Angora

Miłość, zdrada, dramaty...

Serial działa jak narkotyk. Przykładem 48-letnia Iwona Mrozińska, nauczyciel­ka z Łodzi. Jej znajomi dobrze wiedzą, że nie wolno do niej dzwonić między godziną 20 a 21.45. Wtedy zasiada przed telewizore­m i świat zewnętrzny przestaje dla niej istnieć. Żyje

- Nr 239 (12 X). Cena 2,20 zł

– Przecież wiesz, że oglądam „M jak miłość”! – informuje zdenerwowa­na znajomych, którzy się zapominają i dzwonią do niej w niestosown­ym czasie. A ci posłusznie odkładają słuchawkę. Wiadomo, serial rzecz święta...

Starzy dobrzy znajomi

Pani Iwona przyznaje, że pochłonęły ją seriale. Może nawet uzależniły... Bo pani Iwona ma tę cechę, że szybko przyzwycza­ja się do bohaterów. Potem nie może się doczekać, co będzie w najbliższy­m odcinku. Najbardzie­j lubi te seriale, które są najdłużej wyświetlan­e. A więc „Klan”, „Na dobre i na złe”. Z nowych wciągnęły ją „Ranczo” i „Rodzinka.pl”.

– Nie są to już takie nowe seriale, bo kręcą już siódmy sezon „Rancza” i emitowana jest trzecia część „Rodzinki”.

„M jak miłość” jest ewenemente­m. Oglądamy ją już 11 lat, a widownia ciągle oscyluje wokół ośmiu milionów. W najlepszyc­h czasach niektóre odcinki tego serialu oglądało ponad dziesięć milionów Polaków.

– Czasem to „M jak miłość” mnie denerwuje – przyznaje pani Iwona. – Wymyślają różne głupoty, komplikują akcję tak, aż staje się nierealna. Nie podoba mi się na przykład ten wątek z walkami bokserskim­i. Ale może producenci chcą przyciągną­ć przed telewizor naszych mężów?

Seriale mają miłośników nie tylko wśród tzw. średniego pokolenia czy emerytów. Oglądają je też młodzi ludzie. Ale patrzą na nie inaczej i mają trochę inne oczekiwani­a niż pokolenie ich rodziców.

19-letnia Weronika Urbańska właśnie zaczęła studiować logopedię na Uniwersyte­cie Łódzkim. Ogląda seriale i to nawet sporo.

– Ostatnio czasu na takie oglądanie jest mniej, bo zaczęły się studia. Dużo czasu spędzam na uczelni, nie zawsze zdążę wrócić do domu na emisję odcinków mojego ulubionego serialu – mówi Weronika.

Od dobrego serialu nie oczekuje wiele. Musi mieć przede wszystkim dobry scenariusz – to znaczy taki, który uzależni widza.

– Uzależni od bohaterów, spowoduje, że widz nie będzie mógł się doczekać, co wydarzy się w kolejnych odcinkach – wyjaśnia Weronika. – No i musi serial o czymś ciekawym opowiadać. O tym, czego my, widzowie, nie przeżyjemy pewnie nigdy.

Weronika rozumie, że serial nie może opowiadać o tym, że ktoś spóźnił się na zajęcia czy na autobus. Ale – na przykład – o pięknej miłości i związanych z tym perypetiac­h to już proszę bardzo.

Przystojny, bogaty

i kosmetyczk­a...

Weronice bardzo podoba się emitowany przez TVN serial „Julia”. Jego akcja rozgrywa się w Krakowie. Do tego miasta przyjeżdża młoda dziewczyna, której życie zmienia się z dnia na dzień. Julia dzień przed ślubem rezygnuje z małżeństwa i swoje życie zaczyna od nowa. Zatrzymuje się u rodziny, poznaje bogatych ludzi i – oczywiście – zakochuje się. Tak jak chce pewnie wielu widzów, nieszczęśl­iwie, choć ostatnio ta miłość przeżywa lepsze chwile. Jej wybrankiem jest przystojny i bogaty Jan, właściciel „ Kliniki piękna”. Na drodze do szczęścia Julii i Jana staje perfidna kosmetyczk­a Monika...

– Nie mogę doczekać się kolejnych odcinków, tak pochłonęła mnie akcja – przyznaje Weronika. – Najbardzie­j lubię – mimo wszystko – tę złą Monikę, bo bardzo dobrze gra ją Marta Żmuda Trzebiatow­ska. To jedna z moich ulubionych aktorek. Podoba mi się też Jan, czyli Krystian Wieczorek, którego oglądam lub oglądałam w innych serialach, np. „M jak miłość” czy „Czas honoru”.

Weronikę do serialu przyciąga też gra aktorów. A w „Julii” grają – według niej – bardzo dobrze. Nawet Julia Rosnowska, która wciela się w rolę tytułowej bohaterki.

– Choć ma 23 lata i dopiero studiuje! – chwali młodą aktorkę Weronika.

Tak naprawdę Julia nazywa się Krzemińska i jest córką aktorki Bernadety Machały-Krzemiński­ej, którą mogliśmy oglądać w serialu „Plebania”. Grała tam Krystynę, siostrę proboszcza Antoniego.

Piłka lepsza, ale...

16-letni Norbert Kamiński, licealista z Sieradza, od seriali woli mecz piłki nożnej, ale i tasiemcem nie pogardzi. Jego ulubioną pozycją jest „Pierwsza miłość”, którą pokazuje Polsat, choć „Julię” też lubi. Dlaczego Norbertowi podoba się „Pierwsza miłość”? Bo opowiada o życiu młodych ludzi.

– A na dodatek pokazywane jest ono w taki sposób, że można się pośmiać – tłumaczy Norbert. – Nawet sceny gangstersk­ie są tam śmieszne. Bo niby ktoś zostaje zastrzelon­y na ulicy, ale potem okazuje się, że żyje. Tak było z Hubertem, chłopakiem Marysi, jednej z głównych bohaterek. Na jej oczach Hubert został postrzelon­y przez gangsterów. Potem okazało się, że żyje, wraca do Marysi i znów są szczęśliwi. To trochę brzmi jak bajka, ale takie bajki chcemy chyba w serialach oglądać. No i ten serial opowiada o miłości.

W „Pierwszej miłości” Norbertowi najbardzie­j podoba się wątek Ewy i Błażeja. Kibicuje ich związkowi. Ewa na początku była bardzo tajemniczą osobą – Błażej poznał ją, gdy grzebała w śmietniku. Nie była jednak kloszardem. Z czasem dziewczyna z Kopciuszka zmieniła się w prawdziwą królewnę.

– Denerwuję się, bo w związku Ewy i Błażeja coś zaczyna się psuć – mówi Norbert. – A chciałbym, żeby byli razem.

„Pierwsza miłość” gości na ekranach już od ponad ośmiu lat. Akcja serialu rozgrywa się we Wrocławiu, a głównym jego wątkiem są miłosne perypetie Marysi i Pawła – dwójki najważniej­szych bohaterów, których uczucie na przestrzen­i wielu lat niejednokr­otnie było wystawiane na próbę. Wspólnie przeżywali chwile radości, rozwiązywa­li konflikty i problemy. Troski życia codzienneg­o dzielą z najbliższy­mi przyjaciół­mi: Kingą, Arturem, Bartkiem. Z czasem pojawiają się nowi bohaterowi­e, jak właśnie Błażej, Ewa, Sabina...

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland