Całe życie czekali na swoją młodzieńczą miłość
Można powiedzieć „tak” ukochanemu po półwieczu niewidzenia się, mając 82 lata. Można cztery razy żenić się z tą samą kobietą. Można po latach odnaleźć się na portalu randkowym. Uczucie dojrzewa jak wino?
Pani Jadwiga wyszła za mąż w wieku 82 lat za swoją... młodzieńczą miłość. Emilia i Marcin razem chodzili do szkoły podstawowej, a po latach odnaleźli się na portalu randkowym. Małgosia i Paweł rozwiedli się, kiedy na świecie pojawiło się ich dziecko. Dziś Jaś chodzi do przedszkola, a oni znów są razem.
Te historie udowadniają, że prawdziwa miłość jest w stanie przetrwać wszystko.
Po latach rozpoznali się
po głosie
Pani Jadwiga urodziła się w Łodzi. W maju skończyła 100 lat. Najpierw pracowała w banku i tam poznała Mieczysława. To była młodzieńcza miłość, pierwsze zakochanie. Ich drogi się jednak rozeszły.
Pani Jadwiga z banku przeniosła się do sanepidu, pracowała jako mikrobiolog. Wtedy zakochała się w Czechu i wyszła za niego za mąż. Wyjechała do Ołomuńca. Tam urodziła córeczkę. Po latach doczekała się też dwóch wnuczek. Dzisiaj ma dwuletniego prawnuka.
Wróciła do Łodzi, kiedy umarł jej mąż. Nie przypuszczała, że los przygotuje tutaj dla niej niespodziankę.
Po swoich 80. urodzinach wyjechała na kilka dni do Gdańska i tam na ulicy usłyszała znajomy głos. To był Mieczysław! Poznała go tylko po głosie, bo przecież minęły dziesiątki lat. Wspomnienia wróciły, a młodzieńcza miłość odżyła.
Pani Jadwiga wyszła za Mieczysława, mając 82 lata. Byli małżeństwem przez kilka lat. Mieczysław zmarł. Znów została sama.
Dzisiaj sama chodzi do kawiarni i na spotkania z przyjaciółmi. Chociaż skończyła sto lat, radzi sobie dobrze.
Jest pewna, że powrót do młodzieńczej miłości to jedna z najlepszych rzeczy, jaka ją w życiu spotkała.
Codziennie przechodził
pod jej domem
Emilia i Marcin razem chodzili do szkoły podstawowej. Należeli do jednej drużyny harcerskiej. Ona zawsze mu się podobała, ale nie miał odwagi zaprosić jej do kina ani do kawiarni.
Emilia była 10 dni starsza od Marcina, ale skończyła szkołę rok wcześniej. Wszystko dlatego, że urodziła się pod koniec grudnia 1979 roku, a on na początku stycznia 1980 r. Dlatego chodziła do „starszej” klasy.
– Przez trzy lata szkoły zawodowej przechodziłem kilka razy dziennie pod jej domem. Ani razu się nie spotkaliśmy – wspomina Marcin.