Malala, modlimy się za ciebie Pakistan
– krzyczał. Przerażone uczennice zamarły. Jedna z nich wskazała palcem Malalę. Podszedł do niej i wystrzelił dwa razy. Rozległ się pisk i płacz. Mężczyzna strzelił jeszcze kilkakrotnie, ranił dwie następne dziewczynki i pośpiesznie wysiadł z autobusu. Zniknął tak samo nagle, jak się pojawił.
14-letnia Pakistanka Malala Yousafazi walczy o życie w szpitalu wojskowym w Peszawarze. Dostała dwie kule. Jedna raniła ją w głowę, druga przebiła szyję i utkwiła tuż przy kręgosłupie. Lekarze mówią, że napastnik strzelał z odległości najwyżej metra. To cud, że przeżyła. Jej mózg pracuje, ale nie odzyskała przytomności. Przy jej łóżku pojawił się szef sztabu pakistańskiej armii, jedna z najważniejszych osób w państwie. – Dla tego, kto nie jest dobry dla dzieci, nie ma miejsca wśród nas – zacytował słowa proroka Mahometa. – Islam gwarantuje każdemu, mężczyźnie czy kobiecie, równe prawo do szczęścia, mienia i godności ludzkiej. Chcemy przekazać prosty komunikat: Odmawiamy kłaniania się terrorowi. Będziemy walczyć bez względu na koszty.
Niedługo później w pakistańskim parlamencie przemawiał premier Asharaf: – Malala jest jak moja córka. I wasza również. Jeśli panuje taki terror, to która z waszych córek będzie bezpieczna? Talibowie, którzy przyznali się do zamachu, twierdzą, że Malala Yousafazi nie jest niewinnym dzieckiem. Ona zgrzeszyła i popełniła przestępstwo. Należała jej się kara. – Jest symbolem niewiernych i nieprzyzwoitych – oświadczył rzecznik fundamentalistycznej organizacji „Tehreek-i-Taliban Pakistan”. – To wyraźny rozkaz szariatu – każda kobieta, która odgrywa ważną rolę w wojnie przeciwko nam, powinna zostać zabita. To dziewczyna, która myśli w zachodni sposób, występuje przeciwko nam i nazywa prezydenta Obamę idealnym przywódcą. Rzecznik TTP zapowiedział, że jeśli dziewczynka przeżyje, ponownie stanie się ich celem.
9 października po południu szkolny autobus pełen roześmianych dziewczynek odjechał spod budynku szkoły w Mingore. Kilka chwil później na drodze pojawili się dwaj uzbrojeni mężczyźni. Jeden zatrzymał autobus, drugi wskoczył do środka tylnym wejściem. – Która z was to Malala Yousafazi?!
Oblicze kwiatu
Historia zaczęła się w 2009 roku, kiedy w dolinie Swat, w północno-zachodnim Pakistanie, rozpanoszyli się talibowie. Leżący pośród ośnieżonych szczytów raj pełen błękitnych jezior i zielonych łąk, zwany azjatycką Szwajcarią, zamienił się wówczas w piekło. Talibowie zamknęli szkoły dla dziewcząt; niektóre z nich zburzyli. Domy nachodziła policja sprawdzająca, czy kobiety przypadkiem nie czytają albo nie oglądają telewizji. Malala miała 11 lat i chciała się uczyć. Kiedy wybuchły walki między rządo- wymi wojskami i talibami, jej rodzina uciekła z Mingore, a Malala w swoim pamiętniku zanotowała: Naprawdę się nudzę, bo nie mam nic do czytania. Myślę, że kiedy wrócę, najpierw pójdę po moją torbę z książkami. Ojciec Malali, nauczyciel i działacz społeczny, zawsze uważał, że jego córka jest wyjątkowa. Kiedy zapadał zmierzch, a w domu Yousafazich gromadzili się przyjaciele, by dyskutować o sytuacji w Pakistanie, jedynym dzieckiem, któremu pozwalał na uczestniczenie w tych rozmowach, była Malala. Swoich dwóch synów wysyłał do łóżek. W tym mrocznym 2009 roku Pakistanka zaczęła pisać bloga dla sieci BBC. Do ostatniej chwili, czyli do ucieczki z opanowanej walkami Mingore, chodziła do szkoły. Lekcje były tajne. – Nasz dyrektor powiedział, żebyśmy nie zakładały mundurków i przychodziły w normalnych ubraniach – napisała na swoim blogu. – Zdecydowałam, że włożę ulubioną różową sukienkę. Inne dziewczyny też ubrały się w kolorowe sukienki i w szkole było jak w domu. Ale powiedziano nam, żebyśmy nie nosiły takich kolorowych ubrań, bo talibom może się to nie podobać. Bloga podpisywała pseudonimem Gul Makai – twarz kwiatu. Wieść o blogu rozeszła się po dolinie Swat. Kiedy jeden z bliskich przyjaciół rodziny przyszedł do domu Yousafazich i opowiedział o cudownym dziecku z Pakistanu, które pisze dla BBC, ojciec Malali uśmiechnął się tylko dyskretnie i nic nie odpowiedział. – Bałam się o swoje życie – mówiła później dziewczynka. – Ale byłam szczęśliwa, że ktoś interesuje się moim pamiętnikiem. Mieszkańcy Mingore coś jednak podejrzewali, bo w styczniu 2009 roku Malala napisała: Szłam ze szkoły do domu i usłyszałam jak jakiś mężczyzna mówi: „ Zabiję cię”. Przyspieszyłam kroku. Gdy po chwili obejrzałam się, on wciąż szedł za mną. Poczułam ulgę, kiedy zadzwoniła jego komórka, a on zaczął rozmawiać i grozić komuś innemu.
