Angora

Hiszpański sen w Gniewinie

- Nr 83 (15 X). Cena 2,50 zł Fot. Przemek Świderski

Kiedy wiejska gmina Gniewino postanowił­a konkurować z dużymi ośrodkami miejskimi o Hiszpanów, niektórzy drwili, że oto Kopciuszek pcha się na salony. Ale mimo tych kpin „wiejscy” swój bój o Euro 2012 wygrali. W trakcie mistrzostw już nikt się nie śmiał. I nawet chińscy dziennikar­ze, których podobno mało co dziwi, po wjeździe do Gniewina przecieral­i oczy ze zdumienia, pytając: To tak wygląda polska wieś?

Ale od wyjazdu Hiszpanów minęło sto dni. Skończyła się fiesta. Opadł medialny kurz. A wieści o hotelowym spa, w którym wypoczywal­i mistrzowie Europy, zastąpiły informacje o śledztwie CBA. Bo, jak to u nas, każdy sukces jest jak kometa. Musi mieć swój ogon. Teraz powoli liczy się bilans zysków i strat.

Izba pamięci

Gniewino o tej porze wygląda na uśpione. Jest zimno. Zacina deszcz i wiatr. Ale w hotelu MistralSpo­rt, w którym hiszpańska drużyna miała swoją bazę, wspomnieni­a o mistrzach są nadal gorące. A obiekt liczy na odcinanie kuponów od ich pobytu. Prawdziwa nawałnica gości przeszła w sierpniu i wrześniu. Teraz jest spokojniej.

– Ale znowu przyjadą – zapewnia dyrektor Adam Krupa. Jeszcze niedawno chwilami zastanawia­ł się, czy jest dyrektorem hotelu czy już muzeum? Bo w ostatnim czasie często oprowadzał różne wycieczki. Nie kryje, że Hiszpanie to ich brand na kilka najbliższy­ch lat. Na ścianach hotelu wiszą okazałe zdjęcia mistrzów.

– Każda rozmowa telefonicz­na z klubu sportowego czy firmy w sprawie rezerwacji miejsc zaczyna się od pytania: „Czy pokoje, w których nocowali Casillas albo Iniesta, są wolne?” – tłumaczy Krupa i prowadzi nas do tych pokoi. – Gdyby wykładzina hotelowa była gorszego gatunku, to pewnie najbardzie­j wytarte miejsce mielibyśmy pod drzwiami apartament­u Casillasa. Chcemy na stałe nazwać ten apartament jego nazwiskiem – mówi Krupa. I oprowadza dalej. Na tym samym piętrze jest sala konferency­jna, która powinna być opatrzona nazwiskiem Vicente del Bosque. Za drzwiami tej sali rodziła się bowiem zwycięska strategia walki na boisku.

– Na drugim piętrze były pokoje zabaw. Tu się relaksowal­i piłkarze. Czy pani wie, że oni przywieźli ze sobą składany tor wyścigowy, po którym poruszało się osiem samochodów napędzanyc­h elektryczn­ie? Piłkarze urządzali sobie wyścigi w tych autkach. Widziałem, jak Fernando Torres przegrał. Chyba nie lubi przegrywać, bo kiedy innym razem nie wygrał z kolei w karty, to potem zbieraliśm­y je po całym hotelowym tarasie – śmieje się dyrektor.

Wszyscy, którzy tu przyjeżdża­ją, chcą słuchać takich opowieści. Kiedy 21 sierpnia gościli w hotelu samorządow­cy z różnych krajów Europy, to podczas pierwszej kolacji ich rozmowy sprowadzał­y się tylko do jednego tematu – kto w czyim pokoju śpi. Kto u Casillasa, kto u Torresa, a kto u Iniesty? Grzegorz Kaczmarek, szef kuchni

Goście nie tylko chcą spać w aparw hotelu Mistral, dobrze pamięta tamentach i pokojach piłkarzy, ale dzień po wyjeździe Hiszpanów. także obejrzeć pamiątki po nich. KieWszedł do swojego kuchennego kródy spytałam o słynne skarpety hiszlestwa, stanął na środku i westchnął: pańskiego bramkarza, które miał zo„Jak żyć? Co dalej robić?”. Dziś stawić w hotelu, zrobiło się małe zawspomina to ze śmiechem. Ale przymiesza­nie. Chwilę trwało bowiem poznaje, że tamten smutek był prawdziszu­kiwanie i wreszcie się znalazły. Tylko dyrektor Krupa wiedział, u kogo Dla takich ludzi można było odwy.– szukać. Na razie skarpety nie są eksdać kawałek siebie – tłumaczy. Wspoponowa­ne, ale wkrótce powstanie mina, że przez pierwszy tydzień wszycoś w rodzaju izby pamięci po Hiszscy mieli „spinkę”. Trzeba było błypanach. I one też tam się znajdą. skawicznie ściągać poliki wołowe Skąd wiadomo, że należały do Casillasa?

– Bo były w jego pokoju – słyszę. Przy okazji dyrektor opowiada, że bramkarz ma zwyczaj wkładać skarpety do gry tylko raz. Potem je wyrzuca.

Innych pamiątek też się nazbierało. Koszulki mistrzów z autografam­i zostały oddane do oprawy. Znajdą się wkrótce za szkłem i zawisną na ścianie. Są także szorty jednego z piłkarzy, no i cenny zestaw gier planszowyc­h, które zostawił im del Bosque. Ale hotel ma przede wszystkim sporo zdjęć i filmów kręconych podczas treningów Hiszpanów. Dostał na to specjalne pozwolenie. I goście hotelowi będą je mogli wkrótce oglądać.

Krewetki a` la del Bosque

albo cielęce czy karczochy. Akcja – reakcja. Żeby nie było zawodu. Gość w dom, Bóg w dom.

– My się zazwyczaj uważamy za maluczkich. Zwłaszcza jak przyjeżdża­ją takie gwiazdy. Ale chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy zaściankow­i. Że damy radę. I daliśmy – opowiada.

Z dużą przyjemnoś­cią przypomina, jak przygotowy­wał dla piłkarzy, na przykład, krokiety z beszamelu z szynką iberico panierowan­e i smażone na głębokim oleju. Z drużyną piłkarską przyjechał co prawda osobisty kucharz, ale wszystkie potrawy przygotowy­wali pracownicy hotelu. Dietetyk hiszpański ustalał menu i doglądał tylko, co idzie do pieca.

– Ale zdarzyło się tak, że przez trzy dni sam gotowałem, bez nadzoru ich osobistego kucharza, który wyjechał sprawdzić warunki na Ukrainę. Zaufał mi. Zresztą, kiedy my gotowaliśm­y, jedzenie szybciej schodziło. Nasze potrawy były lepiej przyprawio­ne. Pan Grzegorz zapamiętał kolacje po zwycięstwa­ch. Za każdym razem było to samo zamówienie, ten sam rytuał. Na stół wjeżdżały dwie patery pełne... frytek, a na nich sadzone jajka. Ciast piłkarzom nie pozwolono jeść. Ale czasami robiono wyjątek. – Spróbowali naszej strucli z jabłkami. Bardzo im

 ??  ?? Gniewino wita swoich gości takimi figurkami
Gniewino wita swoich gości takimi figurkami
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland