Ciosy nożem i stłuczoną butelką
Po kilku dniach dojechał do nich Eugeniusz K. Razem pracowali, razem pili wódkę, kłócili się i godzili. Z zeznań Róży Cz. wynika, że nowy lokator miał „robić jej niejednoznaczne propozycje”. Powiedziała nawet o tym swojemu chłopakowi, ale ten specjalnie się tym nie przejął. Bardziej zdenerwowało go to, że pracodawca nazwał go leniem. Rafał I. postanowił więc porzucić pracę i wyprowadzić się od swojego chlebodawcy z Różą. Wyprowadził się też z nimi ich kompan od kieliszka – Eugeniusz K.
Po porzuceniu pracy i opuszczeniu gospodarstwa pierwsze co zrobili, to poszli w trójkę pić alkohol. Eugeniusz K. kupił na początek trzy butelki piwa Żubr, a później jeszcze trzy. Za jakiś czas dokupił dużą butelkę żołądkowej, jeszcze sześć piw Dębowe, jakąś wędlinę, ogórki i napój gazowany.
Alkoholową libację zorganizowali w zaroślach obok asfaltowej drogi. Po jakimś czasie poszli znów do sklepu, żeby uzupełnić zapasy. To tam poznali Józefa B., który wypił z nimi kilka piw. I miał ponoć „poklepywać Różę po plecach”.
Zwłoki Eugeniusza K. i Józefa B. znalazł rolnik, który jechał z sąsiadem na pole. Najpierw zauważył w krzakach pierwszego leżącego mężczyznę. A za chwilę drugiego. Obydwaj zginęli w wyniku ciosów zadanych nożem i potłuczoną butelką.
Józef B. miał zginąć pierwszy. To właśnie jego – według aktu oskarżenia – miała uderzyć Róża Cz. pustą butelką po wódce.
Dalej miało być tak. Uderzony w głowę zaczyna broczyć krwią, a Róża Cz. krzyczy: – Rafał, pomóż mi! Rafał I. bierze więc stłuczoną butelkę, wbija szkło w szyję ofiary i wraca do biesiadowania z drugim kompanem.
Wówczas Róża Cz. krzyczy ponownie: – Rafał, Gienek za dużo widział! I zaczyna drugą ofiarę okładać pięściami, później butelką, a jeszcze później dźga nożem w szyję i w oko.
I tym razem Rafał I. pomaga swojej przyjaciółce. Niedawnemu kompanowi od wódki wbija nóż w szyję.
Ukrywają ich ciała w krzakach, zabierają dokumenty, telefon komórkowy, 80 złotych z portfela i… wzywają pogotowie ratunkowe. To oni potrzebują pomocy, bo są pokaleczeni szkłem. Trafiają do szpitala w Busku-Zdroju, gdzie mają szyte ręce i założone opatrunki.
Noc spędzają jednak w lesie i następnego dnia jadą do Krakowa. Tam mieszkał krewny Rafała I. Nocu- ją u niego i zamierzają dalej podróżować po Polsce. Do lasu w okolicach Zabierzowa w Małopolsce docierają autostopem. Tam odnajdują ich policjanci. Jest koniec czerwca 2011 roku.
Za Różą skoczyłbym
w ogień
Już podczas pierwszego przesłuchania Rafał I. przyznał się do tych dwóch zabójstw. I, ku osłupieniu śledczych, opowiedział też o zabójstwie kierowcy pod Grójcem. O zaginięciu mężczyzny powiadomiła policję jego rodzina, ale policjanci byli bezradni. Poszukiwania Stanisława D. nie dały żadnych rezultatów. Dopiero Rafał I. wskazał miejsce ukrycia zwłok w bagnach koło Piekła.
Według oskarżonego to Róża Cz. kazała mu zabijać. To ona miała pierwsza zaatakować tych dwóch mężczyzn podczas alkoholowej libacji i to ona miała mu zasugerować uduszenie kierowcy audi pod Grójcem.
– Nawet podała mi swój pasek od spodni – wyjaśniał śledczym.
Mówił też, że była agresywna po alkoholu i czasami go biła. On natomiast nigdy jej nie uderzył, bo „bardzo ją kocha”. Tak bardzo, że „skoczyłby za nią w ogień”. I dlatego pomagał jej zabijać.
Róża Cz. nie przyznała się do żadnego z zabójstw. I skarżyła się, że przy Rafale I. była „sparaliżowana strachem”.
– On zawsze po wypiciu alkoholu był agresywny i bardzo często ją bił.
Jednak, zdaniem prokuratury, wyjaśnienia Rafała I. złożone w czasie śledztwa są zbieżne z zebranym materiałem dowodowym. Natomiast to, co opowiadała Róża Cz., jest mało wiarygodne.
Biegli psychiatrzy i psycholog uznali, że obydwoje oskarżeni w momencie popełniania przestępstw mieli zachowaną zdolność rozpoznawania swoich czynów i pokierowania swoim postępowaniem.
Przed Sądem Okręgowym w Kielcach rozpoczął się trwający do dziś proces pary nazywanej polskimi Bonnie i Clyde’em. To od tytułu głośnego filmu o parze amerykańskich kochanków, gangsterów i morderców z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Tamci zostali zastrzeleni przez policję podczas zasadzki.
Róży Cz. I Rafałowi I. grozi dożywocie.
Za tydzień: – To Róża nalegała, żebym zabijał – wyjaśnia oskarżony Rafał I. – Nie brałam udziału w żadnym z tych zabójstw i do żadnego go nie namawiałam – twierdzi oskarżona Róża Cz.