W Kleszczowie życie lepsze niż w Madrycie
Dentysta za darmo, woda za grosze, a nawet dopłaty do sadzonek drzew i krzewów ozdobnych – takie luksusy mają mieszkańcy 4,5-tysięcznej gminy Kleszczów w Łódzkiem, najbogatszej w Polsce. Rozmowa z HENRYKIEM MICHAŁKIEM, przewodniczącym Rady Gminy Kleszczów.
– Może przeniosę się do Kleszczowa. Co mam zrobić, żeby zamieszkać w najbogatszej gminie w Polsce?
– Kupić działkę, wybudować dom i zameldować się. To wszystko.
– Czy to prawda, że u wszystko jest za darmo?
– No nie, aż tak dobrze to nie jest (...), jakieś odpłatności są. Ale rzeczywiście gmina sporo dopłaca do przedszkoli, wyżywienia w szkołach, komunikacji gminnej, bo taką mamy, czy też wypoczynku dzieci i młodzieży.
was
– Media rozpisują się o bogactwie gminy. Nie trzeba wyjeżdżać za granicę, bo w Kleszczowie macie lepsze życie niż w Madrycie. Ile w tym prawdy, a ile fantazji?
– Sporo mitów. Zresztą byłoby to chyba nawet nieetyczne, może nawet demoralizujące, gdyby wszystko było za darmo (...). Jak w każdym mieście, gminie, mieszkańcy płacą, ale dzięki ulgom i dopłatom, które stosujemy, na pewno mniej niż gdzie indziej.
– Zdecydowanie mniej, bo u was mieszkańcy płacą za metr sześcienny wody 10 groszy, a w Olsztynie prawie 3,50 zł. U was metr ścieków kosztuje 0,73 zł, a u nas blisko 5 zł. Nie mówiąc już o tym, że gmina może sobie pozwolić na wysłanie dzieci na wakacje nad Morze Śródziemne, na darmową opiekę stomatologiczną. Czy też bezpłatne badania mammograficzne, cytologiczne czy wykrywające raka prostaty.
– Wakacje nie są za darmo. Rodzice dopłacają do obozów i kolonii. W przypadku wyjazdów zagranicznych jest to ok. 350 zł. A co do wody – to zdaniem mieszkańców, zresztą moim też – ta powinna być za darmo. Mamy na swoim terenie Kopalnię Węgla Brunatnego Bełchatów. Wskutek jej działalności powstał lej depresyjny, pola są osuszone. Nie ma wody w studniach. Wcześniej nie płaciliśmy w ogóle za wodę, ale zmieniły się przepisy i gmina musiała wprowadzić taryfę opłat za wodę. Metr sześcienny wody kosztuje 3,76 zł, ale stosujemy dopłaty i mieszkańcy płacą za wodę zdecydowanie mniej. To pewna rekompensata za kopalnię.
– Gdy przeczytałem, że u was mieszkańcy mogą dostać 5 tys. zł dotacji do kupna sadzonek drzew i krzewów ozdobnych, to zaczą- łem się zastanawiać, czy to jeszcze Polska.
– Polska, zapewniam pana. Była i jest. Gmina zdobywała różne laury, choćby Gminy Fair Play, Lidera Przedsiębiorczości. To nie bierze się z niczego. Trzeba zadbać o gminę. Dlatego dopłacamy do drzewek, żeby gmina piękniała. Żeby było zielono, bo, niestety, działalność kopalni ma też swoje minusy, odbija się na środowisku, to przecież kopalnia odkrywkowa. – Skąd macie tyle pieniędzy? – Z podatków, opłaty eksploatacyjnej za wydobyty węgiel. Kopalnia i Elektrownia Bełchatów to potężne zakłady. To nasi najwięksi płatnicy. W kopalni pracuje obecnie ponad 7 tys. osób, a w elektrowni ponad 5 tysięcy. Płacą nam grubo ponad sto milionów złotych. Nasz roczny budżet to około 220 mln zł, ale realnie mamy mniej. Płacimy bowiem ok. 70 mln zł tzw. janosikowego i na ochronę środowiska. Korzystają z tego m.in. gminy na Warmii i Mazurach.
– To prawda, ale i tak sporo wam zostaje. Przejadacie te ogromne pieniądze?
– W zdecydowanej większości, bo ponad 70 proc. budżetu przeznaczamy na inwestycje. Zawsze tak było, a jestem już piątą kadencję radnym. W ubiegłym roku oddaliśmy do użytku obwodnicę Kleszczowa. Kosztowała nas 40 mln zł. Zbudowaliśmy ją ze swoich pieniędzy, bo jakoś mamy kłopoty z pozyskaniem unijnych dotacji (...). Ale staramy się realizować swoje plany, nawet te wielkie.
– Tak było z budową kompleksu sportowo-edukacyjnego Solpark.
– Już stoi. Kosztował nas ponad 200 mln zł. Jest tam szkoła średnia, gimnazjum, basen, sala sportowa, amfiteatr, który zimą jest wykorzystywany jako lodowisko. Ale to nie koniec inwestycji, bo będzie jeszcze geotermia (...). Odwierty kosztowały 20 mln zł. Woda ma temperaturę 54 stopni. Będzie wykorzystywana w celach leczniczych, jak też do ogrzewania Solparku i być może pobliskiego osiedla (...).
– W Kleszczowie wszyscy mają pracę?
– Myślę, że jak ktoś chce pracować, to coś sobie znajdzie. Bezrobocie jest jednocyfrowe, grubo poniżej 7 procent.
– Każdy kij ma dwa końce. Nie ma obiadu za darmo. Jaki jest ten drugi koniec w przypadku Kleszczowa?
– Pieniądze, które mamy w gminnej kasie, to konsekwencja przemysłu, który jest w gminie. I są tego minusy, bo przecież kominy nie zdobią krajobrazu (...). Przemysł to też większy hałas. Jest pewna uciążliwość. Ale na pewno korzyści przewyższają te wszystkie uciążliwości.
– Słowem, więcej plusów niż minusów.
– Ale tak jest na całym świecie. Tam, gdzie jest przemysł, tam są miejsca pracy, a gdzie są miejsca pracy, tam żyje się lepiej. Nic innego tu nikt nie wymyśli.
– Czy taki dobrobyt nie rozleniwia? Ludzie szybko przyzwyczajają się do dobrego. Co będzie, gdy kiedyś zabraknie milionów z kopalni?
– Zdajemy sobie sprawę z tego. Elektrownię można przestawić choćby na gaz. Tak więc te miejsca pracy da się utrzymać, ale kopalnia kiedyś się skończy. Dlatego powołaliśmy Fundację Rozwoju Gminy Kleszczów. Mamy też strategię rozwoju, która zakłada rozwój przemysłu w gminie. Stworzyliśmy cztery strefy, w których mogą lokować zakłady. Mamy już po 20 firm. Zachęcamy do inwestowania u nas różnymi ulgami. Dla przykładu uzbrojone tereny pod inwestycje sprzedajemy po 5 zł za metr, a ziemia u nas kosztuje w granicach 40 zł (...).