Wirtualne wpływy, wirtualne wydatki
Na rodzinie nie można
oszczędzać
Prof. JOLANTA SUPIŃSKA, Instytut Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego:
– Zastanawiające, że gdy premier wspominał o modernizacji wojska czy budowie nowych komend policji, to posługiwał się dość konkretnymi liczbami. Gdy mówił o pomocy rodzinie, robił to ogólnikowo.
W tej sprawie najważniejszą kwestią jest odpowiedź na pytanie, jak zmienić strukturę wydatków, żeby pomóc rodzinie, o której od lat mówi się, że jest priorytetowym zadaniem państwa.
Od lat też słyszymy, że Polski nie stać na udzielenie rodzinom większego wsparcia, a jednocześnie osoby o naprawdę wysokich dochodach płacą niskie podatki.
Wszelkie rozważania, pomysły i zamierzenia zmierzające do poprawy polityki prorodzinnej nie mają sensu, gdy nie poprawi się fatalnej sytuacji mieszkaniowej Polaków. Tak złej nie ma nigdzie w Unii, gdyż brakuje nam przeszło miliona mieszkań. Tymczasem w swoim exposé premier nie powiedział na ten temat nawet jednego słowa. Mieszkania na wolnym rynku kosztują znacznie powyżej ich rzeczywistej wartości, gdyż przez lata sztucznie wywindowano ich ceny. Z drugiej strony budownictwo komunalne właściwie nie istnieje, a przecież są w Unii kraje, które z powodzeniem i na wielką skalę budują tanie komunalne mieszkania. Konieczne jest zjednoczenie wszystkich organizacji i instytucji społecznych zajmujących się budownictwem, które przy wsparciu rządu i instytucji publicznych do tego powołanych powinny zmusić firmy budowlane, żeby nie dyktowały tak wysokich cen mieszkań.
To za czasów tego rządu zaczęliśmy likwidować szkoły, przedszkola i żłobki, a teraz premier nagle twierdzi, że w Polsce musi rodzić się więcej dzieci i trzeba wspierać budowanie nowych żłobków i przedszkoli.
Mimo że nasz produkt krajowy brutto per capita jest o prawie połowę niższy niż średnia unijna, to nasze wydatki publiczne w stosunku do PKB należą do najniższych w Unii Europejskiej. Gdy średnia unijna wynosi około 50 proc., to w Polsce zaledwie 42 – 43 proc. Stawia nas to w tym samym rzędzie co: Bułgaria, Litwa, Łotwa, Rumunia. Tymczasem w Austrii, Danii, Francji, Szwecji, we Włoszech nakłady na wydatki publiczne znacznie przekraczają 50 proc., chociaż są to państwa bardzo bogate i mogłoby się wydawać, że nie muszą tak bardzo angażować się we wspieranie swoich obywateli.
To dobrze, że rząd postanowił wydłużyć płatne urlopy macierzyńskiego do roku – w wysokości 80 proc. uposażenia. Teoretycznie to bardzo dużo, tyle co w Szwecji. Niestety, miliony Polaków nie będzie mogło z tego skorzystać. Bezrobotni i zatrudnieni na umowach śmieciowych, a także pracodawcy, w tym osoby na samozatrudnieniu, będą z tego wyłączeni, co jest ewidentnie niesprawiedliwe i pogłębia i tak coraz większe w Polsce nierówności społeczne.
Prof. WITOLD KIEŻUN, jeden z najwybitniejszych powojennych ekonomistów, wykładowca Temple University w Filadelfii, Uniwersytetu w Montrealu, Akademii Leona Koźmińskiego, Wyższej Szkoły Humanistycznej, były pracownik Polskiej Akademii Nauk, doktor honoris cau-
Wejście smoka
W odpowiedzi na powszechną krytykę wystąpienia Donalda Tuska premier znalazł obrońcę w ministrze finansów Jacku Rostowskim. I trudno się dziwić, skoro większość tzw. drugiego exposé napisano pod jego dyktando.
– Polska stoi dziś przed jasnym wyborem – powiedział minister. – To wybór między rozwojem, który proponuje rząd, i rozdawnictwem, które proponuje opozycja. Nasza wizja jest oparta na środkach pochodzących z Unii Europejskiej, z aktywizacji aktywów należących do państwa, a ulokowanych w spółkach Skarbu Państwa, z aktywizacji środków samorządowych, a także w dużej mierze ze środków sektora prywatnego, także zagranicznego. (…) Nasza strategia jest oparta na zwiększeniu, pobudzeniu i stymulowaniu inwestycji i zatrudnienia w krótkim i średnim okresie, szczególnie w latach 2013 – 2014, które będą szczególnie trudne na skutek kryzysu w strefie euro (…). Rząd zrobi wszystko, żeby Polska mogła jak najszybciej wydawać środki unijne w latach 2015 i 2016 (pod rządami nowego budżetu Unii – przyp. autora). By było to „wejście smoka”, a nie „wejście ślimaka”, jak to miało miejsce podczas poprzednich rządów. sa Akademii Obrony Narodowej i Akademii Leona Koźmińskiego:
– Z uwagą wysłuchałem wystąpienia premiera i zaskoczyło mnie, z jak wielką pewnością buduje on swój program w dużym stopniu oparty na 300 miliardach dotacji z Unii Europejskiej. Tymczasem wiele wskazuje na to, że ta kwota w warunkach obecnych kryzysu panującego w wielu krajach Unii jest nierealna.
