Latający koń Camerona W. Brytania
Premier Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii, David Cameron, zapowiedział w sanatorium Davos, że obecność swego kraju w Unii Europejskiej podda pod głosowanie w referendum. Miejsce na zapowiedź wybrał właściwe – zarówno Unia, jak i United Kingdom – Zjednoczone Królestwo, wymagają sanacji, czyli ozdrowienia, a zatem pobytu w sanatorium znanym nam z „Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna.
leczy się od trzech lat z przewlekłej choroby finansowej, UK zaś powinna się leczyć na przerost poczucia odrębności w strukturach unijnych. Finanse Unii to bagno śródziemnomorskie – Hiszpania postsocjalistyczna Zapatero, Włochy hedonistyczne Berlusconiego i posthochsztaplerska Grecja. Natomiast przerosty wszystkiego to odwieczna skłonność angielska.
Kraje europejskie winne są kryzysowi, ale nie tylko one. Domino bankructw bankowych, od Lehman Brothers poczynając, zmusiło prezydenta Obamę do gigantycznego zadłużenia podatników, aby banki otrzymały kroplówkę, a prezesi banków milionowe premie za zdobycie pieniędzy, o które się nie starali.
Na przełomie lat 60. i 70. koszty wojny wietnamskiej pokrywano, zawieszając wymienialność dolara na złoto i przerzucając obciążenia na markę niemiecką i jena japońskiego, waluty śmiertelnych wrogów USA z czasów drugiej wojny światowej. Teraz marki już nie ma, ale dychawiczne euro odczuwa skutki kryzysu amerykańskiego bardzo boleśnie, bo świat jest już zglobalizowany. Jedyna waluta, która wytrzymuje turbulencje, to pieniądz chiński – lecz dolarów Pekin nagromadził takie mnóstwo, że zaczyna wyprzedawać papiery dłużne USA na rynku wtórnym, przez co tracą na wartości, pogłębiając zapaść USA jeszcze bardziej.
Czterdzieści procent pieniądza w światowym obiegu to dolary i funty. Cameron nie przypadkiem grozi Unii wyjściem. Silniejsze powiązanie z USA niż z Unią nie polepszy kondycji gospodarki brytyjskiej, ale też nie polepszy kondycji gospodarki unijnej. Dlatego Unia jest przeciw i obiecuje Cameronowi gotowość do rozmów na temat ustępstw bu- dżetowych. Wiązanie się z Amerykanami przyniesie Anglikom większe szkody niż pozostanie w Unii, nawet jeśli będą musieli zaakceptować propozycję budżetu unijnego w wysokości 1,26 biliona (po polsku), czyli 1,26 tryliona (po amerykańsku) euro. Dlatego Obama też jest przeciw wyjściu UK z UE. Pragnie silnej Anglii w silnej Unii. Wtedy łatwiej będzie przerzucać ciężar kryzysu finansowego na euro. Cameron domaga się obniżki budżetu o 100 miliardów dolarów, co w skali największej gospodarki świata, jaką jest Unia, stanowi kwotę bez znaczenia. Liderzy Unii chcą uspokoić tworzącego precedens Camerona. Unia boi się dalszego rozchwiania, a Francuzi mówią wyraźnie, że jak się weszło do klubu futbolowego, to nie można domagać się zmiany regulaminu na rugby.
chcieli jedności zachodnioeuropejskiej od czasów Churchilla, który w roku 1946 postulował wejście UK do Stanów Zjednoczonych Europy. Nie było na to szans, bo Stalin ograł go i Roosevelta jak chłopców. Zapytał generała Eisenhowera, jak długo wojska USA pozostaną po wojnie w Europie. Dowiedział się, że dwa lata. Po dwóch latach „wygrał” wybory we wszystkich interesujących go krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Zatem Stanów Zjednoczonych Churchilla utworzyć nie było z czego.
Wtedy pojawiła się koncepcja Wspólnoty Węgla i Stali, którą przewidział w postaci wspólnoty, EWG, Victor Hugo, podróżując wzdłuż Renu. Jego opis rzeki, która jest Gangesem Europy Karola Wielkiego prze- kształconej w nowoczesne XX-wieczne państwo, zadziwia przenikliwością i profetyczną precyzją. Po traktacie elizejskim podpisanym przez Konrada Adenauera i generała de Gaulle’a, silnikiem gospodarczym Europy stały się coraz bliższe sobie państwa, które w 150-leciu poprzedzającym traktat stoczyły pięć straszliwych wojen, w tym napoleońskie, francusko-pruską i dwie wojny światowe. Wymyślając Wspólnotę Węgla i Stali Francuzi i Niemcy wiedzieli, że bez węgla niemieckiego i stali francuskiej, czy na odwrót, do wojny na kontynencie przystąpić już nie będzie można. Kto rządzi węglem i stalą, rządzi też pokojem. Do rdzenia wspólnoty przyłączyło się kilku mniejszych sąsiadów, którzy zawsze cierpią w czasie walk wielkich braci. W ten sposób powstała EWG, Europejska Wspólnota Gospodarcza, do której zapukała Anglia. Generał de Gaulle odpowiedział: „No!”. Bardzo długo trwały zabiegi Anglii, którą trzymano za drzwiami EWG jako petenta aż do roku 1973. De Gaulle pobity przez własnych studentów podczas maja barykad 1968, salwował się ucieczką do francuskiej strefy okupacyjnej w Niemczech, której komendantem był jego zięć. A potem przegrał wybory i odszedł. Stracił na humorystycznej wartości rysunek przedstawiający prawa fizyki w EWG. Na huśtawce przypominającej wagę siedzi po jednej stronie de Gaulle, po drugiej pięciu przywódców innych państw członkowskich. I huśtawka zachowuje równowagę, mimo że ramiona od punktu podparcia nie są równe. De Gaulle siedzi na bardzo krótkim ramieniu, reszta na bar- dzo długim. A mimo to nie przeważają de Gaulle’a. Tak było przez wiele lat w EWG, przynajmniej jeśli idzie o Anglię i jej członkostwo. Niemcy nie były przeciwwagą dla Francji (po śmierci generała tytuły w gazetach francuskich głosiły: „Francja została wdową!”). Niemcy były gigantem gospodarczym, lecz karłem politycznym, dopóki nie uregulowały stosunków z PRL i dopóki się wreszcie nie zjednoczyły.
Obecność w EWG dała Anglikom przede wszystkim komfort psychiczny. Francja, wyszedłszy ze struktur NATO ze względu na odwieczną alergię antyamerykańską, nie ważyła w Europie już tyle, co na rysunku z de Gaulle’em, a zwłaszcza tyle, ile ważyło w układzie bipolarnym zimnej wojny drugie nuklearne mocarstwo europejskie, Zjednoczone Królestwo.
Tony Blair, po rozpadzie systemu dwubiegunowego i po implozji Związku Radzieckiego, mówił w Warszawie o potrzebie rozszerzenia Unii Europejskiej, popierając członkostwo Polski. Ten sam Blair mówi dziś, że Cameron przystawił sobie rewolwer do głowy.
referendum przypomina nieco anegdotę o koniu Katyala. K.K. Katyal to czynny nadal, najwybitniejszy komentator spraw zagranicznych i międzynarodowych w prasie indyjskiej. Kiedyś sułtan skazał swego ministra na śmierć. Minister błagał o darowanie mu życia, obiecując, że w ciągu 5 lat nauczy konia latać. Sułtan się zgodził. Żona zapytała – jakże ty nauczysz konia latać? Spokojnie – odrzekł minister. Przez pięć lat sułtan umrze albo koń. A jeśli nie umrze ani jeden, ani drugi, to może ja umrę. A jak i to się nie stanie, być może nauczę konia latać.
Cameron zapowiedział referendum na rok 2017. Żeby się odbyło, musiałby wygrać wybory w 2015 roku. Anglicy co prawda wypowiadają się krytycznie o Unii, bo regulacje unijne, jak wszędzie, ingerują w ich życie codzienne. Ale to nie znaczy, że opowiedzą się za wyjściem z Unii, zwłaszcza że prezes giełdy londyńskiej Chris Gibson Smith wypowiedział się przeciw, przewidując negatywny wpływ decyzji o wyjściu na stan gospodarki brytyjskiej. Chiny i zwłaszcza Indie wypowiedziały się z pewnym lekceważeniem o szóstej gospodarce świata, bo zajmują pozycje wyższe. W tym kontekście zapowiedzi rozwinięcia współpracy brytyjskiej „na kierunkach” alternatywnych – z Ameryką Łacińską i Azją wyglądają mało poważnie.
dziennikarz „Polityki”