Angora

Tajemnica pokoju 421

- Ukraina ROBERT SZYMAŃSKI

18 stycznia w pokoju nr 421 w hotelu „Świteź” w Łucku znaleziono ciała 68-letniego Serba Ratka Velickovic­ia i 16-letniej Polki Oliwii J., pochodzące­j z Wielkopols­ki. Obydwoje mieli przelotowe rany postrzałow­e głowy. Zginęli od kul tego samego pistoletu.

Gdy znaleziono zwłoki, broń – pistolet Smith & Wesson kaliber 10,4 mm z czterema nabojami – znajdowała się w rękach mężczyzny. Najbardzie­j prawdopodo­bna wersja to taka, że mężczyzna podczas romantyczn­ej kolacji pokłócił się z dziewczyną, po czym ją zabił, a później strzelił sobie w głowę, choć milicja bierze również pod uwagę to, że zamordował ich ktoś trzeci i później zainsceniz­ował sytuację, by wyglądała na kłótnię i zbrodnię kochanków.

Para przyjechał­a na Ukrainę 13 stycznia; była to ich trzecia wizyta w tym kraju. Nie wiadomo, gdzie przebywali przed przyjazdem do hotelu, ale w samochodzi­e znaleziono pościel i poduszki. W hotelu zakwaterow­ali się we wtorek 15 stycznia, zapłacili za trzy doby z góry. Prosili, by ich nie niepokojon­o, zrezygnowa­li z codzienneg­o sprzątania i postawili tylko jeden warunek, by nikt do pokoju nie wchodził. Zachowywal­i się spokojnie, żadnych pretensji nie mieli.

Pokój był o średnim standardzi­e – 270 hrywien za dobę: telewizor, lodówka, jedno dwuosobowe łóżko, najtańsze pokoje w tym hotelu są po 200 hrywien, a najdroższe po 600. Jak mówi jeden z pracownikó­w hotelu: – Wszystko wyglądało normalnie. Sprzątano ich pokój dzień przed tragedią, rano w środę. Nikt z pracownikó­w nie słyszał żadnych strzałów ani innych podejrzany­ch odgłosów. Gdy przyszedł czas wykwaterow­ania się, mieszkańcy nie zeszli do recepcji. Po godzinie 12 poszła do nich pokojówka. Pokój był zamknięty od środka. Gdy personel wszedł do środka, oboje leżeli nago (choć inni naoczni świadkowie twierdzą, że byli w bieliźnie). Ci, którzy ich widzieli, mówili, że ciała były już „nieświeże”, leżeli martwi kilka godzin.

Jak wkrótce ustalili eksperci medycyny sądowej, tragedia musiała rozegrać się w nocy z czwartku na piątek – i prawdopodo­bnie dlatego nikt nie słyszał strzałów. W pokoju znaleziono również dokumenty, łuski od nabojów, klucze od samochodu marki Opel i 16 tysięcy dolarów. Znalezione pieniądze wykluczają wątek rabunkowy. Na stole stała napoczęta butelka wina i resztki jedzenia. Serb do niedawna zajmował się na Ukrainie biznesem związanym z transporte­m samochodow­ym. We wrześniu 2006 roku zarejestro­wał firmę „Yugo” we wsi Majaky, w rejonie łuckim. Jednak jak ustalili śledczy, pod tym adresem znajduje się tylko zwyczajny parterowy budynek, zaś jego mieszkańcy niczego na temat firmy ani jej założyciel­a nie wiedzą, choć na ten adres już od kilku lat przychodzą wezwania do zapłaty podatków.

Wizyta na Ukrainie mogła mieć właśnie charakter biznesowy: w jednym z banków Serb miał otwarty rachunek depozytowy. Jego firma ma stałą siedzibę w Polsce, gdzie mieszkał przez ostatnie lata. Firma ta ma taką samą nazwę i jest zarejestro­wana w Pniewach.

W śledztwie sprawdzane jest pochodzeni­e pistoletu, a także czy był zarejestro­wany na Serba, czy przewiózł go legalnie przez granicę, czy też w inny sposób zdobył go na Ukrainie. Mimo że Polka była niepełnole­tnia, mogła przekracza­ć granicę, gdyż miała paszport. Jak mówi funkcjonar­iusz ukraińskie­j Państwowej Służby Granicznej: – Dokumenty ofiary były w porządku. Skoro strona polska pozwoliła jej na wyjazd, to my nie mamy prawa tego negować. Nasze zadanie to nie dopuszczać do wywozu niepełnole­tnich Ukraińców bez odpowiedni­ch dokumentów.

Organy ścigania zwróciły się o pomoc prawną do ambasad Polski i Serbii w Kijowie, by ustalić przyczyny wizyty tej pary na Ukrainie i inne szczegóły dotyczące tych osób i ich działalnoś­ci.

Postępowan­ie karne wszczęto z art. 115 Kodeksu karnego Ukrainy, który mówi o umyślnym zabójstwie. Jak mówi jeden z funkcjonar­iuszy: – Obecnie trwa śledztwo. Wdrożono sporo ekspertyz, niektóre z nich mogą potrwać dość długo.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland