Kierowniczka Pusisława
Niespełna ośmiomiesięczny słoń Mojżesz jeszcze nie tak dawno był bliski śmierci. Zwierzątko odłączyło się od swego stada. Spowodowało to jego osłabienie. Na szczęście zostało w porę odnalezione i trafiło do sierocińca dla słoni w Malawi. Tam zaopiekowała się nim nie tylko właścicielka Fundacji Jumbo, Jenny Webb, ale także dwa jej psy – Barney i Bagheera, które nie opuszczają malca na krok.
Mimo iż początkowo szanse na przeżycie Mojżesza wynosiły zaledwie 20 procent, Webb postanowiła zawalczyć o oseska. Nie tylko codziennie karmi go butelką, ale także z nim śpi, aby nie czuł się w nocy samotny. Szybki powrót do zdrowia zapewniają słoniątku również czworonożni przyjaciele, którzy się z nim bawią i towarzyszą wszędzie, gdzie tylko maluch się uda. W sierocińcu zwierzę musi nie tylko wydobrzeć, ale również nauczyć się życia na wolności. Gdy tylko odzyska siły, zostanie wypuszczone, by dołączyć do napotkanego stada.
12-letnia kotka Pusia rządzi w łódzkim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt przy ulicy Marmurowej 4. Co prawda ma tylko jedno oko, ale nic nie umknie jej uwagi. Z podniesionym łebkiem dumnie przechadza się po kociarni, a po obchodzie wskakuje na stolik. To jej centrum dowodzenia. Niczego nie wolno stąd zabrać bez jej wiedzy. Kto złamie zakaz – dostanie po łapach. Nic dziwnego, że przez personel placówki nazywana jest pieszczotliwie kierowniczką Pusisławą.
Jest stanowcza i pewna siebie, ale w głębi duszy to stworzenie łaknące miłości i kontaktu z człowiekiem.
– Potrafi być naprawdę urocza. Pięknie daje buzi i umie prosić, aby wziąć ją na rączki. A kiedy ma dość – trzeba jej decyzję uszanować. Zasady są proste – jest czas na mizianie i czas na rządzenie, ale granice wyznacza wyłącznie ona – wyjaśnia jej opiekunka.
Czy Pusia znajdzie prawdziwy dom? Wsprawie adopcji kotki należy dzwonić do schroniska pod numer
(42) 656-78-42.
Dostałby wyżywienie i opiekę weterynaryjną. Jak pies policyjny – dodaje.
15-letni Chester to kot, który od 12 lat zasiada na biurku jednej z kancelarii Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie. Spędza tak 8 godzin dziennie. O godz. 6.20 już czeka pod drzwiami placówki i wraz z pracownikami wchodzi do biura. Od razu usadawia się na swoim stałym stanowisku. Niekiedy je opuszcza, by łapać myszy na dziedzińcu. Jednak nigdy nie wnosi ich do środka, tylko zostawia przed wejściem do budynku. – Chcielibyśmy, żeby był na normalnym etacie – mówi pani Iwona, pracownik kancelarii. – sjusza, w źródle, którego temperatura nie zmieniła się od 30 tys. lat. Spotkać ją można w Dolinie Śmierci.
Czakuela to pustynny gad. Gdy wdycha powietrze, może nadąć się jak balon. Skrywa się między kamieniami.