Przejażdżka w przyszłość
Być może już wkrótce jazda samochodem nie będzie wymagała ani prawa jazdy, ani umiejętności, a same samochody nie będą produkowane w fabrykach, lecz będą… rosnąć na specjalnych plantacjach. I nie są to wcale pomysły z filmów science fiction.
Dziś producenci samochodów muszą liczyć się z licznymi ograniczeniami – trzeba wybrać odpowiednie materiały, dostosować rozwiązania techniczne i przede wszystkim zmieścić się w ustalonym budżecie. Na co by ich jednak było stać, gdyby nie mieli finansowych ograniczeń? Żeby się o tym przekonać, warto obejrzeć cykl „Tajniki techniki” na Discovery Science, który nadawany będzie do połowy lutego. Przedstawiono w nim m.in. niezwykłe pomysły, które dzięki kreatywnym ludziom i najnowszym rozwiązaniom technologicznym mogą już w niedalekiej przyszłości zrewolucjonizować nasze życie. Może się do tego przyczynić m.in. zespół inżynierów z fabryki Mercedesa w Kalifornii.
Auto z hodowli
Ich dziełem jest model Biome. To samochód superlekki, ekologiczny i całkowicie biodegradowalny. Prawdziwy cud techniki. – Nie mieliśmy żadnych ograniczeń finansowych – przyznaje Robert Lee, dyrektor kalifornijskiej fabryki. – Mogliśmy robić, co tylko chcieliśmy. Dlatego też postanowiliśmy pójść na całość i stworzyć model samochodu, który pewnego dnia uda się zbudować naprawdę. Nasz samochód powstawałby dzięki przyrodzie, a po zużyciu trafiałby na kompost. Jesteśmy przekonani, że w przyszłości możliwe będzie zaszczepienie w nasionach DNA samochodu. W przypadku naszego modelu charakterystyczna gwiazda przednia Mercedesa rozrastałaby się we wnętrze samochodu, a tylna w karoserię. Wymyśliliśmy pojazd, który należy wyhodować, a nie wyprodukować w fabryce. Miałby powstać w swego rodzaju szklarni z dostępem do światła. Część samochodu wyrastałaby pod wodą.
Projektanci zadbali nie tylko o organiczne pochodzenie swego auta, ale także o jego estetyczny wygląd. Lee uważa, że klienci powinni traktować je jak dzieło sztuki. Niezwykle nowatorskie jest wnętrze, gdzie znalazły się fotele dla czterech osób. Ciekawe jest jednak ich umiejscowienie – kierowca siedzi na samym środku, mając po bokach dwójkę pasażerów oraz jednego za plecami, ale ten siedzi tyłem do kierunku jazdy. Układ przenoszenia napędu, zawieszenie i światła mają być zintegrowane z silnikiem umiejscowionym w przednim kole.
– Myślę, że jazda Biome przypominać będzie latanie – mówi Lee. – Nie potrafimy wyznaczyć żadnego terminu ewentualnej realizacji tego projektu. Wierzymy jednak, że stanie się on rzeczywistością.
Podniebny kolos
Wyobraźmy sobie latającą maszynę wielkości boiska piłkarskiego, lądującą w dowolnym miejscu bez obsługi naziemnej. Dodatkowo będzie ona mogła przewozić szybko i tanio ogromne ładunki. To nie fantastyczna wizja, a projekt, który już za trzy lata ma przyczynić się do wskrzeszenia rynku sterowców. Dzieło inżynierów firmy Aeros nosi nazwę Aerocraft, ma 150 metrów długości i blisko 45 metrów szerokości.
Aerocraft nie przypomina żadnego istniejącego dziś statku powietrznego. Może wylądować w dowolnym miejscu, ale w odróżnieniu od śmigłowca, może latać o wiele wyżej, z o wiele większym ładunkiem. Wewnętrzna struktura zbudowana jest z kompozytów i aluminium. Te lekkie materiały sprawiają, że np. jedna kratownica waży niewiele ponad 6 kilogramów. Konstrukcja składana jest element po elemencie, a najważniejsze jest ich ustawienie.
Początkowo używano do tego laserów, ale okazały się za mało skuteczne przy takich rozmiarach.
Przed laty sterowce trapiły trzy rodzaje problemów. Płócienna powłoka była wrażliwa na uszkodzenia, potrzebne były miejsca do cumowania, wyszkolona załoga naziemna oraz balast. Inżynierowie są pewni, że ich konstrukcja będzie pozbawiona tych ograniczeń. Aerocraft ma latać z prędkością nawet 190 km/godzinę, na pułapie 3600 metrów przy zasięgu prawie 5,5 tysiąca kilometrów. Najważniejszą innowacją jest zdolność do regulowania siły wyporu. System kontroluje ilość helu w powłoce i może zmienić ciężar pojazdu, dzięki czemu maszyna się wznosi. Hel zastąpił balast, stosowany w konwencjonalnych sterowcach. Dzięki temu Aeroscraft jest wszechstronny i łatwy w manewrowaniu. W razie awarii silników pojazd zmienia się w zwykły balon i może bezpiecznie wylądować, wypusz- czając hel. Sterowiec będzie mieć udźwig 60 ton i może stać się królem transportowców.
Robot za kółkiem
Jeśli ktoś w najbliższym czasie wybiera się do Berlina, może tam spotkać normalnego volkswagena passata, który jednak porusza się… bez kierowcy. Auto jest bowiem inteligentnym robotem o nazwie „MIG” (skrót od „Made in Germany”). Wyposażono go w mnóstwo czujników laserowych, radarów i kamer, umieszczonych na dachu i w elementach nadwozia. Rejestrowany obraz i sygnały analizuje komputer w bagażniku, a system GPS określa położenie auta. Wszystko nadzoruje kolejny komputer. Twórcy „MIG”, naukowcy z berlińskiego uniwersytetu, niedawno dostali pozwolenie na testy na ulicach miasta.
Okazuje się, że zatłoczony Berlin nie sprawia robotowi większych kłopotów. W czasie testu auto „dostrzega” np. rowerzystkę, która chce przejechać przez ulicę; wtedy hamuje i ją przepuszcza. Gdy droga jest wolna, rusza ponownie. Największy problem powoduje jedynie wysoka trawa na poboczach, którą „MIG” rozpoznaje jako przeszkodę. Projektanci twierdzą jednak, że ten błąd uda się szybko wyeliminować. Wcześniej chcą się jednak przekonać, jak samochód poradzi sobie w normalnym ruchu... na ruchliwej autostradzie.
„MIG” ustala prędkość na podstawie analizy odległości od auta jadącego przed nim. Wszystko wydaje się proste, ale co robot zrobi, gdy zechce zmienić pas, by wyprzedzić inne samochody? Taki manewr bywa niebezpieczny nawet w normalnych warunkach, z człowiekiem za kierownicą. Zwłaszcza że pojazdy z lewej strony pędzą czasem bardzo szybko. Kiedy auto z przodu zwalnia, „MIG” upewnia się, że ma wolny lewy pas i decyduje się na wyprzedzanie. Projektanci wstrzymują oddech, ale ich robot zdaje egzamin celująco. Pod koniec testu przyznają, że była to zwariowana przejażdżka i nad robotem trzeba jeszcze popracować. Są jednak pewni, że to kolejny krok na drodze do stworzenia auta, które będzie jeździć bez pomocy kierowcy. Na podst. materiałów
Discovery Science