Symbol nadziei
Kiedy rząd zawarł ugodę z talibami, w dolinie Swat zapanowała nadzieja na lepsze czasy. Otwarto szkoły dla dziewcząt. Malala stała się sławna. W 2011 roku władze Pakistanu uhonorowały ją krajową Nagrodą Pokoju. Później zgłoszono jej kandydaturę do Międzynarodowej Dziecięcej Nagrody Pokojowej za walkę o prawa kobiet do edukacji. Malala udzielała wywiadów w prasie i w telewizji. Występowała publicznie i mówiła: Chcę zostać politykiem. Ten kraj jest w kryzysie, a nasz rząd jest leniwy. 14-letnie dziecko było światełkiem w tunelu zacofania i ciemnoty, dobrą nowiną dla wszystkich Pakistańczyków, którzy marzyli o normalnym kraju, wolnym od fundamentalistycznego obłędu. Jedna z żeńskich szkół wybrała ją na swoją patronkę. Szkoła dla Dziewcząt im. Malali Yousafazi – to brzmiało dumnie i niebezpiecznie. Talibowie, choć przyczajeni, mają wielu zwolenników w dolinie Swat, a mała dziewczynka głosząca prawo kobiet do nauki była obrazą boską. Rząd zaproponował Malali ochronę. Nie skorzystała. Rodzice twierdzili, że jeszcze bardziej wyróżniałaby się wśród innych dziewcząt. Poza tym rodzina przestrzega tradycji, która nie pozwala kobietom chodzić w towarzystwie obcych mężczyzn. Jeden z nauczycieli opowiada, że Malala wiele razy dostawała listy z pogróżkami. Bała się, ale robiła swoje. Po zamachu przed drzwiami szpitala zgromadzili się płaczący ludzie, a ojciec Malali powiedział do nich: – Proszę was, módlcie się za jej powrót do zdrowia.
Zabierzcie ją stamtąd!
W Pakistanie zawrzało. Dzień po zamachu na dziecko ludzie wyszli na ulice. W proteście przeciwko bestialstwu, ale też w obawie o życie innych dziewcząt, zamknięto szkoły. Najpopularniejszy prezenter telewizyjny, Hamid Mir, zaczął swój program słowami: – Widzę, że dziś cały naród ma głowy pochylone ze wstydu. Chciałbym zapytać tych, którzy strzelili do dziewczyny: czy myślicie, że jesteście muzułmanami? Rzecznik rządu oznajmił, że ekstremiści, którzy urządzili zamach, to tylko kilku fanatyków, ale Pakistańczycy wiedzą, że to nieprawda. – Niestety, to nie jest jednorazowy incydent – mówi dyrektor jednej z pakistańskich organizacji. – To się powtórzy (...). Kobiety będą ofiarami (…). Czy pakistańskie dziewczyny powinny się teraz obawiać? – Tak. Talibowie są zdeterminowani, by pozbawić kobiety nawet podstawowych praw człowieka.
Malala ma obrzęk mózgu i wciąż jest nieprzytomna. Władze chcą wysłać ją na leczenie za granicę. Jeśli wyzdrowieje, nie ma już dla niej życia w dolinie Swat. Imię Malala znaczy pogrążona w smutku. Ojciec nazwał ją tak na cześć dziewiętnastowiecznej bohaterki ludowej walczącej z Brytyjczykami. Dziś pogrążeni w smutku są wszyscy jej wielbiciele. Modlimy się za ciebie, Malala – piszą na Facebooku. Pewien Amerykanin na swoim blogu wzywa, by natychmiast wywieziono ją z Pakistanu. – Sam ją stamtąd zabiorę. Mam paszport. Szukam kogoś, kto zorganizuje mi transport.