Gdyby żyły...
35
Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania nie dały efektów. Z zeznań trzech chłopaków wynika, że odwieźli Annę i Martę na Dworzec Wileński. Tam miały wsiąść do samochodu, w którym siedzieli trzej nieznani mężczyźni. W zeznaniach tych były nieścisłości. Ustalono bowiem, że telefon komórkowy Anny po raz ostatni logował się do stacji telefonii komórkowej na trasie Wołomin – Białobrzegi, w pobliżu jednostki wojskowej. Później przestał działać. Ale moment logowania nie zgadza się z zeznaniami chłopców. Choć nikt nie chce tego potwierdzić, wiem, że policja ma wytypowanych morderców, ale nie może przekazać swojej wiedzy, by rozpoczął się proces, czyli dać materiał prokuraturze, którego nie podważy sąd.
Rozmowa po latach
Niedawno rozmawiałem z mamą Anny: – To straszne, że do dziś są tylko przypuszczenia, a mnie chodzi o to, żeby zakończyła się sprawa, żeby nie wisiała w przestrzeni. Wydaje się, że nie ma chęci, aby ją wyjaśnić. Dwa, trzy lata temu byli policjanci z tak zwanego Archiwum X, pytali o zgodę na ponowienie niektórych czynności i możliwość zajęcia się tą sprawą. I cisza. Chyba jakieś fatum wisi nad tą sprawą. Co jakiś czas pojawiają się publikacje, ale nie ma żadnego odzewu. Są podejrzenia, kto tej zbrodni dokonał, i myślę, że po 12 latach nie ma teraz już zmowy milczenia. Ale widzę, że nie ma chętnego, który by się tym zajął. Czyżby się bali?
MASZ INFORMACJE O TEJ SPRAWIE – PISZ fajbusiewicz@poczta.onet.pl