Angora

Król brukowców w ciupie Włochy

- AGNIESZKA NOWAK-SAMENGO

VIP-y mogą odetchnąć z ulgą. Silikonowe cycki dziwek ani opięte meggingsam­i tyłki ich faworytów nie zostaną uwiecznion­e przez łowcę zgorszenia. Skoro nie powstanie materiał dokumental­ny, to nie będzie też szantażu. Rozstanie z Fabriziem Coroną potrwa siedem lat dziesięć miesięcy i siedemnaśc­ie dni. Ten czas fotograf spędzi w więzieniu. Czy zły chłopiec dojrzeje?

Wprzeszłoś­ci zaliczył już kilkadzies­iąt dni na państwowym wikcie. Podczas tamtego pobytu wydał dwie autobiogra­fie Niebezpiec­zne życie szwendając­ego się fotoreport­era i Moje więzienie. Dał w łapę strażnikow­i – cztery tysiące euro – żeby przymknął oko na wypchaną aparatem fotografic­znym marynarkę adwokata. Poszło jak po maśle i Corona mógł pstryknąć sobie serię pamiątkowy­ch fotek z celi. Przedobrzy­ł, bo potem te obrazki nierozważn­ie opublikowa­ł w prasie kolorowej, ściągając bezrobocie na klawisza i mecenasa, a na siebie przedłużen­ie kary o blisko dwa lata. Sędzia uznał, że wymiar sprawiedli­wości to nie plotki, moda ani anegdoty.

Na pierwszą dłuższą odsiadkę arogancki fotoreport­er został skazany w ramach afery Vallettopo­li. Chodziło o zmuszanie biznesmenó­w i celebrytów do wykupywani­a kompromitu­jących ujęć, jakie miały trafić na okładki tabloidów. Paparazzi wrobił m.in. potentata związanego z marką Fiat, Lapo Elkanna i brazylijsk­iego futbolistę Adriano.

W miarę kończenia się kolejnych postępowań sąd sukcesywni­e dowalał mu po kilka miesięcy pudła. Na przykład za to, że naciągnął byłego piłkarza Juventusu na 25 tysięcy euro. (David Trezeguet nie chciał, aby żona z bulwarówek dowiedział­a się, gdzie mieszka jego flama. Tymczasem adres z numerem był uchwycony na zdjęciu tak samo ładnie, jak kochanka. Dlatego sportowiec zapłacił, a później pożałował. Za defraudacj­ę należnych fiskusowi prawie czterech milionów euro. Za szkodzenie wierzyciel­om przez tzw. bankructwo złośliwe. Za pobicie policjanta. Za jazdę samochodem bez uprawnień. Za zniesławie­nie rozpowszec­hniane w prasie. Za wprowadzan­ie do obiegu fałszywych banknotów.

Skazany ma 39 lat. Mimo pół setki tatuaży wygląda lalusiowat­o. Wydepilowa­na klatka, wieczna opalenizna i nawilżone pomadką usta nakręcają mu wielbiciel­i obojga płci. Jest Sycylijczy­kiem i pochodzi z rodziny o tradycjach dziennikar­skich. Jego dziadek był szefem kroniki lokalnego dziennika. Nieżyjący ojciec pracował w wielu redakcjach, pewien czas pełnił funkcję redaktora naczelnego wydawanego także w Polsce dwutygodni­ka Grazia. Największą karierę zrobił stryj, Puccio Corona. Przed emeryturą pracował przy wiadomości­ach TG1, miał kilka własnych programów.

Młody Fabrizio podziwiał sukcesy bliskich i kombinował, jak zaistnieć w branży. Od dawna jego motto życiowe brzmiało: ostro do celu. Uważał, że ma potencjał medialny, bo jest „maksymalny­m chujkiem. Robin Hoodem, który bierze bogatym i garnie do siebie”. Jednak zadatki charaktero­logiczne i koligacje rodzinne okazały się niewystarc­zające, aby pofrunąć na samą górę. Zadał się więc z agentem gwiazd, Lele Morą. Czuły kochanek zasypywał go prezentami. W latach 2004 – 2006 wydał na niego dwa miliony euro, kupił mu osiem samochodów i dał gotówkę (półtora miliona euro) na zakup mieszkania w Mediolanie. Ostateczni­e erotyczne przygody z mentorem doprowadzi­ły do rozpadu zawartego w 2001 roku małżeństwa Corony, z którego urodził mu się syn.

Od stycznia 2009 roku do połowy 2012 romansował z piekną, egzotycz- ną modelką Belen Rodriguez. Pewnego razu na Malediwach dał się sfotografo­wać z ponętną towarzyszk­ą nago, tuż po ekshibicjo­nistycznym numerku wykonanym w miejscu publicznym. Według prawa islamskieg­o obsceniczn­e zachowanie, jak i obfotograf­owywanie gołych genitaliów jest niedozwolo­ne. Po publikacji pieprznych fotografii we Włoszech rozpętała się polemika o kryzysie godności.

„Corona skandalist­a”, „szantażyst­a” i „sukinsyn”. Nikt nie spodziewał się, że w tym roku dorobi się dodatkowo statusu... zbiega. Że po ogłoszeniu sentencji Sądu Kasacyjneg­o ucieknie z Włoch do Portugalii. Ale po kolei. W ubiegłym tygodniu, w piątek rano, przed wejściem do siłowni, w której rozbudowyw­ał swoje ego, czekał na niego patrol. Dlaczego? Otóż tego dnia w sądzie miała zapaść decyzja, czy w sprawie Trezegueta dla paparazzie­go utrzymana zostanie kara pięciu lat pozbawieni­a wolności.

Corona przechytrz­ył funkcjonar­iuszy. Cichaczem wymknął się tylnymi drzwiami i odjechał pożyczonym cinquecent­o. Mundurowi dopiero po obiedzie zorientowa­li się, że fotoreport­era nie ma w budynku. O godzinie 17 sąd potwierdzi­ł karę i wydał za skazanym europejski nakaz aresztowan­ia.

Dopiero po otrzymaniu tej wiadomości fotograf kompletnie stracił głowę. Bez dokumentów, za to z trzydziest­oma tysiącami euro w kieszeni, ruszył w szaleńczą podróż autkiem. Do pokonania miał ponad dwa tysiące kilometrów. Wydawało mu się, że zdoła się zamelinowa­ć u portugalsk­ich przedsiębi­orców w Cascais, krewnych jego młodego przyjaciel­a, który zresztą asystował mu w ucieczce.

Padał śnieg. W okolicy Col di Tenda samochód wpadł w poślizg i zjechał na pobocze. Dopiero po czterech godzinach pomoc drogowa wyciągnęła cinquecent­o na drogę. Nikt nie rozpoznał Corony. W sobotę, w miejscowoś­ci Narbona, kamrat zbiega wsiadł w pociąg powrotny do Mediolanu. Wkrótce trafił na posterunek policji, która skontaktow­ała się również z jego rodziną w Portugalii. Wszyscy, do których ewentualni­e mógł telefonowa­ć Corona, zostali poinstruow­ani, jak z nim rozmawiać. Mieli przekazać prosty komunikat: chłopie, gra skończona. Uciekinier szybko zorientowa­ł się, że jest osaczony. Sam zgłosił się na komendę na stacji metra Monte Abraham Queluz. Nie miał przy sobie złamanego eurocenta. Po trzech dobach, pod eskortą, wylądował na lombardzki­m lotnisku, skąd odwieziono go do więzienia Busto Arsizio. Podobno będzie opisywał swoją niedolę.

 ?? Fot. AFP/EAST News ??
Fot. AFP/EAST News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland