„Gaudeamus igitur”... Nigeria
Międzynarodowe agencje poinformowały we wtorek, że w Mubi, mieście na północnym wschodzie Nigerii, doszło do masakry studentów. Doniesienia mówiły o 25, później 26 osobach, które zastrzelono albo poderżnięto im gardła. Jednak liczba ofiar rosła. Stanęło na czterdziestu ośmiu.
Pierwszym podejrzanym o popełnienie zbrodni była grupa Boko Haram. Islamiści w ciągu ponad dwóch lat zamordowali około 1400 osób, zaś ich matecznikiem jest stan Borno, sąsiadujący ze stanem Adamawa, na którego terenie leży Mubi. Przyjmowano też hipotezę, że mordercy mogli przybyć z pobliskiego Kamerunu. Prawda okazała się szokująca.
Koledzy zabijali kolegów
Za podejrzeniami, że za masakrą stoi Boko Haram, przemawiała niedawna obława na członków tej organizacji. Połączone siły policji i wojska przejęły kilka magazynów broni, zabiły też kilku liderów Boko Haram, w tym szefa na stan Adamawa. Same okolice Mubi były przedmiotem ataków islamistów. Wysadzili oni w powietrze kilkadziesiąt masztów telefonii komórkowej. Szybko jednak okazało się, że w przypadku tego mordu organizacja Boko Haram jest niewinna.
Oględziny ofiar pokazały, że są wśród nich zarówno chrześcijanie, jak muzułmanie, co podważało podejrzenia o udział w zbrodni islamistów. Przesłuchania ujawniły, że rzeź była wewnętrzną sprawą studenckiej braci! Świadkowie zeznali, że ich koledzy byli wywoływani z akademików po nazwisku, a kiedy wychodzili, napastnicy zatrzymywali ich i podrzynali gardła. Wykorzystywali do tego maczety albo noże... Jeśli komuś udało się wyrwać siepaczom i próbował uciekać, ginął od kuli. Mieszkańcy jednego z akademików przyznali, że w poniedziałek przed północą w głównym korytarzu budynku zjawił się człowiek w wojskowym uniformie i sprawdzał po nazwisku, kto jest obecny. Jak się okazało, w ten sposób powstała lista ofiar...
Do zbrodni doszło poza kampusem uniwersyteckim. Federal Polytechnic w Mubi, z której pochodziło najwięcej ofiar, ma problem z zakwaterowaniem studentów w akademikach, dlatego wynajmuje w mieście kilka budynków, w których mieszkają jej studenci. To tam doszło do masakry.
Ciąg dalszy wyborów
Powód, dla którego doszło do masakry, wydaje się równie szokujący, jak samo zdarzenie. Źródłem konfliktu były niedzielne wybory do władz studenckich. Ci, którzy stanęli do demokratycznej rywalizacji i przegrali, wzięli odwet za pomocą noży, maczet i karabinów. Jedną z ofiar był nowy szef samorządu studenckiego oraz czterech kandydatów w wyborach. Nie były to pierwsze walki między rywalizującymi grupami, ale zazwyczaj kończyło się na niewielkich potyczkach. O tym, że teraz jest gorzej, mogłoby świadczyć przeszukanie studenckich kwater kilka dni wcześniej. Ich mieszkańcy mieli kałasznikowy, granatniki, bomby domowej roboty, noże... Mogłoby to świadczyć o przenikaniu Boko Haram do środowiska uniwersyteckiego w Mubi. Tym bardziej że na konflikty między organizacjami studenckimi nakładały się podziały polityczne, plemienne i religijne. Jako oś sporu wskazywano na niechęć między muzułmanami z plemienia Hausa i chrześcijanami z Igbo.
Trudno jednak pominąć jeszcze jeden motyw zbrodni. Wygrane wybory do samorządu studenckiego stają się w Nigerii doskonałą odskocznią do karier. Kto utrzyma się dłuższy czas wśród czołówki liderów uczelnianego życia, ma dojście do wielu ważnych ludzi, którzy będą go protegować. Do czasu, aż on stanie się kimś ważnym, i wtedy to on będzie ochraniać innych...
Panika w mieście
Przez dłuższy czas nie było wiadomo, ile osób naprawdę zamordowano w Mubi. Nie tylko z powodu braku łączności telefonicznej. Pierwsze doniesienia, mówiące o 25 albo 26 ofiarach, oparte były na liczbie ciał, które dostarczono do miejskiej kostnicy. Później odkryto, że rodzi- ny, które odnalazły swoich bliskich, zabierały ciała do domu, by zorganizować pogrzeb. Wydaje się, że liczba 48 zamordowanych jest bilansem ostatecznym.
Wiadomość o zbrodni wywołała panikę w mieście. Rozpoczął się exodus. Studenci mieszkający poza kampusem na gwałt przeprowadzali się na jego teren, inni uciekali z miasta. Na samochodach umieszczali gałązki drzew – symbol neutralności. Nikt bowiem nie wiedział, czy po takiej zbrodni bliscy ofiar nie zaczną szukać odwetu i mordować oraz palić wszystkich podejrzanych o udział w rzezi. Do miasta przysłano także kolejne oddziały wojska, policji i tajnych agentów. Przeszukiwali dom po domu, ulicę po ulicy... Jak zapewniają źródła policyjne, aresztowano podejrzanych, ma być ich ponad 150, „ale błędem było przypuszczać, że wszyscy oni mogą być związani ze zbrodnią” – podkreślał Muhammed Ibrahim, rzecznik władz policyjnych stanu Adamawa.
Nigeryjskie władze boją się, że zbrodnia popełniona w Mubi może rozlać się po północno-wschodniej części kraju. Poszkodowani będą chcieli wziąć odwet na winnych zbrodni, ale jak ich rozpoznać? Stąd ostrożność policji, która z jednej strony zapewnia, że zatrzymani wskazują nowe ślady, z drugiej zaś przekonuje, że nie wszyscy zatrzymani są winni, bo każdy, kogo policja zwolni, będzie albo obiektem ataku krewnych ofiar, albo wspólników sprawców zbrodni... Mubi zamieniło się w beczkę prochu, która może eksplodować w każdej chwili. Może nie teraz, ale kiedy wojsko i policja opuszczą miasto, jego mieszkańcy, ich współwyznawcy lub współplemieńcy mogą sobie skoczyć do gardeł. – Jest już po mnie, moja nadzieja zniknęła – powiedziała kobieta, wychodząca z kostnicy szpitala w Mubi. Ile osób tak myśli i czeka na okazję do zemsty?
Obawa o rozlanie się konfliktu na cały region ma podstawy. W tym samym czasie, co mord w Mubi, doszło do podobnego zdarzenia w sąsiednim stanie Borno. W tym wypadku nie ma wątpliwości, że 20 osób zamordowali członkowie Boko Haram... Ci mordercy jednak nie strzelali, a konsekwentnie podcinali ofiarom gardła...
I jeszcze jedna sprawa. Mord w Mubi trwał kilka godzin. Co w tym czasie robiły policja i wojsko w mieście, w którym od dłuższego czasu obowiązywała o tej porze godzina policyjna?