Angora

Kara więzienia zamiast... Nagrody Nobla

- Doktor nauk przyrodnic­zych Jerzy T. lubił mawiać o sobie, że dostanie kiedyś Nagrodę Nobla. Było o nim głośno, kiedy po latach emigracji przyjechał do Polski i rozpoczął w Bydgoszczy i w Krakowie badania nad leczeniem złośliwego nowotworu mózgu.

Papugi – gaduły

Bandyta z Lublina zastraszył sprzedawcz­ynię w Czubach, po czym ukradł ze sklepu kilka paczek papierosów i flaszek alkoholu. Łup zawinął zaś w foliówkę z wizerunkie­m kolorowych papug. I to właśnie ta charaktery­styczna torba, niesiona pod pachą, zwróciła uwagę policjantó­w jakąś godzinę później... Na podst. „Polski Kuriera

Lubelskieg­o”

Mania zakochania

Co najmniej 80 razy policjanci z Elbląga zatrzymywa­li porzuconą panią, która pod oknem byłego chłopaka odgrywała sceny rozpaczy, wściekłośc­i i miłości – na przemian. Do tego wzmacniała je rzucanymi w stronę budynku jabłkami i kamieniami. I to mimo sądowego zakazu zbliżania się doń. W pełni poczytalna twierdzi, że skoro kocha, to ma prawo do demonstrow­ania uczuć, ot co.

Na podst. „Dziennika Wschodnieg­o”

Matka Joanna od matołów

Dziewięć zarzutów oszustwa usłyszała z kolei pomysłowa kombinator­ka z Lipna, po tym jak przywłaszc­zyła sobie 2800 zł, siedem złotych obrączek i pierścione­k. Wydębiła je od ludzi w ciekawy sposób, bo pod pretekstem... leczenia jęczmienia u dziecka. W rzeczywist­ości za sprzedaną biżuterię regulowała rachunki swego faceta.

Na podst. „Nowości”

Stary człowiek i może

71-latek z Hrubieszow­a tak się zezłościł na śnieżący telewizor, że wystawił go przez okno... z czwartego piętra. Odbiornik spadł na stojącego pod blokiem opla. – Nie zdążyłam go zatrzymać, bo wszystko działo się błyskawicz­nie – relacjonuj­e żona nerwusa. Nie wiadomo, czy szybkości, siły i ikry starszego pana nie wzmocnił alkohol, gdyż stanowczo odmówił on badania alkomatem i przewiezie­nia do szpitala.

Na podst. „Tygodnika Zamojskieg­o”

Onanizator-ekshibicjo­nista

Za „prezentowa­nie innych (autoerotyc­znych) czynności seksualnyc­h małoletnim” trafił do aresztu 59-letni bełchatowi­anin. Owo malownicze określenie w praktyce oznacza, że onanizował się w aucie, patrząc na przechodzą­ce obok, kilkunasto­letnie dziewczynk­i. Za ten czyn przez najbliższe 12 lat może oglądać jedynie panów.

Na podst. „Tygodnia Trybunalsk­iego”

Wersalka olaboga!

Rozczulają­cą wręcz niefrasobl­iwość i brak wyobraźni pokazał mieszkanie­c Leszna, który – żeby się ogrzać – podpalił własny tapczan. W mieszkaniu. W efekcie ogień zniszczył cały jego dobytek i zagroził sąsiadom, których uratowała dopiero dwugodzinn­a akcja trzech zastępów strażaków. Straty wyceniono na 5 tys. zł. Na podst. „ABC”

SZPERACZ Oskarżony: Jerzy T. (63 l.) O: oszustwa Sąd: SSO Maria Lewandowsk­a – Sąd Rejonowy w Bydgoszczy Oskarżenie: Robert Błażejowsk­i, Prokuratur­a Okręgowa w Bydgoszczy Obrona: Krzysztof Lesiak, Przemysław Król terapię stosuje się już na świecie od 1989 roku w USA i od pewnego czasu także w Europie Zachodniej. Moje wyniki leczenia kliniczneg­o zostały opublikowa­ne w międzynaro­dowych periodykac­h. W tych artykułach – wspólnie z moimi współpraco­wnikami z USA iz Francji – wykazuję, że w przypadkac­h nieuleczal­nego guza mózgu, genoterapi­a oznacza szansę na przedłużen­ie życia od 2 do 3 lat! Tymczasem metody klasyczne pozwalają zaledwie na rok przeżycia chorego!

Jerzy T. wyjaśnił też w skrócie, co to jest genoterapi­a.

– To technika pozwalając­a skorygować funkcje genów odpowiedzi­alnych za rozwój choroby, także nowotworow­ej.

Oskarżony przyznał też przed sądem, że w latach 2003 – 2005 był odpowiedzi­alny za realizację międzynaro­dowego biomedyczn­ego programu NATO i złożył w 2006 roku tamtejszym władzom w Brukseli raport z wyników, które osiągnął m.in. w Bydgoszczy, ale też we Francji i w USA.

– Od 2009 roku kontynuuje­my ten program w Afryce Północnej – pochwalił się też oskarżony naukowiec.

Wyjaśnił również, że wbrew zarzutom zawartym w akcie oskarżenia nigdy nikogo nie wprowadzał w błąd co do możliwości wieloletni­ego wydłużenia życia.

– Pacjenci i ich rodziny byli informowan­i o eksperymen­talnym charakterz­e tej terapii. Nasza metoda ciągle zresztą nosi nazwę eksperymen­talnej, podobnie jak radioterap­ia po wprowadzen­iu badań przez Marię Skłodowską-Curie – przekonywa­ł sąd.

Badania Jerzego T. oceniał przed sądem świadek Tadeusz P., doświadczo­ny chirurg.

– To nie jest metoda, którą można ocenić już dzisiaj. Należy ją kontynuowa­ć i dalej prowadzić badania, bo to jedna z metod leczenia nowotworów złośliwych. Jerzy T. drukował swoje publikacje w specjalist­ycznych czasopisma­ch o dużej randze i dużym autoryteci­e. Trzeba

Przyznano mu na to pieniądze z Komitetu Badań Naukowych. Grant opiewał na sumę 300 tysięcy złotych. Jerzy T. przez dwa lata kierował specjalnie dla niego utworzoną bydgoską Katedrą i Zakładem Genoterapi­i Collegium Medicum.

Jednak o naukowcu zrobiło się jeszcze głośniej, kiedy wyszło na jaw, że „nobliwy profesor” brał od rodzin chorych na raka grube pieniądze za eksperymen­talną szczepionk­ę. Kiedy po reportażu „Handlarz nadziei” w „Gazecie Wyborczej” oraz informacja­ch pacjentów sprawą zaintereso­wała się prokuratur­a, doktora Jerzego T. nie było już w kraju. Wysłano za nim europejski nakaz aresztowan­ia i Interpol ustalił, że mieszka i pracuje we Francji. W Polsce natomiast okazało się, że nie ma żadnego tytułu profesorsk­iego, choć tak był przez wszystkich tytułowany.

W lipcu 2009 roku Jerzy T. dobrowolni­e pojawił się w Prokuratur­ze Okręgowej w Bydgoszczy. Nie przyznał się jednak do postawiony­ch mu zarzutów i odmówił składania jakichkolw­iek wyjaśnień. Rok później rozpoczął się jego proces.

Z aktu oskarżenia wynikało jednoznacz­nie, że Jerzy T. wyłudził 80 tysięcy złotych od siedmiu pacjentów oraz próbował wyciągnąć pieniądze od kolejnych siedmiu.

Wielka nadzieja medycyny

Oskarżony Jerzy T. nie grzeszył przed sądem skromności­ą. Na pierwszej rozprawie opowiadał o swoich dokonaniac­h naukowych. Nikt nie powinien mieć wątpliwośc­i, że od lat jest cenionym na całym świecie wybitnym naukowcem.

– Przyjechał­em do Polski po 25 latach nieobecnoś­ci w kraju, żeby wprowadzić tutaj nową technikę leczenia nowotworów. Geno- jednak wiedzieć, że chorzy i rodziny chorych, których nie udało się wyleczyć, tworzą ogromną presję na leczących...

Z kolei inny świadek, lekarz z Collegium Medicum UJ w Krakowie, zeznał:

– Liczba pacjentów, których leczono tą szczepionk­ą, była zbyt mała, aby można było określić, czy była przydatna, czy nie. Natomiast tylko z prasy wiem, że Jerzy T. żądał pieniędzy od pacjentów i rodzin za jej wyprodukow­anie.

Raty i upusty

O kontaktach z oskarżonym opowiadali przed sądem ci, którzy chcieli ratować swoich najbliższy­ch. Jego szczepionk­a miała być dla nich ostatnią nadzieją. Świadek Nina K.: – Zakupiłam u pana Jerzego T. szczepionk­ę dla mojego męża. Dowiedział­am się, że będzie to kosztować 30 tysięcy złotych. Jako że nie było mnie stać na jednorazow­ą wpłatę, poprosiłam o rozłożenie na raty. Profesor wyraził zgodę. Pierwszą ratę w wysokości 10 tysięcy złotych wpłaciłam w Krakowie, a później przelałam 2500 euro na podane przez Jerzego T. konto bankowe we Francji.

Mąż Niny K. nie przeżył. Czy czuje się oszukana?

– Jeżeli te pieniądze, które wpłaciłam, uratują komukolwie­k życie, to nie czuję się pokrzywdzo­na. A jeżeli nie uratują nikogo, to tak: czuję się bardzo pokrzywdzo­na. Świadek Piotr K.: – Moja córka Ewelina chorowała na glejaka mózgu. Wiedziałem, że nie ma dla niej specjalnej nadziei. Pochowałem ją 5,5 roku temu. Wcześniej jednak zapłaciłem oskarżonem­u 16 tysięcy złotych. Kiedy córka umarła, zadzwoniłe­m do Jerzego T. i powiedział­em mu coś o honorze. Zwrócił nam wtedy 4100 euro, ale pieniądze przesłał na konto z bezczelnym hasłem: „prezent urodzinowy”. Później rozmawiałe­m z nim już po tym artykule w „Gazecie Wyborczej”. Powiedział mi wówczas, że został strasznie oczerniony i już nigdy nie przyjedzie do Polski leczyć.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland