Uwielbiam latać
Rozmowa z ŁUKASZEM JAKÓBIAKIEM, twórcą popularnego internetowego talk-show
Twierdzi, że nie istnieją żadne granice kreatywności i dlatego na początku zwrócił na siebie uwagę w internecie jako twórca innowacyjnego projektu „Mój mały Manhattan”. Potem zawiesił list motywacyjny w formie gigantycznych bannerów przed wejściem do warszawskiej siedziby EMI Music Poland.
Jest absolwentem Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego i aż dziw bierze, że do tej pory nie znalazł swojego miejsca w telewizji. Od kiedy zaczął prowadzić internetowy talk-show nagrywany w 20-metrowej kawalerce, został nową gwiazdą internetu, w którym spełnia taką rolę, jak Kuba Wojewódzki w TVN, chociaż swoje wywiady traktuje bardziej poważnie, z klasą, kulturą osobistą i nader śmiałymi, nieprześmiewczymi pytaniami. No i ma ciekawą, przykuwającą uwagę osobowość.
– Był pan już gościem w talk-show Kuby Wojewódzkiego?
– Nie miałem okazji, ale rozmawiałem z Kubą Wojewódzkim przez telefon i była to bardzo miła rozmowa. Dziękowałem za recenzję mojego programu w jego „Mea pulpa” na łamach „Polityki” i zaprosiłem do kawalerki. – Przyszedł? – Nie, bo z zasady nie bierze udziału w tego typu programach. Na moją wizytę w jego show jest jeszcze za wcześnie, muszę jeszcze popracować.
– Szkoda, bo mogłaby to być bardzo ciekawa rozmowa...
– Owszem, chociaż jesteśmy do siebie porównywani, to mamy zupełnie inne osobowości, różne charaktery.
– Ogląda Kuby? – Nie mam telewizora. – Już pan wie, na czym polega współczesny talk-show w telewizji?
– Mogę powiedzieć, na czym polega mój talk-show. Pragnę pokazać swojego gościa takim, jaki jest na co dzień. Jeżeli chodzi o mnie, staram się hamować swoją osobowość, żeby rozmówcy nie przytłoczyć, żeby mógł się wypowiedzieć na każdy temat. Moje credo to: więcej talk, a mniej show.
pan
każdy
program
– Zauważył pan, że taki program prowadzą ludzie w średnim i starszym wieku?
– Uświadomiłem to sobie po tym pytaniu.
– Jest pan za młody, aby w tym wieku błysnąć w amerykańskiej telewizji.
– Dlaczego? Żeby rozmawiać z kimś, trzeba przede wszystkim być bardzo ciekawym świata. Mam świadomość, że mam dopiero 29 lat i dużo jest jeszcze przede mną. Ale mam za sobą doświadczenia, które ukierunkowały mnie takim, jaki jestem, jakim mnie widać w programie. Pytania, które zadaję, często są wynikiem tego, co się w moim życiu wydarzyło.
– Czy pamięta pan programy „Ibisekcja” Krzysztofa Ibisza celom i pomysłom. Kuba dobrze sobie radzi, jest prawdziwy i szczery, a tylko to, co jest prawdziwe i wyróżniające się, może przetrwać i ma moc. On ma tak dobrą pozycję, że przetrwa, jak nie w talk-show, to w innym programie.
– Trzeba mieć bardzo silną konstrukcję psychiczną, żeby wytrzymać taki talk-show i z uśmiechem, na luzie, błyskotliwie go poprowadzić. Aha, trzeba mieć ciekawy, oryginalny pomysł. Pan go ma?
– Rozmawianie z ludźmi to wielka przyjemność. Nie stresuję się. Często przyjeżdżam do kawalerki dopiero 20 minut przed wywiadem. Uważam, że otoczenie, w którym przeprowadzam wywiad, i kameralność tego miejsca pozytywnie wpływają na moich gości. Moje 20 m jest
2– Czy ma pan jakieś wzory amerykańskie, bo przecież tam narodził się talk-show?
– Na pewno Ellen DeGeneres i Anderson Cooper, ponieważ w rozmowach z gośćmi pokazują swoją otwartość na innych. Ponadto są nowocześni. i „Wieczór z Wampirem” Wojciecha Jagielskiego? Zdjęto je, a obaj prowadzący trafili do telewizji śniadaniowych. Został tylko Wojewódzki. Jest więc luka, którą właśnie pan mógłby wypełnić.
– Nie planuję wypełniać luk, tylko być sobą i być wiernym założonym swoistą odskocznią od codziennego błysku fleszy wszechobecnych kamer i mikrofonów. Zauważyłem, że moi rozmówcy pokazują się nie takimi, jakimi chcieliby się pokazać, lecz takimi, jakimi są. Miałem przyjemność rozmawiania z wielkimi gwiazdami światowymi, np. z Kylie Mi- noque, która poza kamerą była naturalna, natomiast przed kamerami musiała zakładać maskę idealnej autoprezentacji. Pilnowała się, żeby nie pokazać swojej słabości. Inni zresztą też.
– Internet i pan w nim, ze swoimi kamerkami w telefonach, to inna bajka medialna, inna atmosfera, warunki techniczne, oświetlenie. Tylko że to, co budzi zainteresowanie w internecie, może nie sprawdzić się w telewizji.
– Nie mam w planach przeniesienia swojego programu z internetu do telewizji. Mój internetowy program jest pozytywnie odbierany przez widzów, ponieważ mają oni poczucie, że oglądają gwiazdy, czę-
58