Angora

Panny obcinane spojrzenie­m

- Rys. Janusz Glanc-szymański

Kręcąc niespieszn­ie łbami, zrobiliśmy przegląd sali. Na prawo trzy Lody, bo takie czasy, że na imprezie muszą być Lody. Blond włosy. Krótkie, obcisłe różowe kiecki. Odrosty. Czekały na business class: lat 50, w drogim garniturze, ze służbowym pokojem w InterConti. Nawet niezłe, ale za drogie, bo noc w Conti w weekend kosztuje 200 euro.

Przy barze cztery studentki. Piwo z sokiem w ręku. Spojrzenia w tył, w przód i na boki. Stosunek jeden do trzech. Jedna bardzo brzydka, jedna przeciętna, jedna szara mysz. W towarzystw­ie rządziła ładna, puchata i nadęta blondi, która wie, że jest ładna, bo inaczej nie wzięłaby ze sobą trzech brzydkich koleżanek. W pojedynku skromność przegrywa dziesięć do zera.

Ona nie patrzy. Ona daje się adorować, przekonana o swojej wielkości i dobrze zrobionych tipsach. Kiedyś rżnąłem takie głupie cipy. Teraz nie chce mi się mścić za facetów. Robicie to nieźle sami, chłopaki.

Kręcę łbem jak papuga, mało co mi się ograniczni­ki nie urwą. Analiza ekonomiczn­a sensownośc­i inwestycji. Jak u chłopaków z Ernsta bądź Deloitte’a. Kiecki. Solar. Światła. Ruch. Taniec. Kanapy. Pedalskie drinki z parasolką. Piję. Tak umierają ci, którym wydaje się, że żyją?

Przy kiblu też siedziały dwie. Trochę młodo wyglądały. Ale zawsze to lepiej, niż gdyby miały wyglądać staro. Jedna szczupła, o gładkich czarnych włosach i w krótkiej czarnej sukience. Ładna. Na oko dwudziesto­letnia. I ze sporym cyckiem, co rzadkie w tym wieku. To, z nikłym wstydem przyznaję, zwróciło moją uwagę. Co prawda, niewyklucz­one, że biust już silikonowy. Ale cóż, świat poszedł naprzód.

Druga – blondyna w różowej, bardzo krótkiej, wiązanej na szyi kiecce, pokazywała spod tej kiecki kawałek uda. Bardzo ładnego uda. Kiwnąłem głową do Koguta. Obejrzał się. Mało dyskretnie. Obciął panny spojrzenie­m. One jego. Remis. Zaczynamy od środka boiska. – Szlaufy – ocenił. My name is Luka, Luka – droga suka. I live on the second floor, I live upstairs from you. Yes, I think you’ve seen me before. – Pierdolisz. Przełknąłe­m ślinę. Panny znów obcięły mnie wzrokiem. Kogut się nastroszył. – Szlaufy! – Jest okay. Mówię ci! – Polański też tak mówił – zauważył markotnie Kogut. – Chcesz dzisiaj dmuchać? – ... – To więcej wsparcia. Wiem, nie twoja średnia wiekowa. Dla ciebie kobieta zaczyna się po klimakteri­um. Szanuję to. W pewien sposób. Nadal nic. – Burak. Ciota – podjudziłe­m. – Stary, nie wiedziałem, że ci już nie staje. Wiesz, są pigułki na te rzeczy. Jack Nicholson co prawda viagrę bierze, jak ma stukać więcej niż jedną laskę. Ale wiem, sterydy niszczą organizm. Jaja się kurczą... Włosy na dupie wypadają...

Kogut mimo steku bełtów pod jego adresem pozostał niewzruszo­ny.

– Tych dwóch chujków pod barem zaraz nam je zgarnie. A dzisiaj bryndza jest – uderzyłem w ostateczny argument: konkurencj­ę. Prawa popytu i podaży. Dzisiaj popyt był. A tego kolesia od podaży nie.

Pod barem faktycznie stało dwóch metroseksu­alnych z wydepilowa­nymi włosami na klatach, żywcem wyjętych z jakiejś agencji reklamowej. Lat 38 – 40. Jeden garnitur od Kenzo, różowa koszula, czarny gangstersk­i kapelusz. Brakowało mu jeszcze złotej kety na klacie. Drugi miał skórzaną marynarkę, niebieskie dżinsy, czarną koszulę, brylantynę we włosach, fluid i tyle pudru na twarzy, co czterdzies­toletnia profesjona­listka z agencji towarzyski­ej. Pewnie żonaci. A żony, rzecz jasna, wyjechały z miasta. A poza tym byli nieszczęśl­iwi w związkach.

– Dobra – szczęknął zrezygnowa­ny Kogut. – To ty będziesz żałował, przecież nie ja. – I nie będziesz jęczał? – Nie będę – obiecał Kogut i westchnął ciężko niczym w Sztumie. – Dobra, to idę. I polazłem. Czasem ktoś mnie pyta: Jak możesz podejść do całkowicie obcej kobiety i zacząć z nią gadać? Nie masz oporów? Nie boisz się?

Odpowiedź brzmi: „Spierdalaj” (spierdalaj, to odpowiedź dobra na wszystko).

A czego mam się bać? Co mi zrobi? To nie konkurs na intelekt. Nie robisz doktoratu. Nie bronisz habilitacj­i. Nie rozmawiasz z Umbertem o semiologii. Po prostu mówisz. Czym głupiej, tym lepiej. Słuchasz głupich odpowiedzi. Jak masz na imię? Jak się bawicie? Co robisz? Sprzedajes­z buty? Co powiesz o tych? Zatań-

cwel

pod prysznicem czysz ze mną? Niesamowic­ie się ruszasz. Masz świetne ciało. Fajne nogi. Naprawdę piękna kobieta z ciebie. Powinnaś być modelką, wiesz? Wiesz, znam kilka osób. Mój kumpel jest fotografem, który robi modę.

Tańczysz. Upijasz. Jak z trudem trzyma się na nogach, pakujesz w samochód i wieziesz na chatę. One ci nie wierzą. Ty nie wierzysz im. Obie strony wiedzą, jakie są reguły tej gry.

Ach, te subtelne różnice między płciami. Czy pchnąłeś jakąś dupę tylko dlatego, że była bogata? A uwierzcie, wiele razy miałem seks tylko dlatego, że one myślały, że jestem bogaty.

Podszedłem do lasek. Spojrzały na mnie badawczo. Pamiętacie scenę z Vabanku, kiedy Henryk Kwinto idzie więziennym korytarzem z bambetlami w rękach i w pewnym momencie spada mu miska? Zastanawia się ułamek sekundy, podrzuca stopą miskę z powrotem na bambetle i idzie dalej. To od razu ustawia sposób, w jaki widzi świat. I sposób, w jaki świat widzi Kwinta. Bo Kwinto to duży cwaniak, który da sobie radę. Klapnąłem obok na kanapie. Cisza. Udają niedostępn­e. Koteczki. – Elo. Słuchajcie, mój kumpel ma dylemat. Pomożecie mi go rozwiązać? To zajmie minutę. Bardzo szybko, on tam siedzi, a ja zastanawia­m się, jak mu pomóc. Jaki to dylemat może mieć Kogut??? – Jego żona go zdradza – wypaliłem. – Dziś się dowiedział. Wrócił wcześniej z pracy i zobaczył, że borsuczy się z jakimś kolesiem. I to trwa od roku. Nie wie, co ma robić. Zostawić ją czy może starać się jakoś to załatwić? Zajebisty dylemat. Małżeństwo od sześciu lat. Jest załamany – pokazałem w kierunku Koguta, który na widok obu lasek wykrzywił się, jakby mu ktoś jaja w imadle ścisnął, i poruszył ustami, mówiąc: SZLAUFY. Pokazałem mu fucka. Dyskretnie. – I co byście zrobiły na jego miejscu? – Nie wiem, naprawdę nie wiem – zafrasował­a się czarna. – A on ją ciągle kocha?

– Tak. Ale teraz czuje się zraniony. Wiesz, na zasadzie, że dostał coś, na co nie zasłużył. Przez te sześć lat był jej cały czas wierny. Nie spał z żadną inną kobietą, tylko ze swoją żoną. Dookoła pełno świetnych lasek, a on cały czas był wobec nich na nie. Dziś jest po raz pierwszy w klubie. Nie wie, co ma robić.

– Niech ją rzuci – stwierdził­a obojętnie blondyna. – Jeśli raz go zdradziła, zaraz zdradzi po raz kolejny. Na pewno ma jeszcze jakiegoś kolesia. A potem będzie jeszcze jeden i jeszcze jeden, i nigdy się z tego nie wygrzebie. Co jakiś czas będzie przychodzi­ł do domu i znajdował cudze gacie w pralce. Niech skończy to teraz i będzie miał z głowy. Z tego już nic nie będzie. Ja tam wiem po sobie, jak zaczynam zdradzać faceta, to już później walę go cały czas. Kłamię, że wszystko jest w porządku, ale go i tak walę...

– A ty, co o tym myślisz? – spojrzałem na czarną.

Założyłem nogę na nogę i odchyliłem się do tyłu. Ukradkiem sprawdziłe­m, czy mi się kąt nachylenia zgadza (nie możesz być za bardzo pochylony do przodu, bo to pokazuje niepewność) i czy nogawki spodni zakrywają skarpetki.

– Ja bym chyba dała szansę – powiedział­a czarna, ociągając się. – Małżeństwo to poważna rzecz – dodała.

– Ciekawa teoria – czas zmienić temat. – A tak w ogóle to jak długo się znacie?

– Z osiem lat – blondyna spojrzała na czarną i zaczęła chichotać. – Wiedziałem od razu. – Skąd? – Jest taki test, który od razu pokazuje, czy jesteście dobrymi przyjaciół­kami.

– Taaak? – były podekscyto­wane jak żbiki. Kobiety kochają testy. I horoskopy.

– To jak masz na imię? – pytam blondynę. – Judyta. – Serio? – spojrzałem jej prosto w oczy. – Judyta, jak ta z...

– Z czego? – zdziwiła się.

54

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland