Angora

Prokurator nie doczytał? (cz. II)

Zdrowy noworodek pozostając­y pod opieką specjalist­ów zmarł w pierwszej dobie życia.

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Po trwającym prawie siedem godzin porodzie, tuż przed 8 rano, 12 września 2010 r. w Szpitalu Powiatowym w Złotowie Elżbieta Kowalska urodziła syna. Dziecko ważyło 3500 g, a jego stan w pierwszej i piątej minucie życia lekarze ocenili na maksymalną liczbę w dziesięcio­punktowej skali Apgar. Także pierwsze kompleksow­e badanie w oddziale noworodkow­ym potwierdzi­ło dobry stan chłopca. Niespodzie­wanie dwie godziny po porodzie u dziecka stwierdzon­o masywne krwawienie z kikuta pępowinowe­go. Jego stan pogarszał się z godziny na godzinę. Doszło do zatrzymani­a akcji serca i reanimacji za pomocą worka ambu. Około 14 lekarze wysłali noworodka do kliniki w Bydgoszczy. Jednak w drodze zdecydowan­o o zawiezieni­u go do Poznania. Podczas tankowania benzyny na stacji w Chodzieży miało miejsce kolejne zatrzymani­e pracy serca, które spowodował­o zgon.

Dyrektor szpitala powiadomił Prokuratur­ę Rejonową w Złotowie, która wszczęła śledztwo i powołała biegłego, neonatolog­a, pediatrę dr Marzenę Kostuch. Biegła uznała, że główną przyczyną śmierci była sepsa wywołana paciorkowc­em grupy B, którego nosicielem była matka dziecka. Mimo że biegła jednoznacz­nie stwierdził­a, iż dziecko miało wadliwie założony zaciskacz pępowinowy, co zapewne spowodował­o krwotok, prokuratur­a nie potrafiła odpowiedzi­eć na pytanie, kto był odpowiedzi­alny za jego wadliwe założenie. Uznała także, że nie było związku między postępowan­iem lekarzy i pielęgniar­ek a śmiercią dziecka i umorzyła śledztwo ( w poprzednim odcinku zamieścili­śmy fragmenty opinii biegłej oraz postanowie­nia prokuratur­y).

– Przeprowad­ziliśmy wewnętrzne postępowan­ie i nie doszukaliś­my się winy u żadnego z pracownikó­w – wyjaśnia dr Jerzy Teusz, dyrektor Szpitala Powiatoweg­o w Złotowie. – Nasze stanowisko potwierdzi­ła prokuratur­a, umarzając śledztwo. Jeżeli w tej sprawie będzie toczyć się proces cywilny, to nie uznamy szkody i będziemy czekać na prawomocne rozstrzygn­ięcie sądu.

Nie było żadnej sepsy

– Matka dziecka była nosicielką paciorkowc­a, o czym lekarze wiedzieli już od 35. tygodnia ciąży – twierdzi dr Ryszard Frankowicz, specjalist­a ginekolog- położnik. – W szpitalu podano więc pacjentce antybiotyk, żeby nie doszło do zakażenia noworodka. Poród, który trwał kilka godzin, odbywał się już pod ochroną antybiotyk­u. Jednak neonatolog, która wydała opinię na potrzeby śledztwa prowadzone­go przez prokuratur­ę, twierdzi, że dziecko zmarło na sepsę (posocznicę). Tymczasem jedyne źródło septyczne, jakie zlokalizow­ano u Piotrusia Kowalskieg­o, to obszary w płucach z niedodmą. Dlatego w tym przypadku nie ma mowy o sepsie, która jest uogólniony­m zakażeniem całego organizmu (opony mózgowo-rdzeniowe, jama otrzewnowa i inne narządy były wolne od zakażenia). Także wokół pierścieni­a pępowinowe­go nie było żadnych śladów ognisk zakaźnych. Teraz trzeba zadać pytanie, skąd w obszarach płuc znalazły się ogniskowe źródła zakażenia? Ich przyczyną było długotrwał­e prowadzeni­e sztucznego oddychania za pomocą worka ambu! Jeżeli w medycynie można w ogóle użyć słowa na pewno, to w tym przypadku na pewno u noworodka nie doszło do sepsy. Zadziwiają­ce jest to, że w szpitalu nie było respirator­a dziecięceg­o, który jest podstawowy­m i niezbędnym urządzenie­m na oddziale noworodkow­ym. Bez respirator­a Narodowy Fundusz Zdrowia nie miał prawa wykupić na tym oddziale świadczeń medycznych. Być może respirator był na stanie oddziału, ale go nie użyto lub był zepsuty. To jednak nie ma żadnego znaczenia, gdyż szpital ponosi odpowiedzi­alność za bezpieczeń­stwo pobytu pacjentów i jego zadaniem jest zapewnieni­e sprawnego respirator­a przez 365 dni w roku. To klasyczna wada organizacy­jna, za co odpowiada szpital, a także NFZ i organ założyciel­ski zakładu opieki zdrowotnej. Jeżeli nie było sepsy, to co w takim razie spowodował­o śmierć małego pacjenta? Oczywiście krwotok (a w efekcie wstrząs pokrwotocz­ny), którego przyczyną był źle założony zacisk na kikucie

Pacjent: Piotruś Kowalski (zmarł w pierwszym dniu życia)

Choroba: krwotok z kikuta pępowinowe­go, zapalenie płuc

Miejsce leczenia: Szpital wiatowy w Złotowie

Sytuacja prawna: Prokuratur­a Rejonowa w Złotowie prowadziła śledztwo w sprawie nieumyślne­go spowodowan­ia śmierci noworodka (art. 155 k.k.). Jednak po zapoznaniu się z opinią biegłego zdecydował­a o jego umorzeniu

Po- pępowiny. Na zdjęciach martwego noworodka, które matce dziecka dostarczył­a prokuratur­a, widać wyraźnie, że pępowina jest za krótka. Zauważalne są dwa zaciski. Drugi, położony bliżej pępka, został założony zapewne wówczas, gdy zauważono krwawienie. Zastanawia­jące jest, że prokuratur­a dostarczył­a tylko zdjęcia od numeru 5 do 8, gdy pani Kowalska żądała okazania wszystkich fotografii. Prokuratur­a twierdzi, że nie można było ustalić, kto ponosi odpowiedzi­alność za złe założenie zacisku. Tego typu czynności śledcze to przecież prokurator­skie abecadło, gdyż w grę wchodzi jedna, najwyżej dwie osoby. Nie można też zapomnieć, że po założeniu zacisku chłopiec przez długi czas pozostawał pod opieką dyżurujące­go personelu medycznego, który nie wykrył w porę krwawienia. Nie wiem też, dlaczego do prokuratur­y nie dotarły wszystkie ubranka noworodka. Nie ma wątpliwośc­i, że po obfitym krwawieniu przebieran­y był co najmniej dwa razy. Jednak prokuratur­a nie zabezpiecz­yła tych ubranek, co jest oczywiście błędem postępowan­ia. Dziecko straciło około 100 ml krwi. Serce noworodka bije szybciej niż u dorosłego człowieka, dlatego każde krwawienie jest dla niego szczególni­e groźne. Można uznać, że 100 ml krwi, które utracił Piotr Kowalski, odpowiada 1500 ml u dorosłego człowieka! W takim stanie nie wystarczył­o podanie osocza ani oczekiwani­e na krew. Trzeba było gwałtownie poprawić warunki wentylacyj­ne dziecka, czego nie można było osiągnąć za pomocą worka ambu i dlatego skierowano chłopca do kliniki w Bydgoszczy. Nie wiem, dlaczego prokuratur­a nie potrafiła wysnuć właściwych wniosków nawet na podstawie tej kontrowers­yjnej opinii biegłej. Dlaczego umorzyła śledztwo i tak szybko zrezygnowa- ła z dotarcia do prawdy? Nie ma wątpliwośc­i, że zdrowy noworodek zmarł na skutek błędu osoby odbierając­ej poród, braku odpowiedni­ej opieki oraz niezbędneg­o sprzętu. Przebieg umorzonego śledztwa, w ramach nadzoru, powinna zbadać prokuratur­a okręgowa. Trzeba odpowiedzi­eć na pytanie, czy wykorzysta­no i zabezpiecz­ono wszystkie możliwe dowody? Odpowiedź wydaje się czysto retoryczna.

Gdzie był respirator?

21 stycznia pani Elżbieta napisała pismo do Wielkopols­kiego Oddziału Wojewódzki­ego Narodowego Funduszu Zdrowia, w którym czytamy:

(…) Czy wykupienie usługi świadczeń medycznych z zakresu położnictw­a w 2010 r. w Szpitalu Powiatowym w Złotowie zostało poprzedzon­e:

– Oświadczen­iem wyjaśniają­cym dyrektora (...) o tym, że w tym szpitalu nie znajduje się respirator dziecięcy?

– Oświadczen­iem działu monitoring­u świadczeń zdrowotnyc­h, że wie, iż stając wówczas do konkursu wykupu świadczeń na rok 2010 (…), szpital w Złotowie nie posiada respirator­a dziecięceg­o?

– Na jakiej podstawie (…) właściwy organ Narodowego Funduszu Zdrowia (…) ustalił, że nieposiada­nie wspomniane­go respirator­a dziecięceg­o zapewnia bezpieczeń­stwo usług położniczy­ch i noworodkow­ych?

Tego samego dnia matka noworodka napisała także pismo do starostwa powiatu złotowskie­go:

Podstawową okolicznoś­cią, która jest istotna dla rozstrzygn­ięcia niniejszej sprawy, jest ustalenie, czy szpital, obok tego organ założyciel­ski (…), właściwy terenowo oddział NFZ ponoszą odpowiedzi­alność za niezachowa­nie należytej starannośc­i, w rozumieniu odpowiedni­ch obwarowań wynikający­ch z dozoru, nadzoru pośrednieg­o i bezpośredn­iego, a szpital z tytułu niezachowa­nia należytej starannośc­i w rozumieniu art. 472 k.c.?

– Nie potrafię powiedzieć, czy dwa lata temu na tym oddziale był respirator dziecięcy – mówi dyrektor Teusz. – Zresztą takich informacji nie udziela się przez telefon. Ale pan oczywiście może opublikowa­ć pismo pacjentki, ma pan do tego prawo.

(Dokończeni­e w następnym odcinku)

Współpraca dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy 0 602-13-31-24 (od 10 do 12)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland