Dwie przysięgi...
69 nim i obaj pozostali w Teksasie. Z gwiazd rozrywki najbardziej rzucała się w oczy obecność Beyoncé, która wykonała „The Star Spangled Banner”, czyli hymn USA, oraz Kelly Clarkson. Ta śpiewała pieśń „My Country, ‘Tis of Thee”, która była hymnem kraju do 1931 roku.
Obecność Beyoncé była najgłośniej komentowana. Okazało się bowiem, że piosenkarka tylko markowała, bo dźwięk został nagrany wcześniej! Nie bez powodu – Amerykanie regularnie mają kłopoty z wykonaniem hymnu przez gwiazdy. Prawnie co roku największe postaci estrady krytykowane są za wykonywanie hymnu podczas oficjalnych uroczystości. Jednak w tym wypadku wykorzystanie nagrania oceniono surowo, ponieważ piosenkarka zawsze demonstrowała poparcie dla Obamy i wypadałoby hymn zaśpiewać, a nie udawać, że się śpiewa. Beyoncé bronili jednak nawet „towarzyszący” jej muzycy z orkiestry wojskowej. Zwrócili uwagę, że gwiazda nie miała możliwości przeprowadzenia prób z zespołem, a poza tym chodziło o uroczystość państwową, a nie koncert estradowy. – Wszystkie elementy muzyczne przewidziane do wykonania w dniu inauguracji są wcześniej nagrywane, ponieważ istnieją obawy, że z powodu mrozu może nie być możliwości ich wykonania na żywo. Musimy się też liczyć z awariami sprzętu albo innymi nieprzewidzianymi okolicznościami, które uniemożliwią występ – powiedział rzecznik orkiestry wojskowej.
Podobne problemy pojawiły się zresztą podczas poprzedniej inauguracji prezydentury Baracka Obamy. Wiolonczelista Yo Yo Ma także tylko udawał, że gra, ponieważ zimno i wiatr nie pozwalały na wykorzystanie drogiego koncertowego instrumentu.
Mniej głośne niż występ Beyoncé były problemy z nagłośnieniem uroczystości. Blisko milion ludzi zajmowało olbrzymią przestrzeń w National Mall – parku rozciągającym się od Kapitolu, w którym znajdowali się goście. Okazało się, że w najdalszej części na specjalnym ekranie zanikał obraz oraz ginął dźwięk, przez co ludzie nie widzieli i nie słyszeli prezydenta.
W cieniu historii
Obserwatorzy podliczyli, że przemówienie Obamy było krótsze niż podczas inauguracji pierwszej kadencji. Teraz zawierało ono około 2100 słów, a przed czterema laty prezydent przygotował o 300 więcej. Oba wystąpienia mieściły się wśród przeciętnie długich mów otwierających kadencję. Najkrótsze wygłosił w 1792 roku George Washington, ponownie obejmując prezydenturę. Potrzebował wtedy zaledwie 135 wyrazów. Na przeciwnym biegunie znajduje się wystąpienie Williama Henry’ego Harrisona, który w 1841 roku potrzebował aż 8445 słów. Skończyło się to tragicznie. Prezydent zmarł miesiąc później, prawdopodobnie z powodu zbyt długiej obecności na mrozie. W tegorocznym wystąpieniu Baracka Obamy ewenementem było wspomnienie o prawach osób homoseksualnych. Jeszcze nigdy prezydent USA nie umieszczał podobnych postulatów wśród najważniejszych zadań kadencji!
Po zaprzysiężeniu prezydent odebrał paradę inauguracyjną, która przeszła Pennsylvania Avenue, przy której mieści się między innymi Biały Dom. W drodze do siedziby głowy państwa para prezydencka dwukrotnie wysiadła z limuzyny, by pozdrowić tłumy, a końcową część drogi Obamowie i Bidenowie przeszli pieszo. Dzień tradycyjnie zakończyły bale. W tym roku były tylko dwa (po pierwszej inauguracji odbyło się dziesięć). Cóż, mimo iż już wybrany, prezydent musi się liczyć z faktem, że kraj jest pogrążony w kryzysie... Cena za przywilej uczestniczenia w balu inauguracyjnym wynosiła 60 dolarów.
Zaprzysiężenie Baracka Obamy było nie lada wyzwaniem organizacyjnym. Zaangażowanie sił bezpieczeń- się z listą najbogatszych ludzi w kraju. Przed ponad dwoma laty magnat nawozów potasowych Dmitrij Rybołowlew, właściciel klubu AS Monaco oraz dzieł sztuki (ma w kolekcji dzieła Picassa, Modiglianiego i van Gogha) zwiększył swoje udziały w Bank of Cyprus niemal do 10 proc. i stał się największym pojedynczym akcjonariuszem w najważniejszym banku na wyspie. Roman Abramowicz, znany na świecie właściciel klubu piłkarskiego Chelsea oraz najdroższego jachtu, wraz z partnerem kontroluje własną firmę holdingową „Evraz” przez firmę „Lanebrook” z siedzibą na Cyprze. Magnat finansowy oraz były kandydat na prezydenta Michaił Prochorow, który dorobił się na surowcach naturalnych i którego bogactwo ocenia się na 13 miliardów dolarów, w 2008 roku zarejestrował tu firmę Intergeo Management Ltd. Wladimir Lisin (jego majątek ma wartość prawie 16 miliardów dolarów) kontroluje ponad dwie trzecie metalurgicznego potentata NLMK przez cypryjską firmę Fletcher Holding Ltd. Kolejni właściciele firm zarejestrowanych na tej wyspie to trzeci na liście najbogatszych Rosjan Aleksiej Mordaszow, magnat niklu Władimir Potanin, baron nafty Wagit Alekpierow i nawet sam Aliszer Usmanow, Uzbek, który stwa jest oczywiste. Na ulicach pojawiły się tysiące umundurowanych policjantów i wojskowych. Niektórzy w wozach opancerzonych. Nikt nie ujawniał liczby tajnych agentów... Jednak problem miały także firmy telekomunikacyjne! Trzeba bowiem pamiętać, że blisko milion ludzi obecnych na uroczystościach miało przy sobie telefony komórkowe, którymi robiło zdjęcia i przesyłało je rodzinie i znajomym. Stale też nadawali informacje na Twitterze i Facebooku... Wszyscy oni byli zgromadzeni na stosunkowo niewielkiej przestrzeni i musieli korzystać z ograniczonej liczby stacji bazowych! Problem pojawił się już podczas poprzedniej inauguracji prezydentury Obamy, ale od tamtego czasu przesył informacji za pomocą komórek zwiększył się w USA 12-krotnie! Aby nie doprowadzić do zablokowania sieci, firmy telekomunikacyjne wyłożyły masę pieniędzy na unowocześnienie aparatury oraz zorganizowanie przenośnych baz, przez które łączyły się telefony komórkowe. – Liczba połączeń w rejonie uroczystości wzrosła o 200 procent, inwestycje były nieuchronne – ujawnił rzecznik firmy AT&T Mark Siegel.
A za cztery lata Ameryka przeżyje to ponownie... w ubiegłym roku znalazł się na szczycie listy najbogatszych ludzi w Rosji z majątkiem wycenionym na 18,1 miliarda dolarów.
Z Wyspą Afrodyty powiązana jest też afera znanego adwokata Siergieja Magnitskiego, który w 2009 roku został pobity na śmierć w rosyjskim więzieniu, a znalazł się tam, gdyż ujawnił aferę korupcyjną związaną z rosyjskim rządem. Urzędnicy i politycy deponowali wtedy część środków pochodzących z oszustw właśnie tutaj.
Eksperci nie oczekują, że część długów Cypru zostanie anulowana tak jak w przypadku Grecji. Oczekuje się za to reform oraz przeprowadzenia szeroko zakrojonej prywatyzacji, dzięki czemu zmniejszy się suma, jaką wypłaci im fundusz pomocowy. Jednak obecny prezydent, jedyna w Europie komunistyczna głowa państwa, Dimitris Christofias, ostro przeciwstawia się prywatyzacji. Bruksela kupuje więc czas i podejmie decyzję o pomocy w drugiej połowie marca, już po wyborach prezydenckich, które odbędą się 17 lutego. Liczy na wygraną chadeckiego kandydata Nikosa Anastasijadisa, który jest oficjalnie popierany przez Angelę Merkel.