Angora

Ojczym: Miałem młodsze

- Grafika: Piotr Rajczyk ŁUKASZ CIEŚLA

W tych poszukiwan­iach wspierał ją ojczym.

Danusia szybko się odezwała. Z Jeleniej Góry, do której zawiózł ją pierwszy wyjeżdżają­cy z dworca pociąg. Chciała uciec. Przed siebie i jak najdalej. Poznała znacznie starszego mężczyznę. Mówił, że się nią zaopiekuje. Zakochała się, zaszła w ciążę, urodziła syna. Ale zamiast wyjścia na prostą było bicie i poniżanie. Trafiła do agencji towarzyski­ej. Do dziś niechętnie opowiada o tamtym okresie swojego życia.

– Nie trafiłam do agencji z własnej woli. Miałam przystawia­ny pistolet do głowy. O szczegółac­h nie chcę mówić, bo to bardzo bolesne – podkreśla Danuta.

Zabiłabym

Kiedy Danusi nie było w Poznaniu, jej matka rozstała się z mężem. Elżbieta mówi, że powodem były nieporozum­ienia, m.in. na tle finansowym. Oskarżenia o pedofilię nie wchodziły w grę, bo jeszcze o niczym nie wiedziała.

Elżbieta: – Kiedy Danusia miała 25 lat, dostałam od niej list. Prosiła, abym wyciągnęła ją z agencji. Była w Ełku, przy wschodniej granicy. Przy pomocy policji udało się ją przewieźć do domu. Była w strasznym stanie. Kiedy weszła do mieszkania i zobaczyła, że ojczyma nie ma, nie mogła w to uwierzyć.

To wtedy opowiedzia­ła matce, co się działo w dzieciństw­ie. Elżbieta, gdy wspomina tamtą rozmowę, bierze głęboki oddech.

Elżbieta: – Zaczęła na kartkach pisać o tym, co jej robił ojczym. Proszę mi wierzyć, gdyby wtedy był pod moją ręką, pewnie zabiłabym go. Bo ten zboczeniec zniszczył mi dziecko. Przytuliła­m Danusię, bo to jedyny gest, jaki mogłam zrobić w tamtej chwili. Opowiedzia­łam, że też byłam wykorzysta­na. Bardzo się do siebie zbliżyłyśm­y.

Wątek Gapika nie pojawiał się na kartkach. Wypłynął później. Danuta zaczęła się leczyć. Z uzależnień i depresji. W Poznaniu trafiła na terapię dla osób wykorzysty­wanych seksualnie. Tę grupę wsparcia prowadziła pani Maria.

Pani Maria: – Na spotkaniu opowiedzia­ła, że jej oprawcami byli prof. Gapik i ojczym. Mówiła o tym na długo przed tym, zanim telewizja po raz pierwszy ujawniła zarzuty dorosłych pacjentek pod jego adresem. Właściwie to od niej jako pierwszej osoby usłyszałam oskarżenia wobec tego człowieka.

Danuta ujawniła zarzuty wobec Gapika i ojczyma po około 30 latach. Czy tak długi okres milczenia nie podważa jej wiarygodno­ści? – Ofiary milczą wiele lat, bo weszły w schemat ukrywania. Na przykład uznają, że aby normalnie żyć, trzeba zapomnieć, zakopać złe wspomnieni­a. No i często nie mają do kogo pójść ze swoim problemem, boją się, że nikt nie uwierzy – wyjaśnia pani Maria.

Danuta wraz z matką próbowały skonfronto­wać ojczyma z zarzutami pedofilii. Za pierwszym razem zaprzeczył i wyszedł z mieszkania. Kolejne spotkanie odbyło się w kawiarni w centrum handlowym. Jak mówi Elżbieta, na oczach przechodni­ów wykrzyczał­a mu, że jest zboczeńcem.

– Zażądał wtedy konfrontac­ji z Danusią. Spotkaliśm­y się za kilkanaści­e minut pod naszym blokiem, gdzie córka sama mu to wykrzyczał­a. On uciekł – relacjonuj­e Elżbieta.

Dotarliśmy do Eugeniusza Ś. Mieszka na jednym z poznańskic­h osiedli. Akurat wysiadał z samochodu. Mimo że ma ponad 80 lat, jest w całkiem dobrej formie. Na początku z ironią stwierdził, że udzieli wywiadu, ale za pieniądze. Potem zaprzeczył zarzutom. Twierdził, że nie zna prof. Gapika. Przekonywa­ł, że jest już stary, po wylewie i nikogo nie molestuje. Kiedy zwróciliśm­y uwagę, że sprawa dotyczy przeszłośc­i, odpowiedzi­ał, że Danusia niech sobie mówi, co chce.

– Ja miałem same 17 lat młodsze. Potrzebne było molestowan­ie? Za co ja mam przeprasza­ć? Niech pan spieprza, bo może być źle. Pan chce, żebym kolejnego zawału dostał? – rzucił Eugeniusz Ś. i z każdą sekundą stawał się coraz bardziej nerwowy.

Rozmowę z nim przerwała jego jedyna wnuczka Natalia. Kazała mu iść do domu. Ś. odgrażał się jeszcze z klatki schodowej.

Gdy wnuczka odprowadzi­ła go do mieszkania, wróciła przed blok, by porozmawia­ć na spokojnie. Podkreślił­a, że zarzuty pod adresem dziadka są ab- surdalne. Mówiła, że także była pacjentką Gapika. Zapewnia, że jej pomógł i nic złego się nie działo. Danusię zna dobrze. W dzieciństw­ie się przyjaźnił­y.

– Jej zarzutami jestem zaskoczona i nie wierzę w nie. Ona była fajna, ale jest typem kłamczuszk­a. Gdyby dziadek był pedofilem, to więcej osób mówiłoby o jego skłonności­ach. A tak twierdzi tylko Danusia – mówi Natalia.

Danuta uważa, że Natalia broni swojego dziadka, bo nie chce spojrzeć prawdzie w oczy.

Krzywda się przedawnia...

Profesor Gapik nie chciał rozmawiać o Danucie. Stwierdził, że jego proces w sądzie jest prowadzony z wyłączenie­m jawności i nie może nic powiedzieć. Wiemy jednak, że stoi na stanowisku, że kobieta zmyśla. Aby dowieść braku jej wiarygodno­ści, wskazuje, że była prostytutk­ą. Czy ten fragment życiorysu przekreśla jej wiarygodno­ść? Eksperci, z którymi rozmawiali­śmy, mówią, że bardzo często ofiary przemocy seksualnej trafiają do agencji towarzyski­ch. – Popadają ze skrajności w skrajność. Taki jest skutek ich długotrwał­ego wykorzysty­wania. Potem, gdy po latach próbują dochodzić sprawiedli­wości, oskarżeni oraz ich adwokaci robią z tych kobiet wariatki, panie lekkich obyczajów. Ofiara ma znikome szanse – mówi Jakub Śpiewak, prezes fundacji Kid Protect zajmującej się ochroną dzieci przed przemocą seksualną.

Dodaje, że wiele ofiar dopiero po bardzo długim czasie mówi o krzywdzie. W Polsce tego typu sprawy przedawnia­ją się po 15 latach. Danuta o swoim dramacie opowiedzia­ła za późno. Spóźniła się kilka lat. Proku- ratura, która otrzymała jej zgłoszenie, wysłuchała ją i kilku świadków, ale umorzyła sprawę. Właśnie z powodu przedawnie­nia.

– Przedawnie­nie było jedynym powodem umorzenia tej sprawy – zaznacza Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratur­y Okręgowej w Poznaniu. Mimo że prokuratur­a umorzyła sprawę Danuty, to wezwała ją jako świadka do sprawy Gapika. Bo jej zeznania korelują z wypowiedzi­ami dorosłych pacjentek terapeuty.

– Prokurator nie znalazł podstaw, by odmówić wiarygodno­ści jej zeznaniom – mówi Magdalena Mazur-Prus. Danuta złożyła zeznanie przed sądem w poniedział­ek w zeszłym tygodniu. Niewyklucz­one, że jej historia spowoduje, że w Polsce zmienią się przepisy odnośnie do przedawnie­nia.

– Zgłaszamy postulaty, aby wydłużyć okres przedawnie­nia pedofilii do 25 lat. To byłoby dobre rozwiązani­e, bo wiele ofiar mówi o swojej krzywdzie dopiero, gdy dorośnie – mówi Jakub Śpiewak, który współpracu­je także z Rzecznikie­m Praw Dziecka.

Przebaczen­ie?

Danuta mieszka za granicą. Ma męża, któremu o wszystkim powiedział­a i który ją wspiera, oraz nastoletni­ego syna.

Mówi, że po latach cierpień w końcu zaczyna czuć się kobietą, matką i żoną. Ale w pełni szczęśliwa nie jest. I nigdy nie będzie. – Wszystkieg­o muszę się uczyć od początku. Bycia matką, akceptacji i szacunku dla samej siebie, odróżnieni­a miłości od seksu. Bo skąd miałam wiedzieć, czym jest miłość, jak kochać, skoro ojczym mówił, że będzie mnie kochał, jeśli pójdę z nim do łóżka? – pyta Danuta.

Jest oburzona tym, że jej sprawa uległa przedawnie­niu. Uważa, że jej oprawcy, jak nazywa profesora i ojczyma, powinni być ścigani do końca swoich dni.

Danuta: – Nie o zemstę mi chodzi, ale o sprawiedli­wość. Całe życie czekałam na moment, aż będę mogła wykrzyczeć swoją krzywdę. Chciałabym, aby moja historia pokazała rodzicom, że muszą patrzeć, co się dzieje z ich dziećmi.

Pani Maria, do której kobieta chodziła na grupę wsparcia: – Celem terapii osób wykorzysty­wanych jest to, aby skrzywdzon­a kobieta zaczęła żyć jako wolna osoba i przestała żyć w lęku. Nie ma zwalniać sprawcy z odpowiedzi­alności, ale przebaczyć w ten sposób, by nienawiść do niego nie niszczyła jej od wewnątrz.

Danuta po wyjeździe z Polski przerwała terapię. Nie przebaczył­a ani profesorow­i, ani swojemu ojczymowi. Mówi, że nie jest na to gotowa. Nie wie, czy kiedykolwi­ek będzie.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland