotą 2 bln, nie zwiększając deficytu budżetowego, republikanin bezczelnie wyparł się własnego planu. Zarzucał Obamie, że nie zredukował wysokiego bezrobocia, że klasa średnia biednieje, a liczba ludzi otrzymujących kartki na jedzenie rośnie. Operował wyrafinowaną demagogią, rzucał liczbami, sprawiał wrażenie pewnego siebie, mówił mocnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem, był gotów do natychmiastowego, stanowczego odpierania zarzutów. Czy mówił prawdę? Weryfikacja faktów i danych wykazała, że najczęściej nie, że posługiwał się w najlepszym razie półprawdami i przeina-
Na wiadomość o próbie przekroczenia bariery dźwięku wiedeński lekarz wojskowy Joachim Huber zareagował dosadnie: – Jak wpadnie w turbulencje, to go rozerwie na kawałki. Huber był w 1991 roku kierownikiem medycznym misji Austromir, która wyniosła Franza Viehböcka, jedynego do tej pory Austriaka, w kosmos. Ten a(u)stronauta spędził w przestrzeni pozaziemskiej 8 dni, ale o próbie skoku z ponad 36 km powiedział: – Trzeba mieć do tego wręcz szaloną odwagę. Nie zdobyłbym się na to. Doktor Huber szacuje, że obciążenie ciała Baumgartnera będzie zbliżone do tego, jakie występuje przy starcie astronauty w kosmos. Najniebezpieczniejsza jest nagła prędkość, która nieprawdopodobnie obciąży układ krwionośny śmiałka. Wielu próbowało zrozumieć, co kieruje Ikarem naszych czasów (w 2003 roku na karbonowych skrzydłach przeleciał nad kanałem La Manche). Dociekliwy Austriak odpowiedział: – Nie chodzi wcale o adrenalinę ani inne pseudopsychologiczne bzdury. To zawsze jest jakaś idea, która nie chce mnie zostawić w spokoju. Cel i droga do niego. Nie jestem napalony na strach, ale to właśnie on sprawia, że obrany cel nabiera wartości. Nigdy też nie mówiłem, że warto umrzeć dla skoków. czeniami, których Obama nie prostował lub robił to ospale i niejasno.
Pojedynki słowne można oceniać w kontekście wrażenia, jakie robi mówca na słuchaczach, lub jakości argumentów. Amerykanie preferują styl nad treść, zwłaszcza gdy chodzi o skomplikowane niuanse ekonomiczne. Dlatego w sondażach bezpośrednio po debacie zwyciężył Romney. Wiktorię republikanina hucznie obwieściły telewizje i komentatorzy – konserwatyści byli w euforii, liberałowie w szoku z powodu złej formy Obamy. Ostrożniejsze, bliższe faktom i treści były czwartkowe gazety, które w większości nie fetowały Romneya wielkimi literami na czołówkach, lecz dawały bardziej wyważone tytuły.
Przewaga, jaką miał wcześniej Obama, się zmniejszy i prezydent będzie musiał w dwu następnych debatach błysnąć werwą i stylem, pohamować profesorskie skłonności wykładowcze. Amerykanie wolą lidera, z którym wyborca poszedłby na piwo, niż osobę emanującą wiedzą, zdolnościami i profesjonalizmem.