Samotna gwiazda czy partyjna strategia?
13
– ...ociera się o jakieś wsteczne, faszystowskie nuty.
– Część z nich uważa, że homoseksualizm należy leczyć. Pani poseł też uważa, że gdyby miała córkę, która byłaby homoseksualna, toby ją leczyła.
– Na całym świecie się tego nie robi, ponieważ to jest zupełnie bez sensu, bo to jest część natury tego człowieka. To tak, jakby go pozbawiać części jego osobowości. Oczywiście może ktoś przestać być homoseksualistą, ale jakim kosztem? Oglądałam taki program w TVN, w którym jeden z członków kampanii przeciwko homofobii poddał się takiej terapii i z ukrytej kamery filmował to, co się dzieje. Polecam państwu ten program, rzecz straszna, horror, po prostu niemożliwe.
– Pani Krystyna Pawłowicz obrażała panią, mówiąc do pani „proszę pana”?
– Wtedy w radiu miałam wrażenie, że pani Pawłowicz się po prostu przejęzyczyła.
– Teraz na tym spotkaniu widać, że to ją bawiło.
– Pewnie poczuła, że takie postępowanie daje jej jakiś poklask polityczny i jedzie w ten sposób.
– Chciałabym pani przeczytać Janusza Palikota, który pisze tak: „Czy Jarosław jest Jarosławą? Czy Jarosław Kaczyński jest kobietą – jak zasugerowała kilka dni temu Nelly Rokita? Sugestia bardzo zaskakująca, trzeba przyznać, jak na posłankę PiS-u i jak na odniesienie jej wprost do lidera formacji narodowo-katolickiej. Z drugiej strony: czy nie nazbyt wiele za tym przemawia? Wśród bliźniaków jednojajowych często jedno z nich jest homoseksualistą”. To wypowiedź Janusza Palikota. – Nie znałam tej wypowiedzi. – I co pani powie o takiej wypowiedzi?
– To nie jest mój język. Janusz Palikot ma prawo mówić po swojemu. Co do treści absolutnie z tym, co mówi, się zgadzam. Czy powiedziałabym to w taki sposób, może nie. Powiedziałabym to pewnie inaczej.
– Ale jak to? Czy powiedziałaby pani: „Czy Jarosław jest Jarosławą”, „Czy jest kobietą?”, czy sugerowałaby pani, że jest homoseksualistą?
– Nie sugerowałabym tego, bo nic na ten temat nie wiem. Być może pan Janusz Palikot wie coś więcej.
– Z jednej strony oburzamy się językiem pani poseł Krystyny Pawłowicz, który był skandaliczny, jak pani powiedziała, porażający, odbierający godność, a tutaj też jest od- bieranie godności. Można się nie zgadzać politycznie, ale używanie takiego języka jest poniżej pasa.
– Myślę, że w ważnej sprawie można też i twardziej się wypowiadać. To zależy od temperamentu, charakteru. To jest ważna sprawa.
– To nie było w żadnej dyskusji, Janusz Palikot napisał to na blogu.
– Ja bym czegoś takiego nie napisała. Jak mam to skomentować? Mówię, to nie jest mój język, to jest język Janusza Palikota, jeśli pani to cytuje tak, jak to brzmi.
– Tak to brzmiało. Czy sądzi pani, że uda się jednak przegłosować ustawę o związkach partnerskich. Zapowiada to Platforma Obywatelska. Czy uda się namówić do tego tych 46 posłów?
– Jestem nieustanną optymistką. Przed tym, jak te projekty nie zostały dopuszczone do pierwszego czytania w komisjach sejmowych, byłam przekonana, że one jednak przejdą. Znowu jestem przekonana, że to się jednak uda. Tym razem przesłanki są mocniejsze, bo jesteśmy po wielkiej debacie, która się teraz odbyła i po tych wydarzeniach w Sejmie.
– Czy sądzi pani, że Jarosław Gowin powinien przestać być ministrem sprawiedliwości? Po tym, co zaszło w Sejmie, po tym, jak właściwie wypowiedział lojalność premierowi z mównicy sejmowej?
– Pan Jarosław Gowin nigdy nie powinien zostać ministrem sprawiedliwości, od tego trzeba zacząć. My już wielokrotnie mówiliśmy o tym, że to jest bardzo złe rozwiązanie. Myślę, że pan premier Tusk powinien to skorygować.
– W przeddzień głosowania w czwartek Jarosław Gowin był gościem „Kropki nad i” i powiedział, że zagłosuje przeciwko związkom partnerskim. Na moje pytanie, czy głosowałby za panią, gdyby pani miała zostać marszałkiem Sejmu, powiedział, że tak, że nie ma żadnego problemu. A Stefan Niesiołowski, który głosował za związkami partnerskim, miałby problem, żeby za panią głosować.
– Trudno mi iść ścieżkami rozumowania pana ministra Gowina.
– Podałaby pani rękę posłance Pawłowicz?
– Każdemu podaję rękę na znak tego, że rozmawiać można z każdym i o wszystkim, pod warunkiem że ta rozmowa będzie mogła być kontynuowana. Bo jeżeli będzie odbywała się w taki sposób, jak tutaj widziałam, to trochę trudno rozmawiać. Wtedy będę raczej milczeć i słuchać.
Oprac. AB
Nie ustają komentarze po najbardziej szokującym wystąpieniu sejmowym ostatnich miesięcy. Chodzi o Krystynę Pawłowicz, która zabrała głos podczas debaty o związkach partnerskich. Posłanka PiS oświadczyła, że takie związki są jałowe, sprzeczne z naturą, szkodliwe, a także naruszają poczucie estetyki i moralności większości Polaków. Oraz że społeczeństwo nie ma z tego... żadnego pożytku.
Zawrzało nawet w Prawie i Sprawiedliwości. „Rzeczpospolita” rozmawiała z działaczami tej partii, którzy uważają, że nie był to celowy zabieg wzmacniający prawe skrzydło, lecz błąd, za który odpowiada szef klubu parlamentarnego. Krótko mówiąc, Mariusz Błaszczak, który pozwolił na taki głos w dyskusji na tak drażliwy temat.
– Co do zasady prof. Pawłowicz miała racje. Ale wszyscy wiemy, że ma nieprzewidywalny temperament, poniosły ją emocje, przegrała i obrywamy w wojnie, która mogła być wy- grana.
Tak skomentował tę niezręczną sytuację członek Komitetu Politycznego PiS w rozmowie z Wojciechem Wybranowskim z „Rzeczpospolitej”. Zdaniem działacza partii Jarosława Kaczyńskiego, mocne słowa Krystyny Pawłowicz i wrzawa, jaka się wokół tego zrobiła, może zaszkodzić przygotowywanej nowej ofensywie partii. Główną bronią miał być w niej nowy język polityki, dyskusje o programie oraz debaty eksperckie. Na czele z pisowskim kandydatem na premiera – prof. Piotrem Glińskim, który zresztą zdążył już skrytykować „niekulturalny styl wypowiedzi” posłanki Pawłowicz.
Anonimowi posłowie PiS opowiadali też o swojej sejmowej koleżance „Gazecie Wyborczej”.
– Jest typową solówką, nie buduje zaplecza. Jej występy publiczne, w których wszystkich obraża, są nam niepotrzebne. Pawłowicz spycha nas do narożnika, a my mieliśmy maszerować do centrum – usły-