Tak na nas patrzyli
„Guardian”: Angielscy kibice mają prawo domagać się rekompensaty, ale jeżeli Polska będzie wypłacać jakieś odszkodowania, to na czele kolejki ustawią się przecież ich kibice. Angielska federacja nie ponosi oczywiście żadnej winy, ale jak słusznie zwrócono uwagę, na jej konto wpłynęło właśnie 200 tysięcy funtów kary, jaką zapłacić musiał za rasistowskie wybryki John Terry, a wkrótce grzywnę w podobnej wysokości za naganne zachowanie poza boiskiem wpłacić musi Ashley Cole. Byłby to precedens, ale pomysł jest przedni: pieniądze z tych kar powinny zostać rozdzielone wśród tych kibiców, którzy przeżyli tę deszczową noc w Warszawie i nie mieli szansy zobaczyć piłkarzy nawet przez szybę autokaru.
BBC.co.uk: Deszcz padał od kilku godzin, ale tak długo nikt nie był władny podjąć decyzji o zamknięciu dachu nad tym pomnikiem współczesnej architektury sportowej, że napadało go za dużo i nie można już było go zamknąć. Jaki jest sens budowania dachu, skoro nie można go używać? 2500 angielskich kibiców zapłaciło za oglądanie na żywo ulewy i musiało wrócić do domu, by nie zban- krutować. Pytana o perspektywy rozegrania meczu następnego dnia, rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska odpowiedziała: „Nie jestem przecież wróżką!”. Zamiast szybkiej decyzji, mieliśmy kłopotliwą kompetencyjną próżnię i obejrzeliśmy farsę, która stawała się coraz mniej śmieszna. Pojawił się na szczęście dowcipniś, który pokazał kilka interesujących skoków do wody, zanim porządkowi odprowadzili go w suche miejsce.
Zastanawiająca jest bierność organizatorów. Nikt nie próbował walczyć na murawie z kałużami ani usuwać wody. Ale, jak ktoś słusznie zauważył, po co zatrudniać porządkowych do dbania o murawę, skoro ma się dach.
„The Sun”: Jedynym człowiekiem, który zasłużył we wtorek na pochwałę, był stadionowy DJ. „Beautiful Day” zespołu U2 w szczytowym momencie ulewy to właściwa melodia na takie okoliczności. Całej reszcie Polskiego Związku Piłki Nożnej należy się solidny prysznic, a dołączyć do nich powinny głąby z FIFA, co akurat nikogo nie dziwi. Gdyby ktoś z tych dwóch organizacji wykazał choć odrobinę zdrowego rozsądku, czytalibyście w tym miejscu relację z meczu, a nie esej o meteorologii. Ale o czym mówimy – zdrowy rozsądek w futbolu? Gdyby ktoś z odpowiedzialnych za organizację miał choćby jedną półkulę mózgową, mecz by się odbył. Dlaczego