Ojczym: Miałem młodsze
W tych poszukiwaniach wspierał ją ojczym.
Danusia szybko się odezwała. Z Jeleniej Góry, do której zawiózł ją pierwszy wyjeżdżający z dworca pociąg. Chciała uciec. Przed siebie i jak najdalej. Poznała znacznie starszego mężczyznę. Mówił, że się nią zaopiekuje. Zakochała się, zaszła w ciążę, urodziła syna. Ale zamiast wyjścia na prostą było bicie i poniżanie. Trafiła do agencji towarzyskiej. Do dziś niechętnie opowiada o tamtym okresie swojego życia.
– Nie trafiłam do agencji z własnej woli. Miałam przystawiany pistolet do głowy. O szczegółach nie chcę mówić, bo to bardzo bolesne – podkreśla Danuta.
Zabiłabym
Kiedy Danusi nie było w Poznaniu, jej matka rozstała się z mężem. Elżbieta mówi, że powodem były nieporozumienia, m.in. na tle finansowym. Oskarżenia o pedofilię nie wchodziły w grę, bo jeszcze o niczym nie wiedziała.
Elżbieta: – Kiedy Danusia miała 25 lat, dostałam od niej list. Prosiła, abym wyciągnęła ją z agencji. Była w Ełku, przy wschodniej granicy. Przy pomocy policji udało się ją przewieźć do domu. Była w strasznym stanie. Kiedy weszła do mieszkania i zobaczyła, że ojczyma nie ma, nie mogła w to uwierzyć.
To wtedy opowiedziała matce, co się działo w dzieciństwie. Elżbieta, gdy wspomina tamtą rozmowę, bierze głęboki oddech.
Elżbieta: – Zaczęła na kartkach pisać o tym, co jej robił ojczym. Proszę mi wierzyć, gdyby wtedy był pod moją ręką, pewnie zabiłabym go. Bo ten zboczeniec zniszczył mi dziecko. Przytuliłam Danusię, bo to jedyny gest, jaki mogłam zrobić w tamtej chwili. Opowiedziałam, że też byłam wykorzystana. Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy.
Wątek Gapika nie pojawiał się na kartkach. Wypłynął później. Danuta zaczęła się leczyć. Z uzależnień i depresji. W Poznaniu trafiła na terapię dla osób wykorzystywanych seksualnie. Tę grupę wsparcia prowadziła pani Maria.
Pani Maria: – Na spotkaniu opowiedziała, że jej oprawcami byli prof. Gapik i ojczym. Mówiła o tym na długo przed tym, zanim telewizja po raz pierwszy ujawniła zarzuty dorosłych pacjentek pod jego adresem. Właściwie to od niej jako pierwszej osoby usłyszałam oskarżenia wobec tego człowieka.
Danuta ujawniła zarzuty wobec Gapika i ojczyma po około 30 latach. Czy tak długi okres milczenia nie podważa jej wiarygodności? – Ofiary milczą wiele lat, bo weszły w schemat ukrywania. Na przykład uznają, że aby normalnie żyć, trzeba zapomnieć, zakopać złe wspomnienia. No i często nie mają do kogo pójść ze swoim problemem, boją się, że nikt nie uwierzy – wyjaśnia pani Maria.
Danuta wraz z matką próbowały skonfrontować ojczyma z zarzutami pedofilii. Za pierwszym razem zaprzeczył i wyszedł z mieszkania. Kolejne spotkanie odbyło się w kawiarni w centrum handlowym. Jak mówi Elżbieta, na oczach przechodniów wykrzyczała mu, że jest zboczeńcem.
– Zażądał wtedy konfrontacji z Danusią. Spotkaliśmy się za kilkanaście minut pod naszym blokiem, gdzie córka sama mu to wykrzyczała. On uciekł – relacjonuje Elżbieta.
Dotarliśmy do Eugeniusza Ś. Mieszka na jednym z poznańskich osiedli. Akurat wysiadał z samochodu. Mimo że ma ponad 80 lat, jest w całkiem dobrej formie. Na początku z ironią stwierdził, że udzieli wywiadu, ale za pieniądze. Potem zaprzeczył zarzutom. Twierdził, że nie zna prof. Gapika. Przekonywał, że jest już stary, po wylewie i nikogo nie molestuje. Kiedy zwróciliśmy uwagę, że sprawa dotyczy przeszłości, odpowiedział, że Danusia niech sobie mówi, co chce.
– Ja miałem same 17 lat młodsze. Potrzebne było molestowanie? Za co ja mam przepraszać? Niech pan spieprza, bo może być źle. Pan chce, żebym kolejnego zawału dostał? – rzucił Eugeniusz Ś. i z każdą sekundą stawał się coraz bardziej nerwowy.
Rozmowę z nim przerwała jego jedyna wnuczka Natalia. Kazała mu iść do domu. Ś. odgrażał się jeszcze z klatki schodowej.