Mam wątpliwości, czy w swoich wyliczeniach premier uwzględnił, że zapewne znacznie zmniejszy się nasz eksport (a co za tym idzie, także wpływy do budżetu), zwłaszcza do Niemiec, które są naszym głównym partnerem handlowym.
Premier z taką pewnością mówi o inwestycjach w gaz łupkowy. Tymczasem mamy potężnych przeciwników tego projektu: Francję i Rosję, która finansuje na ogromną skalę protesty, jakie mają miejsce w Unii przeciwko wydobyciu węgla łupkowego.
Donald Tusk obiecuje modernizację kolei. A przecież miał na to nie tylko pięć lat, ale i ogromne pieniądze, których nie wykorzystał. I mam wątpliwości, czy wykorzysta je w racjonalny sposób, gdyż struktura organizacji kolei jest po prostu bzdurna. Nie może dobrze funkcjonować instytucja, która jest podzielona na 35 czy 36 spółek i ich liczba cały czas rośnie.
Wszystkie projekty zaproponowa- ne przez premiera do roku 2020 mają kosztować nas 700 – 800 miliardów złotych. To wspaniała, a nawet szokująca perspektywa. Szkoda, że nie jest oparta na realnych danych.
Można mieć różne plany, ale trzeba twardo stąpać po ziemi. Nie można ich zakładać w oderwaniu od sytuacji społeczno-gospodarczej kraju, a ta jest zła. Produkcja zmniejsza się z miesiąca na miesiąc – w branży samochodowej katastrofa, inflacja, zwłaszcza w przypadku żywności i energii, jest wyższa, niż podają oficjalne dane (w moim domowym budżecie to ponad 10 proc.).
Katastrofalnie wygląda sytuacja z miejscami pracy. Oficjalne bezrobocie wynosi 12,5 – 13 proc., ale rzeczywiste już dawno znacznie przekroczyło 20 proc. Rząd nie uwzględnia ukrytego bezrobocia (zwłaszcza na wsi) ani ponad 2 milionów osób, które wyjechały za chlebem za granicę. Tymczasem wszystkie rzetelne metody badawcze zawsze uwzględniają emigrantów w obliczaniu stopy bezrobocia.
Identyczna sytuacja jest z długiem publicznym. Oficjalnie rząd podaje, że relacja długu publicznego w stosunku do PKB nie przekroczyła 55 proc. Tymczasem już dawno przekroczono konstytucyjny próg 60 proc., gdyż rzeczywiste zadłużenie razem z ZUS-em, NFZ-em, funduszem drogowym, samorządami wynosi około półtora biliona złotych (według oficjalnych danych Ministerstwa Finansów zadłużenie państwa oraz samorządów nie przekracza 850 miliardów złotych – przyp. autora)!
Wwystąpieniu premiera zabrakło mi przede wszystkim dokładnego rozliczenia obietnic, które składał w swoim exposé w 2007 r. Jak wiemy, nie zrealizował ogromnej większości zgłoszonych wówczas projektów, za co tylko w minimalnym stopniu był odpowiedzialny światowy kryzys.
Nie jesteśmy już zieloną wyspą. Nasza sytuacja jest tylko trochę lepsza niż Hiszpanii, Portugalii, Włoch, ale w przeciwieństwie do obywateli tych krajów Polacy nie mają praktycznie oszczędności, co w warunkach zbliżającego się kryzysu ma ogromne znaczenie.
Najnowszy sondaż: Prawo i Sprawiedliwość znów na czele
40-procentowe poparcie PiS i o pięć punktów mniejsze PO. Takie wyniki przynosi najnowszy sondaż TNS Polska na zlecenie Telewizji Polskiej.
Badanie wykonano już po „drugim exposé” premiera, wygłoszonym 12 października w Sejmie. Według sondażu, w Sejmie znalazłyby się cztery partie. Poza Prawem i Sprawiedliwością oraz Platformą Obywatelską próg wyborczy przekroczyłyby: Sojusz Lewicy Demokratycznej – 13 proc. oraz Ruch Janusza Palikota – 7 proc. Cztery pozostałe ugrupowania uwzględnione w sondażu znalazłyby się poniżej pięcioprocentowego progu. Są to: Polskie Stronnictwo Ludowe (2 proc.), Solidarna Polska (1 proc.), Nowa Prawica (0 proc.) i Polska Jest Najważniejsza (0 proc.) Sondaż przeprowadzono telefonicznie 12 października na grupie 1000 dorosłych Polaków.
Na podst. Onet.pl