Tu poczujesz się jak car
Na torach kolejowych w Puszczy Białowieskiej stanęły cztery salonki, takie same jak te, którymi car Mikołaj II przyjeżdżał tu na polowania.
Ponad sto lat temu Puszcza Białowieska była ulubionym miejscem polowań władców tej części Europy, m.in. carów Aleksandra III i Mikołaja II. Specjalnie dla nich doprowadzono tu tory kolejowe i wybudowano dworzec.
– Teraz to moje miejsce na ziemi – mówi z uśmiechem Michał Drynkowski, który w 2003 roku kupił stary niszczejący budynek dworca i sprowadził się tu z Warszawy wraz z żoną i synem. – Jeszcze dziesięć lat temu nie miałem pojęcia, jak cudowne są to tereny, bo nigdy wcześniej nie wyruszałem na północny wschód od Warszawy. Kiedy dojeżdżałem do Marek, wydawało mi się, że dalej może być już tylko gorzej. Teraz wiem, że im dalej, z każdym kilometrem jest już tylko lepiej, spokojniej, piękniej...
To była miłość od pierwszego spojrzenia
Michał Drynkowski do Białowieży po raz pierwszy przyjechał latem 2003 roku. Razem ze znajomym wybrał się w noc kupały na spacer po puszczy i w pewnym momencie stanął jak wryty. Między ogromnymi starymi świerkami zobaczył niszczejący, ale piękny niegdyś budynek dworca, zapomniany przez świat i ludzi.
– To była miłość od pierwszego spojrzenia – wspomina. – Pomyślałem wtedy, że to wspaniałe miejsce na restaurację. Że przyjmowanie tu gości byłoby moim marzeniem.
Jak pomyślał, tak też zrobił. Porzucił życie w stolicy, aby przywrócić dawną świetność drewnianemu budynkowi w środku lasu. Roboty było co niemiara, bo pochodzący z 1903 roku obiekt był spróchniały, wilgotny i zagrzybiony, a w dodatku – jako zabytek – pod opieką konserwatora. Jednak udało się. Dwa lata później, w lutym 2005 roku, utworzona tu Restauracja Carska wpuściła w swoje progi pierwszych gości.
– Pracując przy tym budynku, staraliśmy się jak najmniej zmieniać – wspomina Drynkowski. – Jest to bowiem jedyny w Polsce drewniany kompleks kolejowy. Zachowaliśmy układ pomieszczeń, ratowaliśmy stare drewniane podłogi, zabytkową terakotę, kafle z pieców.
Do restauracji zaczęli zjeżdżać nie tylko smakosze kuchni polsko-rosyjskiej, ale również całe wycieczki chętnych do podziwiania tego pięknego obiektu. Szybko więc okazało się, że potrzebne są miejsca noclegowe. Z myślą o gościach, którzy chcieliby w tych leśnych ostępach odetchnąć dłużej niż kilka godzin, utworzono trzy apartamenty w zabytkowej wieży ciśnień i budynku, w którym znajduje się rosyjska sauna, czyli bania. To jednak ciągle było mało.
Wagony nie niszczą magii
– Żyję w przekonaniu, że trzeba szanować założenia architektoniczne tego miejsca i w związku z tym nie wolno dostawiać nowych budynków – wyznaje Drynkowski. – Choć wielu mnie namawiało, żebym tu zbudował hotel, w którym będą nocowały całe autokary turystów, ja mówię: nie! To zniszczyłoby magię tego miejsca.
Jako że Restauracja Carska mieści się przy samych torach kolejowych, naturalnym pomysłem wydawało się utworzenie nowych miejsc noclegowych w... wagonach.
Wagony i parowozy pan Michał skupował po całej Polsce, z wyprzedaży mienia wojskowego, z przetargów, od osób prywatnych.
– Często odwiedzają nas tu pasjonaci kolejnictwa z całego kraju i podpowiadają, co i gdzie jest aktualnie do kupienia – zdradza pan Michał.
Na starych „podwoziach” powstały nowe nadbudówki, jednak z troską o wszystkie detale z przełomuXIX i XX wieku. Z zewnątrz każdy wagon zdobią mosiężne dwugłowe orły.
– Jest takie zdjęcie, na którym car wraz z córką wyglądają z okien salonki i takie właśnie orły znajdują się między tymi oknami – relacjonuje Drynkowski. – Zrobiliśmy więc tak samo.
Tak samo zresztą jak i w wagonach carskich otwierają się okna w salonkach Drynkowskiego. Bez pociągnięcia za skórzany pas ani rusz. O wszystkie detale zadbano również we wnętrzach.
– Tyle że każdy z carskich wagonów miał inne przeznaczenie – tłumaczy pan Michał. – Jeden był jadalnią, inny salonem, a dopiero kolejny sypialnią. Natomiast my musieliśmy pójść na pewne kompromisy i te wszystkie funkcje połączyć w każdym z wagonów. W każdym musiała też powstać łazienka.