Strajkująca mama
Jessica Stilwell z Calgary w Kanadzie stała się na początku października jedną z największych gwiazd mediów: gazet, telewizji i internetu. Matka trzech córek nie zrobiła na pozór nic wielkiego – po prostu podjęła strajk domowy.
Decyzja zapadła 30 września. Kiedy o godzinie 23 spojrzała na domowy bałagan, opadły jej ręce. Jessica Stilwell pracuje na pełen etat jako pracownik socjalny, jest także matką trzech córek: 12-letnich bliźniaczek Olivii i Peyton oraz 10-letniej Quinn... W weekend miała pod opieką także obce dziecko, którym zajmowała się z racji obowiązków zawodowych. Jej mąż Dylan spędził weekend poza domem, grając w golfa... Wtedy podjęła decyzję, że musi coś zrobić i... zastrajkowała!
Pani Stilwell postanowiła nie ogłaszać swej decyzji w domu. Zrobiła to na Facebooku, jednak jej córki nie śledziły wpisów mamy i nie wiedzia- ły, co je czeka. Początkowo nie zauważyły także zmian, a mama przestała sprzątać, zmywać, przypominać i zrzędzić... Po prostu pozwoliła córkom żyć ich życiem... W domu narastał bałagan, rosły sterty brudnych naczyń, kleiły się podłogi, nie było w czym jeść i pić. Mama, zamiast dbać o porządek, pisała bloga – pamiętnik protestu w internecie. Dołączała do niego zdjęcia narastającej sterty brudów.
– Gdybym nie pisała bloga, wytrzymałabym dzień, może dwa. Normalnie bałagan doprowadza mnie do szału. Jedynym sposobem, by się przed tym ratować, było dowcipne pisanie o tym, co się dzieje – przyznała jednemu z dziennikarzy. Jednak jej notatki z domu pogrążającego się w stercie brudów zafascynowały inne matki mające dość swoich rozpuszczonych pociech. „To niesamowita lekcja dla twoich dzieci (ale także i dla mnie, bo twój blog uświadomił mi, że nie muszę być wieczną niewolnicą dzieci), bo uświadamiasz problemy, których inni nie chcą widzieć. To wielki dar dla nas, że przypo- mniałaś nam o naszych prawach” – skomentowała wpis Jessiki jedna z czytelniczek jej bloga. „To cudowne, co piszesz, fragmenty twojego bloga przeczytałam swoim córkom: 14- i 10-letniej i zrozumiały, o co chodzi. Jedna sprząta swój pokój, druga odkurza salon z obawy, że i ja mogę iść w twoje ślady” – skomentowała notatki strajkującej mamy inna matka.
Tymczasem w domu Stilwell narastał bałagan! Już drugiego dnia protestu dziewczynki zaczęły kojarzyć, że coś jest nie tak. – Co to jest? – spytała jedna, kiedy dostała śniadanie na brudnym talerzu. – Ta kuchnia wygląda do kitu – zauważyła inna trzeciego dnia, widząc stertę brudnych garnków i talerzy, które już nie mieściły się w zlewozmywaku. Nie dało im to jednak wiele do myślenia... Problemem okazały się szkolne plecaki. Dziewczynki zakładały je, kiedy wychodziły do szkoły, ciskały, gdzie popadnie, kiedy wracały, i później nie zajmowały się nimi. Rodzice – bo mąż przyłączył się do protestu żony – przestali dbać o ich zawartość. Ściślej mówiąc, o pozostałości jedzenia... Każdego dnia przygotowywali córkom drugie śniadanie, ale nie usuwali resztek poprzedniego! Wkrótce plecaki zaczęły cuchnąć od rozkładających się resztek. Stilwellowie zaczęli pa- kować szkolne posiłki w plastikowe woreczki, później w torebki służące do zbierania psich kup, które „trzymały” zapach rozkładających się resztek...
Pomogło! Czwartego dnia 10-latka zaprotestowała, że nie chce jeść śniadań z torebek na psie kupy... Miała także dość jedzenia z papierowych talerzy i takich kubków... Po kilku godzinach próbowała umyć jakieś naczynia, ale nie szło jej to, bo nigdy tego nie robiła... W końcu córki zrozumiały, co się dzieje i zaczęły się obwiniać, która robi więcej bałaganu. „Co za ironia! Chciałabym to sfilmować. To sceny warte Oscara, a co najmniej nominowania do niego” – skomentowała na blogu te kłótnie matka. To był już wstęp do robienia porządków. Nastąpiło to po sześciu dniach protestu. Dziewczynki przeprosiły mamę i zaczęły robić porządki! Zajęło im to dwa dni...
„Nic nie robię. Siedzę na kanapie i piję kawę, którą kazałam sobie zrobić” – napisała Jessica Stilwell. Lekko jej jednak nie było... „Obawiam się, że wychowaliśmy pokolenie, które umie tylko pytać: Co jeszcze możecie dla mnie zrobić?” – oceniła na blogu.