Gdy wnuczka odprowadziła go do mieszkania, wróciła przed blok, by porozmawiać na spokojnie. Podkreśliła, że zarzuty pod adresem dziadka są ab- surdalne. Mówiła, że także była pacjentką Gapika. Zapewnia, że jej pomógł i nic złego się nie działo. Danusię zna dobrze. W dzieciństwie się przyjaźniły.
– Jej zarzutami jestem zaskoczona i nie wierzę w nie. Ona była fajna, ale jest typem kłamczuszka. Gdyby dziadek był pedofilem, to więcej osób mówiłoby o jego skłonnościach. A tak twierdzi tylko Danusia – mówi Natalia.
Danuta uważa, że Natalia broni swojego dziadka, bo nie chce spojrzeć prawdzie w oczy.
Krzywda się przedawnia...
Profesor Gapik nie chciał rozmawiać o Danucie. Stwierdził, że jego proces w sądzie jest prowadzony z wyłączeniem jawności i nie może nic powiedzieć. Wiemy jednak, że stoi na stanowisku, że kobieta zmyśla. Aby dowieść braku jej wiarygodności, wskazuje, że była prostytutką. Czy ten fragment życiorysu przekreśla jej wiarygodność? Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że bardzo często ofiary przemocy seksualnej trafiają do agencji towarzyskich. – Popadają ze skrajności w skrajność. Taki jest skutek ich długotrwałego wykorzystywania. Potem, gdy po latach próbują dochodzić sprawiedliwości, oskarżeni oraz ich adwokaci robią z tych kobiet wariatki, panie lekkich obyczajów. Ofiara ma znikome szanse – mówi Jakub Śpiewak, prezes fundacji Kid Protect zajmującej się ochroną dzieci przed przemocą seksualną.
Dodaje, że wiele ofiar dopiero po bardzo długim czasie mówi o krzywdzie. W Polsce tego typu sprawy przedawniają się po 15 latach. Danuta o swoim dramacie opowiedziała za późno. Spóźniła się kilka lat. Proku- ratura, która otrzymała jej zgłoszenie, wysłuchała ją i kilku świadków, ale umorzyła sprawę. Właśnie z powodu przedawnienia.
– Przedawnienie było jedynym powodem umorzenia tej sprawy – zaznacza Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Mimo że prokuratura umorzyła sprawę Danuty, to wezwała ją jako świadka do sprawy Gapika. Bo jej zeznania korelują z wypowiedziami dorosłych pacjentek terapeuty.
– Prokurator nie znalazł podstaw, by odmówić wiarygodności jej zeznaniom – mówi Magdalena Mazur-Prus. Danuta złożyła zeznanie przed sądem w poniedziałek w zeszłym tygodniu. Niewykluczone, że jej historia spowoduje, że w Polsce zmienią się przepisy odnośnie do przedawnienia.
– Zgłaszamy postulaty, aby wydłużyć okres przedawnienia pedofilii do 25 lat. To byłoby dobre rozwiązanie, bo wiele ofiar mówi o swojej krzywdzie dopiero, gdy dorośnie – mówi Jakub Śpiewak, który współpracuje także z Rzecznikiem Praw Dziecka.
Przebaczenie?
Danuta mieszka za granicą. Ma męża, któremu o wszystkim powiedziała i który ją wspiera, oraz nastoletniego syna.
Mówi, że po latach cierpień w końcu zaczyna czuć się kobietą, matką i żoną. Ale w pełni szczęśliwa nie jest. I nigdy nie będzie. – Wszystkiego muszę się uczyć od początku. Bycia matką, akceptacji i szacunku dla samej siebie, odróżnienia miłości od seksu. Bo skąd miałam wiedzieć, czym jest miłość, jak kochać, skoro ojczym mówił, że będzie mnie kochał, jeśli pójdę z nim do łóżka? – pyta Danuta.
Jest oburzona tym, że jej sprawa uległa przedawnieniu. Uważa, że jej oprawcy, jak nazywa profesora i ojczyma, powinni być ścigani do końca swoich dni.
Danuta: – Nie o zemstę mi chodzi, ale o sprawiedliwość. Całe życie czekałam na moment, aż będę mogła wykrzyczeć swoją krzywdę. Chciałabym, aby moja historia pokazała rodzicom, że muszą patrzeć, co się dzieje z ich dziećmi.
Pani Maria, do której kobieta chodziła na grupę wsparcia: – Celem terapii osób wykorzystywanych jest to, aby skrzywdzona kobieta zaczęła żyć jako wolna osoba i przestała żyć w lęku. Nie ma zwalniać sprawcy z odpowiedzialności, ale przebaczyć w ten sposób, by nienawiść do niego nie niszczyła jej od wewnątrz.
Danuta po wyjeździe z Polski przerwała terapię. Nie przebaczyła ani profesorowi, ani swojemu ojczymowi. Mówi, że nie jest na to gotowa. Nie wie, czy kiedykolwiek będzie.