Bogactwo Polski B
15
Chociaż i tak zamożność czy jej brak są, nawet w małej miejscowości, trudne do wykoncypowania. Dochodów rolnika nie sprawdzisz. Kto ma emeryturę czy rentę, też trzyma jej wysokość w tajemnicy. Pieniądze widać, kiedy nagle kładzie nowy dach. Albo płaci gotówką w sklepie, a wcześniej kupował na zeszyt. Wszyscy kombinują, dorabiają, ale o pieniądzach nie lubią mówić. – I nie płacą podatków, kredytują się kosztem innych – zżyma się Mariusz Foryś, wójt gminy Mściwojów (dokładnie ze środka polskiej zamożności). Stanowisko sprawuje pierwszą kadencję i chciałby coś zrobić dla swojej okolicy. A tu ledwie podniósł ją z ogromnych długów (zaległości z samymi pensjami sięgały trzech miesięcy), padł mu największy zakład pracy w gminie – kopalnia granitu Zimnik. Tym większa szkoda, że to świetny granit, tzw. strzegomski. Zbudowano z niego m.in. pomnik Bohaterów Getta w Warszawie, pomnik Obrońców Westerplatte, cokół Kolumny Zygmunta w Warszawie, pomniki w parku Tiergarten w Berlinie. Ostatnio poszedł pod budowę autostrad robionych w pośpiechu na Euro 2012. Firma zatrudniała ponad sto osób, dobrze płaciła, obiecała gminie po- moc i dofinansowanie. Dobrze żarło, do czasu.
– Teraz nie wiem, jak odzyskać niemal pół miliona złotych podatków – żali się Foryś. Prezes firmy od dawna już telefonów od niego nie odbiera. Chyba trzeba go będzie szukać przez komornika. – Są zatory płatnicze, przedsiębiorstwa nie mają pieniędzy – podpowiadam. – A wie pani, jakim on samochodem tutaj podjeżdżał? To jak może nie zapłacić podatku, jak ma taką brykę? – pyta wójt.
Faktycznie, Szymon Filip Pudelski, jeśli wierzyć danym z sieci, 33-latek, nie odbiera telefonu. Oddzwania dopiero po SMS-ie. Zdenerwowany. – Wie pani, co się porobiło w branży budowlanej – wyrzuca z siebie słowa jak karabin maszynowy naboje. Tłu- maczy, że jego firmę pogrążyły złe przetargi, że ma kilka spraw na kilkanaście milionów z firmami, których na swoje nieszczęście został podwykonawcą dostarczycielem. OK, nie odbiera, kiedy nie wie, kto dzwoni. Tak, nie płaci zobowiązań, bo pierwsze, co trzeba zrobić, to uratować firmę. I tych trzydziestu paru ludzi, którzy jeszcze w niej zostali. Ciężko mu, ale wierzy, że da radę. – Jakim samochodem pan jeździ? – pytam. – Mercedesem. Ale nie żaden wypas, klasa E. Coraz trudniej go utrzymać – żali się. Bo nawet gdyby go sprzedał, i tak nie wystarczyłoby mu na pokrycie choćby ułamka zobowiązań. A nadwyrężyłoby wiarygodność spółki. Bo czym ma jeździć na spotkania biznesowe? Dziesięcioletnim oplem? cieszą. Niech się poświęcą. Nie ich problem? Cóż, może właśnie dlatego nie potrafimy się dogadać, bowiem ci, których problem dotyka, są ubezwłasnowolniani – pisze Iza i Darek (http://onibe.wordpress.com).
– Urodź i niech sobie zdycha! – grzmi Wróg Kapitalizmu (http://wrogkapitalizmu.blog.interia.pl) – W latach 90. ubiegłego stulecia, kiedy projekt ustawy tworzono, odpadła możliwość aborcji z przyczyn społecznych – kiedy kobieta nie ma za co wyżywić dziecka. Ów stan prawny jest wynikiem „kompromisu” między twórcami projektu a Kościołem katolickim i powiązanymi z nim prawicowymi posłami, którzy sprzeciwiali się aborcji jako takiej. „Kompromis” rodzi liczne nieporozumienia i problemy, z których najsłynniejszym była sprawa Alicji Tysiąc. No a teraz „kochani” zwolennicy byłego ministra sprawiedliwości pragną zakazać „aborcji eugenicznej”. Innymi słowy, chcą zmuszać kobiety do rodzenia dzieci albo już martwych, albo takich, które i tak będą chorować, najprawdopodobniej przez kilka, kilkanaście lat ich życia czy też katorgi. Drodzy prawicowi posłowie, jeśli nie chcecie, by w Polsce dokonywano zabiegów przerywania ciąży, zapewnijcie matkom i ojcom godziwe warunki życia, przede wszystkim stabilną i dobrze płatną pracę, mieszkanie lub środki na nie, bezpłatną opiekę żłobkową i przedszkolną, a przede wszystkim – też bezpłatną! – służbę zdrowia na wysokim poziomie. Oraz edukację seksualną z prawdziwego zdarzenia w szkołach. Wówczas dobrze wyedukowani w tym względzie ludzie będą świadomie i odpowiedzialnie (kierując się rozumem, nie popędami) podchodzić do seksu i jego konsekwencji. A kiedy kobieta zajdzie w ciążę, nie będzie miała dylematu „rodzić czy nie rodzić?”, bo uzyska pewność, że stać ją będzie na utrzymanie dziecka, kiedy zaś okaże się ono ciężko chore, otrzyma specjalistyczną pomoc medyczną; a szczęśliwa mama bezpiecznie wróci po urlopie macierzyńskim do pracy.