Uwielbiam latać
57 sto swoich idoli, de facto od kuchni. Lubimy, kiedy znane osoby nie wywyższają się, zachowują się w naturalny sposób, tak jak my. Padły propozycje z telewizji, ale z innym formatem. Tam chciałbym motywować ludzi do działania, otwierać umysły, uczyć, co trzeba zrobić, żeby osiągnąć cel. Jest bardzo dużo zdolnych ludzi w naszym kraju, którzy tkwią w codziennej szarości, nie mając marzeń i motywacji do działania. Wierzę, że jeżeli ktoś sobie coś wymarzy, może to osiągnąć, i ja chciałbym ludziom pomagać w osiąganiu celu. Pragnę pokazywać im różne drogi.
– Dlaczego nie chce pan przenieść swojej kawalerki do studia telewizyjnego?
– Ponieważ głównym atutem tego programu jest niezależność, naturalność, która automatycznie zostanie zagubiona na antenie. Nie chciałbym zniszczyć 20 metrów kwadratowych, za to bardzo chciałbym pracować w telewizji, tylko w innym formacie.
– Na co dzień mieszka pan w tej kawalerce? – Tak. – Ale jeździ srebrnym bmw za 250 tysięcy złotych.
– Bmw zostało mi wypożyczone. Jeździło się super.
– Jakim samochodem porusza się pan po Warszawie? – Seatem ibizą. – Poza nim żadnych atrakcyjnych dóbr majątkowych?
– Trzy iPhone’y, rozpadający się laptop, zepsuty czajnik z krótkim kablem i... wiele, wiele radości. I to jest najcenniejsze.
– Wszystkie pieniądze wydaje pan na najmodniejsze ciuchy, jest świetnie wystylizowany, uczesany. Musi opłacać stylistkę.
– Nie wyobrażam sobie takiej osoby obok mnie. Nie stylizuję się, ubieram się w to, co mam w szafie.
– Zauważyłem, że lubi pan sweterki w dosyć śmiałych kolorach, jaskrawe spodnie, takież muszki i krawaty...
– Uwielbiam kolory, które uatrakcyjniają często szarą rzeczywistość. Od czasu do czasu uwielbiam dodać do stroju element, który zaskoczy ludzi. Czasami słyszę za plecami: „O Boże, jak on mógł!”. – Nie krępuje to pana? – Raczej tego nie widzę. Nie słyszę. Najważniejszy jest impuls. Jeżeli mój wygląd wzbudza dyskusję, to mnie cieszy, bo znaczy, że coś wnosi. Jeżeli mam możliwość ją monitorować, to OK; jeżeli nie, to wracam do swojego świata, do grona przyjaciół i rodziny. Ich opinia jest dla mnie najważniejsza.
– Czyta pan, co sądzą internauci na temat pana wizerunku i zachowania?
– Nie czytam. Gdybym przejmował się tym, co piszą na mój temat w komentarzach, to nie miałbym czasu na życie. Monitoruję komentarze dotyczące moich filmików na YouTube i rozmawiam z widzami. Jeżeli ktoś pisze, że mam nos jak klamka od drzwi na zakrystii, odpowiadam: dziękuję, jak skończę nagrywać talk-show, będę wiedział, gdzie znajdę pracę. Wyłuskuję takie smaczki, bo mogą mi się przydać do pogłębienia mojego dystansu do siebie i świata.
– Ostatnio przeczytałem, że chodzi pan w sweterku w stylu pana Amber Gold...
– Ha, ha, tego nie czytałem. Niesamowite. Mam nadzieję, że kiedyś połączy nas z Marcinem P. majątek, który zdobędę, ale jedynie uczciwą drogą.
– Internauci podejrzewają, że pana szafirowe oczy są sztuczne, bo to tylko kolorowe soczewki...
– Jestem po czterech operacjach oczu i nie mogę wkładać żadnych szkieł kontaktowych.
– Nie mogę uwierzyć, że ten szafir pana oczu jest naturalny!?
– Jak jestem dłużej w zadymionym pomieszczeniu, natychmiast mam zaczerwienione oczy i czar pryska. Włożenie jakichkolwiek szkieł mogłoby się dla mnie źle skończyć. – Ale nie nosi pan okularów? – Nie.
– Szydzą z pana i piszą, że ma urodę wampirowatą...
– Bosko! Ależ mi pan poprawił humor. Nie sądzi pan w takim razie, że to komplement, bo takiego wyglądu nie ma nikt w tym kraju?
– Piszący inwektywy (przytoczyłem tylko te najbardziej delikatne), nie wiedzą, że jest pan wyjątkowo kreatywną postacią, że znalazł pomysł na siebie i może sobie pozwolić na znacznie więcej niż anonimowi złośliwcy.
– To niesamowite, że ci ludzie mają czas na wypisywanie tych i podobnych obelg. W internecie nie brakuje osób, które znajdują rozrywkę w krytykowaniu, najczęściej niemerytorycznym i niekonstruktywnym. Wydają mi się bardzo nieszczęśliwi, bo widać, że są zakompleksieni, niedowartościowani. Ja nie mam takich problemów.
– Zaintrygował mnie pana projekt „Mój mały Manhattan”. O czym traktował?
– Projekt, ze względów finansowych, został przesunięty. Jeżeli uda mi się znaleźć sponsora bądź firmę, która będzie partnerem tego projektu, to będę go kontynuował. Każdy z nas czeka na moment przełomowy w swoim życiu, wtedy staje się innym człowiekiem. Każdemu życzę takiego wydarzenia.
– Poznał pan tajniki kreatywnego myślenia?
– Marzenia. Jeżeli je mamy, to zrobimy wszystko, żeby je zrealizować. Wtedy rodzą się we mnie różne pomysły do osiągnięcia celu. Miałem okazję podróżować po świecie i wyjazd do Stanów Zjednoczonych czy do Radomia jest taką samą podróżą, z tym że jedną odbywam samolotem, drugą samochodem. Nie ma barier na świecie. Ludzie tworzą świat, więc tak naprawdę tylko ludzie mogą tworzyć bariery. – Skąd mają czerpać inspiracje? – Z życia, z tego, co nas otacza, z marzeń, które są natchnieniem. Ja czerpię z rozmów z ludźmi, z latania, uwielbiam latać. Kocham morze i oceany. One też mnie inspirują.
– „Wszystko jest możliwe” – to pana motto?
– Dodałbym: oprócz drzwiami obrotowymi.
– Jak do tej pory nie spotkał pan przeszkody nie do pokonania?
– Napotkałem, ale starałem się je pokonywać. Jeżeli coś nie wyjdzie w danym momencie, to wiem, że wyjdzie za jakiś czas. Trzeba czekać na odpowiedni moment.
– Nie miał pan funduszy, ale się nie poddał?
– Nie, i dlatego poszukałem innych rozwiązań. Zamiast profesjonalnej kamery, wziąłem telefony komórkowe z wbudowanymi kamerkami. Nie miałem statywu, dlatego te-
trzaśnięcia