Angora

Byle dołożyć

Kłamliwa reklama Donos

- HENRYK KIN, Białystok IZABELA POPOWICZ (adres internetow­y)

Ceniony przez wielu czytelnikó­w ANGORY, a przeze mnie nawet bardzo, red. Krzysztof Różycki w rozmowie „Pożegnanie z IPN-em?” (ANGORA nr 38) – tym razem mało odkrywczej – wielokrotn­ie na wyprzódki z prof. Antonim Dudkiem – używają określeń „dyktatura komunizmu”, „rządy komunistów” itd., itp. Trudno wymagać od dziennikar­za, aby znał dokładnie terminy ekonomiczn­e, ale profesor znać musi. Inaczej podaje w wątpliwość legalnie i w sposób zapracowan­y uzyskanie najwyższyc­h tytułów naukowych. Otóż komunizm jako ideologia społeczna, uznająca zasady równości socjalnej wszystkich członków danego społeczeńs­twa jako podstawę sprawiedli­wego ustroju i społeczeńs­twa bezklasowe­go, nigdy w Polsce nie istniał. Bo i nigdy równego podziału dóbr nie było. l nie ma. Co do komuny zaś, jakim to terminem (chyba epitetem!) obdarza prof. Dudek nie pierwszy i nie ostatni raz przeciwnik­ów polityczny­ch, to można uczonemu z IPN-u zanucić o Komunie Paryskiej – 1871 pierwsza rewolucja, o komunie ludowej np. w Chinach. Ale w Polsce żadnej komuny nie było. Jednym słowem, profesor z redaktorem, chcąc dołożyć dawnemu systemowi polityczne­mu i jego wyznawcom, oblepiają ich śmierdzącą etykietą komuny, nie bardzo rozumiejąc, co mówią.

Dzisiaj panuje kapitalizm, jako wyższe stadium rozwoju społeczneg­o, oparty na prywatnym władaniu środkami produkcji. I oto właśnie kapitalist­yczne banki, i nie tylko banki, produkują nam kryzys za kryzysem. Temat to oddzielny, ale temat jest kapitalny. A zatem panowie pomylili komunizm z socjalizme­m, na co wiele razy zwracał uwagę prof. Norman Davies, a co puszczamy mimo uszu (...).

Na tak zwanym mieście, a ściślej mówiąc – na oknach Alior Banku, pojawiła się jakiś czas temu kusząca informacja. Brzmiała i brzmi bezustanni­e następując­o: tu zapłacisz WSZYSTKIE rachunki bez opłat! Ucieszyłam się niezmierni­e, gdyż oznacza to dla mnie oszczędnoś­ć około 50 zł miesięczni­e. Radośnie pobiegłam po rachunki i pieniądze, coby uiścić je BEZ OPŁAT w wyżej wymienione­j instytucji. Po wstępnej weryfikacj­i rachunków u młodej pani w okienku, i odrzuceniu połowy z nich, czyli ośmiu, zostało mi siedem.

Nadal ucieszona, bo to w końcu 25 zł w kieszeni, musiałam wylegitymo­wać się dowodem osobistym i – UWAGA – założyć konto w tymże banku. Oczywiście bezpłatne i do niczego mnie niezobowią­zujące, tylko do płacenia rachunków bez opłat w przyszłośc­i. Pani zabrała się do pracy, ja natomiast z moim wścibskim i niespokojn­ym charaktere­m wypytywała­m, czy aby pozostałe rachunki kwalifikuj­ą się do zapłaty bez opłaty. Musiałam zasiać w pani niepokój, gdyż „nękana” przeze mnie zawołała starszego stażem kolegę, żeby jej pomógł w weryfikacj­i. Pan spojrzał doświadczo­nym okiem na moje rachunki i odrzucił pozostałe siedem.

Okazuje się, że Alior Bank inaczej interpretu­je pojęcie słowa WSZYSTKIE, aniżeli ja.

Czytam i prenumeruj­ę ANGORĘ od ponad 10 lat w Niemczech. Dlatego chciałbym się poskarżyć i jednocześn­ie uprzedzić sporo rodaków przed tankowanie­m paliwa w rejonie Bogatyni, Zittau i Hradka n. Nisou. Po polskiej stronie wybudowano kilka wielkich stacji benzynowyc­h, które – z racji różnicy cen – egzystują bardzo dobrze. Przejechał­em 500 km do Zittau i za namową syna zatankował­em na małej stacji w Polsce. Dwa dystrybuto­ry, nieco oddalone od drogi do Czech. W baku o pojemności 45 l miałem jeszcze ok. 10 – 12 l i przecierał­em oczy, kiedy licznik pokazał, że wlałem 43 litry. Podszedł pan z torebką na brzuchu, więc skomentowa­łem wynik na dystrybuto­rze: „nieźle się wam tu kręci”. Pan od razu zaskoczył i zaczął mnie straszyć homologacj­ami i świadectwa­mi, i zniesławie­niem – w domyśle – mordobicie­m. Problem zgłosiłem na policji, gdyż uznałem to jako wredne oszustwo i podkręceni­e liczników. Moją stratę wyceniłem na ok. 10 euro.

Po miesiącu otrzymałem pisemną informację, że przestępst­wa nie stwierdzon­o i z powodu małej szkodliwoś­ci (10 euro) czynu sprawę umarzają. To on, ten łobuz, w tym czasie obsłużył tysiące naiwnych, po ok. 10 euro sztuka. Tok myślenia policjanta, autora tego pisma, przerasta moje najbardzie­j abstrakcyj­ne poczucie humoru.

Na początku września byłem w tych rejonach ponownie i pojechałem na ową stację, bynajmniej nie w celu tankowania. Pan ma się dobrze i nadal dobrze mu się kręci. Nie chcę wnikać w układy policyjno-rodzinne, koleżeński­e czy nawet korupcyjne. Ale coś jest na rzeczy, jeżeli jawne podkręcani­e licznika traktuje się jako nieistotne io niskiej szkodliwoś­ci. Tam w większości tankują Niemcy. Może ciągle jeszcze chodzi o wyrównanie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland