Ustawę o związkach partnerskich już wygraliśmy
Fragmenty rozmowy z posłanką ANNĄ GRODZKĄ (RP)
– Pani poseł, czy pani chce zostać wicemarszałkiem Sejmu?
– Dostałam taką propozycję od pana Janusza Palikota. Moja odpowiedź brzmi: „tak”.
– A czy głosowała pani za odwołaniem Wandy Nowickiej z funkcji wicemarszałka, za cofnięciem jej rekomendacji?
– Nie. Bardzo doceniam to, co robiła, i uważam, że powinniśmy inaczej zadecydować. Ale decyzja jest taka, jaka jest.
– Czy nie obawia się pani atmosfery wokół pani, kiedy będzie pani wybierana na stanowisko wicemarszałka. Posłowie Solidarnej Polski mówią, że to dla nich szokujące. Prawo i Sprawiedliwość w ogóle nie będzie głosować, bo uważają, że państwa klubowi nie należy się wicemarszałek i w ogóle nie powinniście być obecni w Sejmie. Być może wywoła to również kontrowersje w Platformie Obywatelskiej.
– Być może tak będzie. Podejmę się jednak tej roli, bo warto. Od dawna działam na rzecz tolerancji, uznania różnorodności człowieka i równości wszystkich ludzi. Myślę, że symbolem wolności i akceptacji dla różnorodności stało się to, że Robert Biedroń i ja dostaliśmy się do parlamentu. To jest po prostu dalsza droga. Trzeba to przejść.
–A jak pani odpowie na argument Stefana Niesiołowskiego, że pani właściwie nie wykazała się niczym w Sejmie.
– Ja sobie popatrzyłam, czym w tej kadencji wykazał się pan marszałek, do którego skądinąd mam ogromny szacunek. Złożył dwa zapytania poselskie. Ja zapytań i bardzo poważnych interpelacji złożyłam 56. Przygotowuję osobiście obszerne ustawy, które są niezmiernie ważne, dotyczące prawa pracy, dotyczące nowelizacji ustawy o ochronie lokatorów. Jestem wiceprzewodniczącą klubu parlamentarnego i z tego tytułu powierzono mi zadanie koordynowania budowy programu Ruchu Palikota. Powołaliśmy z grupą posłów zespół parlamentarny zrównoważonego rozwoju społecznego. Nazwaliśmy go „Społeczeństwo fair”, bo o takie społeczeństwo chodzi...
– To społeczeństwo fair nie było w czwartek, kiedy widzieliśmy tę burzliwą debatę na temat związków partnerskich, na temat homoseksualizmu. Posłanka Krystyna Pawłowicz mówiła, że związki partnerskie, związki homoseksualne, to są związki jałowe. Jak pani odebrała te słowa?
– Zastanawiam się, na ile jest to zamiar bycia strzelcem, fighterem swojego ugrupowania politycznego, a na ile ona mówi z przekonaniem. Jeżeliby mówiła z przekonaniem, to straszne. To jest jednak wykładowca akademicki, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Wydaje mi się, że tego typu osoby powinny przynajmniej wiedzieć, co mówią. Myślę, że pani Pawłowicz nie ma zielonego pojęcia, czym jest transpłciowość.
– Może posłuchajmy, co mówiła pani poseł na spotkaniu z czytelnikami „Gazety Polskiej” w Mińsku:
Dla tego Grodzkiego – ciągle on siedział koło mnie w audycji – mówię „Proszę pana, ojej, proszę pani, oj, proszę pana”. I tego. „No, ja do sądu”. A ja mówię: Idź pan do sądu. Jak ja widzę faceta koło siebie, to jak ja mam mówić „proszę pani”, no? (śmiech, oklaski) Jak zresztą w jednej z audycji w radiu byliśmy razem i on mi właśnie udowadniał, że on właśnie jest, że kobietą się czuje, że to wszystko... Ja mówię: „Panie”, nie mówiłam „Panie”, tylko oczywiście „Proszę pani”, bo oni tam zaraz by mnie zabili, ale ciągle się myliłam. No ale naprawdę, twarz boksera, no jak ja mam powiedzieć? Proszę pana, no już się pilnuję, no już mówię „Proszę pani”, mówię, no! To nie jest tak, że jak się człowiek nażre hormonów i sobie operacji trochę zrobi, to się stanie kobietą. Kod genetyczny decyduje. Daj pan, badanie krwi zrobimy, i tak pan nie zmieni, żadna operacja.
– Pani poseł nie zamierza przepraszać, bo uważa, że powiedziała to, co myśli. Powiedziała prawdę, że jak ktoś się nażre hormonów, to nie jest kobietą?
– Nie zależy mi na przeprosinach pani poseł. Jeżeli, to te przeprosiny należałyby się tysiącom ludzi transpłciowych, których opisuje w ten sposób. Z nienawiścią. Chce uzyskać poklask tej sali, konfabuluje odrobinkę w tym, co opowiada, bo niedokładnie tak było. Nikt jej sądem nigdy nie groził... Mnie się to po prostu w głowie nie mieści, jak to jest możliwe, że osoba, która jednak musi mieć jakiś poziom wykształcenia, jakiś poziom kultury, zachowuje się w ten sposób. Jestem porażona. To straszne.
– Zaskoczeni zachowaniem pani poseł są naukowcy. 80 naukowców podpisało się pod listem w pani obronie i homoseksualistów. Piszą, że Krystyna Pawłowicz wspiera kłamstwa na temat homoseksualistów, przepraszają panią, przepraszają Roberta Biedronia. Piszą tak: „Czujemy się zażenowani tym, że samodzielny pracownik naukowy jest w stanie porównać człowieka do małpy. Jesteśmy oburzeni tym, że wielokrotnie obrażała posłankę Annę Grodzką, kpiąc z jej płci”. Pani poseł mówi, że to są lewicowi profesorowie, liberalni, a tak nie jest, bo są też z uczelni katolickich.
– Oczywiście. Jeżeli chodzi o ustawę o określaniu płci, którą złożyłam w parlamencie, to ma ona pełne wsparcie rzecznika praw obywatel- skich, który też, moim zdaniem, bardzo rozważnie do tematu podszedł i wie, co mówi. Pani Irena Lipowicz też wykłada na katolickiej uczelni i wcale jej to nie przeszkadza być sprawiedliwą, godną i mądrą osobą. Nie wszystkim to się udaje, jak widać. Ja się cieszę z tego, że odrzucenie związków partnerskich w Sejmie spowodowało ogromną debatę z udziałem wszystkich mediów. Bardzo poważne osoby się angażują w rozmowy na ten temat. Sądzę, że związki partnerskie już wygraliśmy, że już jesteśmy po sukcesie, ale w społeczeństwie. A z posłami to społeczeństwo już sobie poradzi w odpowiednim czasie.
– Czterdziestu sześciu posłów Platformy Obywatelskiej też powiedziało nie. Niektórzy sobie nie wyobrażają tego, że homoseksualiści mają adoptować dzieci, i uważają, że ta ustawa prowadzi najpierw właśnie do małżeństw, a potem do homoseksualnych adopcji dzieci.
– W tej ustawie nie ma niczego, co by prowadziło do akceptacji związków partnerskich, które adoptują dzieci. Ale przecież jakieś argumenty muszą przeciwko tej ustawie przywoływać, więc wyszukują takie. Bardzo wiele dzieci, ok. 20 proc., jest wychowywanych poza małżeństwem. Myślę, że to jest fakt społeczny, z którym trzeba się jakoś liczyć.
– Ale w tej sprawie następuje ewolucja w krajach, które zaczynały od związków partnerskich. Przypomnę, że w Wielkiej Brytanii