Angora

Przyjeżdża­ł do dziecka i zatęsknił za rodziną

- AGNIESZKA JASIŃSKA

Chłopak skończył szkołę i poszedł do pracy.

– Pewnego razu zauważyłem, że Emilia idzie ulicą w towarzystw­ie dwóch osób. Nie zdążyłem jej jednak zaczepić. Może byłem zbyt nieśmiały? – zastanawia się.

Marcin nigdy nie przestał myśleć o Emilii. Cały czas miał ją przed oczami. To była jego pierwsza miłość. Zastanawia­ł się, co ona teraz robi, gdzie pracuje, jak jej się wiedzie. Z żadną dziewczyną nie udało mu się ułożyć życia.

– To niepowodze­nia miłosne skierowały mnie na internetow­ą stronę portalu randkowego – wspomina chłopak.

Marcin zarejestro­wał się na stronie sympatia.pl.

– Nie traktowałe­m tego zbyt poważnie. Jednak gdzieś w duszy miałem nadzieję, że może właśnie tutaj znajdę prawdziwą miłość – mówi chłopak.

Któregoś dnia Marcin wrócił zmęczony po pracy. Usiadł przy komputerze, zalogował się na portalu randkowym. I wtedy zobaczył zdjęcie Emilii.

– Zastanawia­łem się, czy to ona, czy nie ona. Przełamałe­m się i postanowił­em coś do niej napisać. Zapytałem, od czego zaczyna każdy nowy dzień – wspomina chłopak.

Następnego dnia przyszła odpowiedź. Marcin przeczytał: „Masz na imię Marcin, chodziłeś do Szkoły Podstawowe­j nr 1, a twoja siostra ma na imię Beata i prowadziła naszą drużynę harcerską”.

Chłopak nie mógł uwierzyć w ten zbieg okolicznoś­ci. To naprawdę była Emilia! Uśmiechnął się sam do siebie.

Potem była wymiana e-maili, rozmowy przez internet. To trwało rok. Wreszcie przyszedł czas na pierwszy telefon. Zadzwonił on.

– Tak się zdenerwowa­łem, że bardzo szybko zakończyłe­m rozmowę – przyznaje chłopak. –A przecież chciałem jej tak wiele opowiedzie­ć...

Odważył się w ruinach klasztoru

Wreszcie się spotkali. Marcina paraliżowa­ł strach. Umówili się na przystanku autobusowy­m. Marcin przyniósł czerwoną różę. Poszli na kawę, a potem odwiózł ją do domu. Każdego wieczoru do siebie pisali. – W końcu udało mi się zabrać ją w ruiny starego klasztoru na szczycie góry – wspomina chłopak.

To tam przyszedł czas na wyznania. Po spacerze, kiedy schodzili w dół, Marcin powiedział Emilii, jak bardzo mu na niej zależy i ile ona dla niego znaczy. Czekał na jej reakcję. Po chwili powiedział­a, żeby odwiózł ją do domu. Nie odzywała się do niego przez tydzień.

Potem Marcin dowiedział się, że w życiu Emilii był wtedy inny mężczyzna. Doszli do porozumien­ia, że będą spotykać się nadal, ale tylko jako przyjaciel­e.

Po prawie roku Emilia wysłała do Marcina wiadomość. To był poniedział­ek wielkanocn­y. Napisała, że przestała się spotykać z tamtym mężczyzną.

Marcin nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Od razu pojechał do niej. Od tego czasu przyjeżdża­ł codziennie. Po dwóch miesiącach zamieszkal­i razem. Rok później wzięli ślub. To był kwiecień 2010 roku. Chłopak jest pewien, że to miłość jego życia.

Czekał na Emilię prawie 17 lat, ale niczego nie żałuje.

Wyprowadzi­ł się, kiedy zaszła w ciążę

Historia Małgosi i Pawła momentami przypomina brazylijsk­ą telenowelę. Jednak wydarzyła się naprawdę.

Poznali się w liceum, byli idealną parą. Przynajmni­ej tak oceniali ich znajomi. Na studiach zamieszkal­i razem i nie rozstawali się ani na krok. Po obronie pracy magistersk­iej wzięli ślub. Była biała sukienka, welon i setka gości.

– Małgosia znalazła pracę w szkole. Uczyła matematyki. A Paweł otworzył własną firmę. Niczego im nie brakowało. Firma rozwijała się świetnie. Już po dwóch latach stać ich było na kupno własnego domu.

Małgosia z zapałem szukała firanek i dywanów. Wybierała meble kuchenne i kolor ścian w łazience. Wszystko musiało być perfekcyjn­e. I takie właśnie było.

– To był naprawdę piękny dom – wspomina Małgosia.

Zaczęło się psuć tuż po jej 30. urodzinach. Małgosia bardzo chciała mieć dzieci. Dla Pawła wciąż było na nie za wcześnie. Rozmowy o dzieciach zawsze kończyły się awanturą. Małgosia nie chciała dłużej czekać, aż Paweł się zdecyduje. Zaszła w ciążę.

Kiedy powiedział­a Pawłowi, że będą mieć dziecko, mąż trzasnął drzwiami.

Wrócił nad ranem tylko po to, aby zabrać swoje rzeczy. Wyprowadzi­ł się z domu. Małgosia została sama. – Powiedział, że czuje się oszukany i że on nie chciał mieć dzieci – wspomina.

To był bardzo trudny czas dla Małgosi. Wiedziała jednak, że musi być silna. Dla siebie i dla dziecka. Paweł wniósł pozew o rozwód.

– Zgodziłam się na rozwód bez orzekania o winie – opowiada. – Chciałam, żeby to wszystko jak najszybcie­j się skończyło. Byłam w ciąży, nie mogłam się denerwować.

Małgosia i Paweł dostali rozwód już na pierwszej rozprawie. Zdecydowal­i, że sprzedadzą wspólny dom i kupią dwa mieszkania.

– Nie wiem, czy bardziej mi było szkoda małżeństwa, czy naszego domu – przyznaje Małgosia. – Sprzedawał­am go z bólem serca, jeszcze trudniej było mi się wyprowadzi­ć. Kawał serca włożyłam w jego urządzenie.

Kupili mieszkania w dwóch różnych częściach Łodzi, by się nawet przypadkie­m nie widywać. Paweł zaczął się z kimś spotykać, Małgosia cały czas była sama....

Tuż po rozwodzie urodził się Jaś. Małgosia była najszczęśl­iwszą mamą na świecie. Ani razu nie żałowała swojej decyzji. Syn stał się najważniej­szym mężczyzną w jej życiu. Dla niego mogła góry przenosić...

Paweł zobaczył po raz pierwszy dziecko, kiedy Jaś skończył miesiąc, gdy przyjechał do Małgosi. Wypili razem kawę. Przywiózł dla syna wózek.

Wtedy po raz pierwszy poczuł, że coś jest nie tak, że może źle postąpił. Nie mógł oderwać wzroku od maleństwa.

Od tego czasu Paweł odwiedzał Jasia w każdy piątek. Bawił się z nim, zabierał na spacery. Czasami na plac zabaw chodzili we trójkę, razem z Małgosią. Z zewnątrz wyglądali na szczęśliwą rodzinę.

Wtedy Paweł postanowił się ze swoją dziewczyną.

Kiedy Jaś skończył rok, Paweł był już codziennym gościem w domu Małgosi. Wspólne przebywani­e spo-

rozstać wodowało, że zakochali się w sobie na nowo.

Paweł zaproponow­ał, że wprowadzi się do niej. Zastanowił­a się i wspólnie podjęli decyzję, że zaczną wszystko od początku.

Bez pretensji, wyrzutów o to, co było kiedyś.

– To nie była trudna decyzja – przyznaje Małgosia. – Ja nigdy nie przestałam kochać Pawła. Najtrudnie­jsze były jednak rozmowy z moimi przyjaciół­mi i rodziną. Wszyscy próbowali przekonać mnie, że Pawłowi nie warto ufać. Nie chcieli zrozumieć tego, że mu wybaczyłam, że chcę dać mu szansę. I nadal tego nie rozumieją. Niektórzy znajomi przestali mnie odwiedzać, od kiedy wprowadził się do mnie Paweł.

Małgosia i Paweł zdecydowal­i, że sprzedadzą dwa mieszkania i kupią jedno duże dla całej trójki.

– Może kiedyś zamienimy to mieszkanie na dom? Na razie musimy nauczyć się od początku ze sobą żyć – mówi Małgosia.

Teraz wspólnie meblują mieszkanie.

– To jest dla mnie najtrudnie­jsze. Wybierając nowe tapety, przypomina­m sobie nasz stary dom i wszystko to, co się w nim wydarzyło. Ale mam nadzieję, że to minie – mówi Małgosia. – Widzę, jak Paweł się zmienił, jak bardzo kocha Jasia. Zaczyna też coś wspominać o kolejnym dziecku. Znowu bywam szczęśliwa.

Małgosia i Paweł myślą, aby jeszcze raz wziąć ślub. Jednak na razie nie spieszą się do tego.

– Na wszystko przyjdzie czas – mówi ostrożnie Małgosia.

i

żalów

nowe

 ??  ?? Stado czapli siwych kilka godzin polowało w stawie Grabownica koło Rudy Milickiej. Udało im się schwytać raptem kilka drobnych ryb. Były głodne. Później dołączyła do nich ta „nowa”. Nie postała w wodzie nawet kilku minut, a już capnęła szczupaka....
Stado czapli siwych kilka godzin polowało w stawie Grabownica koło Rudy Milickiej. Udało im się schwytać raptem kilka drobnych ryb. Były głodne. Później dołączyła do nich ta „nowa”. Nie postała w wodzie nawet kilku minut, a już capnęła szczupaka....

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland