O co chodzi Palikotowi?
Janusz Palikot przekonywał, że Anna Grodzka ma ugruntowaną opinię, że zachowuje się w sposób kulturalny, jest koncyliacyjna i ponadpartyjna. – Jeżeli mamy zarzuty do niej, to czy są inne niż ukryta homofobia? – pytał przewodniczący Ruchu Palikota. – W ten sposób modernizujemy polską mentalność – przekonywał poseł w „Piaskiem po oczach”. Jak dodał, jeśli temat jej kandydatury pojawia się często w mediach, to przebija się to do świadomości w społeczeństwie. – Jeśli rozmawiamy od kilku dni o tej sprawie (...), to na ten temat każdy z nas myśli, zastanawia się. To trafiło pod strzechy – tłumaczył Palikot. Dodał, że Anna Grodzka ma szansę na zostanie wicemarszałkiem, ponieważ, jak twierdzi polityk, poparcie dla niej zadeklarował minister sprawiedliwości. – Gowin zadeklarował, że będzie za Grodzką, i spora część konserwatystów też – przekonywał polityk. – Proszę koleżanki z PO i SLD, żeby dla dobra sprawy poparli tę kandydaturę. Dla idei tolerancji – mówił. Chciałby, aby doszło do sytuacji, w której Krystyna Pawłowicz wchodzi na mównicę sejmową, a głosu udziela jej Anna Grodzka. – Czy dla tego widoku nie warto tego zrobić? To są takie momenty w życiu społecznym i politycznym, że warto to zrobić, żeby się nagle coś przestawiło – przekonywał.
Palikot analizował też sytuację w PO w kontekście ostatniego rozłamu w tej partii w sprawie związków partnerskich. Jego zdaniem premier nie ma władzy w swojej partii. – Tusk jest w sytuacji, kiedy nie ma większości w klubie. Przegrywa głosowania. Widzieliśmy to na przykładzie związków partnerskich – powiedział.
Palikot jest zdania, że „aby przywrócić swoją realną pozycję lidera, Tusk musi dokonać podziału Platformy lub wyniszczenia Gowina i powołania na jego miejsce kogoś, kto odgrywa tę samą rolę, a jest spolegliwy”. – Słyszałem o takiej teorii aksamitnego rozwodu. To znaczy, że powstają dwie partie: Tuska i Gowina. Ta druga miałaby pozostać w koalicji – powiedział.
Palikot odniósł się także do propozycji prezydenta w sprawie ustawy o związkach partnerskich. Bronisław Komorowski zaproponował wczoraj, by zamiast nowej ustawy dotyczącej związków partnerskich, dokonano zmian w istniejących przepisach. To pomogłoby uniknąć ryzyka niekonstytucyjności.
– Jeśli tego typu propozycje się pojawią, to my oczywiście też je poprzemy – zapowiedział polityk. Dodał, że jego partia będzie wspierać takie projekty, choć nie zrezygnuje z forsowania ustawy o związkach. – Tego oczekują środowiska – podkreślał.