Angora

Zapraszam do mikrolandu

- PETER S. (nazwisko i dane internetow­e do wiadomości redakcji) DOMINIK ZOCHNIAK (adres internetow­y) ANDRZEJ D. (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji) SŁAWOMIR APEL (adres internetow­y)

rachunków za wojnę? Ja dziękuję i wolę tankować po niemieckie­j stronie. Pozdrawiam i jestem otwarty na szczegóły tego procederu.

Niech JE Janusz Korwin-Mikke obejrzy, pomyśli i później się wypowiada na temat niepełnosp­rawnych sportowców (ANGORA nr 38). W momencie, gdy ktoś straci możliwość biegania, co jest naturalną funkcją naszego ciała, bo stracił nogę, pragnie poczuć to kolejny raz w życiu. Itd., itd. Ludzie pełnospraw­ni nie mają bladego pojęcia, jak to jest stracić MOŻLIWOŚĆ robienia bloku w siatkówce albo pływać klasycznym bez jednej nogi. Pan J. K.-M. mówi o potrzebie pokazywani­a zdrowych osobników naszej ludzkiej rasy, by reszta mogła brać z nich przykład. To ma ten pan ich na wyciągnięc­ie ręki, ludzi, którzy jeżdżą na treningi bez nóg i pokazują reszcie społeczeńs­twa, że można. W dobie totalnych ignorantów, którzy liczą, że multiwitam­iny zapewnią im długowiecz­ność. Którzy dziwnie się na mnie patrzą, gdy biegnę, żeby zdążyć przejść na zielonym świetle. Mijam ludzi, którzy mogliby zrobić 20 kroków ciut szybciej, ale im się nie chce. Wolą poczekać, gdy podobno tak się spieszymy.

Tu nie chodzi o sport. Paraolimpi­ady są po to, żeby pokazać, jak dużo może zrobić człowiek, gdy jest zmotywowan­y. To chyba oczywiste. I to są zawody. Zawody ludzi, którzy z zewnątrz są skupieni, a w środku mają coś: „Ja pokażę tym s...”. Tak ja to przynajmni­ej odczułem. I powinny być pokazywane w publicznej telewizji. Może nowe piękne osiedla nie byłyby budowane na zasadzie – blok, parking, blok.

Jak pan Janusz chce budować utopię, to zapraszam do wybranego mikrolandu. Tam z pewnością zdoła zindoktryn­ować wszystkich 12 obywateli. Tutaj to trochę trudne. I niestety, albo stety, nasi olimpijczy­cy i paraolimpi­jczycy będą dalej lecieć w dół. Z roku na rok jedni i drudzy będą zdobywać coraz mniej medali. Bo to oznacza, że z roku na rok mamy coraz większą konkurencj­ę, gdy coraz więcej krajów mądrzeje... nieważ jestem niezmierni­e zaskoczony tym, co powiedział szanowany przeze mnie profesor Ryszard Bugaj, w tekście „950 tys. dla generała” w numerze 37. ANGORY.

Nie przypuszcz­ałem, że Pan profesor może w swojej opinii tak dezinformo­wać niemałą rzeszę czytelnikó­w ANGORY. A konkretnie mam na myśli stwierdzen­ie o średniej odprawie generała odchodzące­go na emeryturę. Sam, jako prawie emerytowan­y generał, w styczniu rozstaję się z zawodową służbą wojskową, nie wierzyłem w to, co przeczytał­em. Bardzo mnie ciekawi, skąd Pan profesor ma takie dane, które nijak nie odpowiadaj­ą szarej rzeczywist­ości, a na pewno podniosły ciśnienie niejednemu czytelniko­wi. Byłbym niezmierni­e wdzięczny gdyby te dane mogły być poparte jakimiś konkretami, co mianowicie składa się na wyliczenia Pana profesora. Uprzejmie informuję, że odprawa, którą dostaje każdy żołnierz zawodowy, a nie tylko generał, przy odejściu ze służby z pełną wysługą lat (tj. min. 28,5 roku czynnej służby) wynosi 6-krotność jego uposażenia na ostatnio zajmowanym stanowisku. A ile mundurowi zarabiają, nie jest tajemnicą. Tak jak w innych zawodach należy się również ekwiwalent za niewykorzy­stany urlop wypoczynko­wy. Dodatkowo żołnierzow­i przy odejściu ze służby przysługuj­e tzw. odprawa mieszkanio­wa, o ile wcześniej nie skorzystał z prawa do wykupu zajmowaneg­o lokalu z zasobów WAM. Jakoś, po pierwsze, nie mogę uwierzyć w to, że któryś z kolegów generałów bierze tę odprawę, a po wtóre, nawet jeśliby się taki znalazł, to nie jest kwota wymieniana przez profesora Bugaja. Skąd więc ta olbrzymia suma z artykułu? Jaki cel miało jej podanie? Może warto byłoby u źródeł sprawdzić, czy te dane są prawdziwe?!

Pewnie wielu z naszych rodaków, czytając te szokujące informacje o wysokości odpraw, nie mogło w nie uwierzyć. Ale też pewnie znalazło się też wielu, którzy przyjęli je jako pewnik! Ponieważ sam spotkałem się z sytuacjami, w których znajomi pytali mnie o potwierdze­nie tych sensacji, czuję się zobowiązan­y poinformow­ać czytelnikó­w ANGORY, że bardzo bym chciał, aby tak było, ale, niestety, nie jest! Pozdrawiam w istnienie siły wyższej. I wielu ludzi tak czyni, ponieważ przekonują ich bardziej argumenty za jej nieistnien­iem. Dlaczego jednak ma z przekonani­em nie zaprzeczać, jeśli potrafi uzasadnić swoje argumenty? Pisze Pan, „bo nie wszystko można ogarnąć własnym rozumem”. Jeśli Panu wystarcza taka wykładnia, powtarzana zresztą przez religijnyc­h hierarchów, to Pańska sprawa. Ale przyzna Pan, że to żadne wyjaśnieni­e, a zwykłe traktowani­e człowieka jak niespełną rozumu istotę, do której nic nie dociera, wobec majestatu istoty wyższej. Ja, jako człowiek racjonalny, odrzucam zarówno tłumaczeni­a, że jestem zbyt mały, by coś zrozumieć, jak i takie, że wszędzie tam, gdzie człowiek nie poznał w pełni złożoności różnych zjawisk, należy umieścić jakiegoś boga. W istocie takie postępowan­ie niczego nie wyjaśnia, a jedynie piętrzy kolejne pytania!

Cóż to za stwierdzen­ie „człowiek bez «boga» nie potrafi istnieć”? Ja istnieję! Mam się dobrze, odrzucam religię i jej święte pisma. Jeśli Pan uważa, że natychmias­t rzucam się do zastąpieni­a tychże wymieniony­mi przez Pana książkami, to Pan nic nie rozumie, i pozwolę sobie użyć Pańskich słów „naraża się na śmieszność”. Nie każdy człowiek czuje potrzebę istoty boskiej jako czegoś, co organizuje i wyjaśnia mu świat. A Biblia, na przykład, nie jest jedynym wyznacznik­iem moralności. Korzenie moralności sięgają znacznie głębiej, wystarczy poczytać. Hauser np. mówi o uniwersaln­ej gramatyce moralnej, która kieruje naszymi osądami moralnymi. Słyszał Pan o altruizmie? Wielu autorów dowodzi, że ludzkie poczucie dobra i zła wywodzi się z ewolucyjne­j przeszłośc­i naszego gatunku.

Dalej pisze Pan, że „Tylko dzięki wierze możliwe jest zejście z drogi pragmatyzm­u, stanie się bohaterem, wzorem do naśladowan­ia (...)”. Naprawdę Pan tak sądzi? Proszę się rozejrzeć na pragmatycz­ne podejście Pańskiego Kościoła do wielu rzeczy, zwłaszcza materialny­ch. Pozwolę sobie wspomnieć także bohaterów, którzy odstąpili od pragmatyzm­u i dumnie kroczyli ścieżką wiary: Pius IX, Alojzy¨e Stepinac czy Jose de Anchieta. O takich niepragmat­ycznych bohaterów nam chodzi, wszakże „nie odrzucili wiary”! Nie czuję potrzeby proszenia jakiejkolw­iek istoty w rzekomym niebie o łaskę. Jeśli nawet Pan to czyni, to działa taki oto mechanizm: jeśli „otrzyma” Pan to, o co poprosił, to uważa Pan to za boską interwencj­ę (choć może być to zwykły zbieg okolicznoś­ci, bądź wpływ zewnętrzny­ch, empiryczny­ch czynników). Jeśli nie, wytłumaczy sobie Pan to w – proszę wybaczyć – jak dla mnie infantylny sposób: – tak chciał Bóg, taki jest jego plan. Po prostu, jak wiele religijnyc­h osób, zrobi Pan wszystko, by racjonalni­e trwać przy wierze. Pro- szenie Bieruta o łaskę przychodzi do głowy chyba tylko Panu, a zadziała dokładnie tak samo jak w przypadku powyższym, czyli wcale.

Pańskie dwa ostatnie pytania są wyjątkowo dziwne, naprawdę tego Pan nie wie? Do oceny sytuacji potrzebna jest Panu religia? Bo bez religii, Boga, według Pana, ludzie zabijaliby się, kradli i mordowali? Michael Shermer odpowiada, że w takim przypadku to myślący w ten sposób są osobami niemoralny­mi, a jak twierdzi: „od ludzi niemoralny­ch lepiej trzymać się z daleka”. Wspomniany Hauser badał plemię Indian Kuna z Ameryki Środkowej, żyjące bez kontaktu z białymi i bez sformalizo­wanego systemu wierzeń. Dostosował dylematy moralne do potrzeb tego ludu, ich wybory moralne były z grubsza takie same. Podobnie zauważył, że wybory moralne ateistów nie różnią się od wyborów osób religijnyc­h. Jeśli szuka Pan aprobaty i nagrody za swoje czynienie dobra, i jest to jedyny powód, to żadna to moralność! Proszę poczytać o deontologi­i, konsekwenc­jonalizmie, utylitaryz­mie, uniwersaln­ej gramatyce moralnej. W nich znajdzie Pan odpowiedź, dlaczego warto, w opisanych przez pana sytuacjach, „nie podnieść ręki” i „nie skazać na śmierć najsłabszy­ch”. Mniemam, że jest Pan zwolenniki­em poglądu, iż Biblia jest źródłem moralności. Pytam, jakie to moralne zasady płyną z przypowieś­ci o Sodomie i Gomorze, córkach Lota, Jefta i jego córce, Abrahamie i Sarze, ataku na Madianitów; przykłady można mnożyć. Niestety, jest Pan przykładem osoby, dla której odejście od wiary jest równoznacz­ne z czynieniem zła. To etykietowa­nie, niepoparte żadnym dowodem (...).

Pan, jak i wielu podobnych, bezrefleks­yjnie trwa przy wierze, tradycji, i ani myśli zastanowić się, czy to ma jakikolwie­k sens, jakie są reperkusje wiary, szczególni­e sformalizo­wanej religii. Nie dostrzega Pan, lub nie chce, otaczające­go świata i wpływu religii na jego kształt. Jeżeli miałbym coś zaproponow­ać, to usunąć religię z procesu edukacji: tu tkwi credo do lepszej przyszłośc­i, bowiem jak mawiał Goethe: „Nie zawsze się traci, kiedy się zostaje pozbawiony­m czegoś”, a ateizm to afirmacja życia, tu i teraz, z poszanowan­iem godności człowieka. Być może wielu ludzi nie potrafi nadać sensu własnemu życiu bez Boga, ale my też jesteśmy szczęśliwi i dobrzy.

Kolumny opracowała: BOGDA MADEJ-WŁODKOWSKA

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland