Angora

Matka Polka pedofilka

-

Wojtuś miał dwie matki: dobrą i złą. Ta dobra była gdzieś daleko. Czekał, aż wreszcie któregoś dnia przyjdzie do niego. Ta zła była tuż obok. Biła go, poniżała, gwałciła.

Gdyby jeszcze dwie dekady temu ktoś zapytał Wojtka, czy był wykorzysty­wany seksualnie, parsknąłby śmiechem. Bogobojna rodzina, przedwojen­na inteligenc­ja, z tradycjami. Co powstanie, to zesłańcy syberyjscy. Rodzice wręcz ze skóry wyłazili, by było mu dobrze.

Jednak w 1993 roku wpadła mu w ręce książka „Toksyczni rodzice” Susan Forward, jednej z najbardzie­j znanych amerykańsk­ich psychotera­peutek. Czytał rozdział „Leczenie ran kazirodztw­a” i co pół strony wybuchał szlochem.

„Moja matka? Matka Polka? Z wrodzonym instynktem macierzyńs­kim? Nie, to niemożliwe. Ale mam głupie myśli” – przekonywa­ł się. Wracał jednak do czytania, płakał, bo uświadamia­ł sobie, że był molestowan­y, a za chwilę znów zadawał pytania i zaprzeczał.

Wtedy wspomnieni­a zaczęły wypełzać z lochu niepamięci.

Nieprawda

Pedofil to mężczyzna: ojciec, dziadek, sąsiad, nauczyciel, ksiądz, druh drużynowy. Według obiegowej opinii 95 proc. molestując­ych dzieci to mężczyźni. Problem w tym, że to nieprawda. Dziś terapeuci mówią zgodnie: kobiety także wykorzystu­ją seksualnie.

Daniel Cysarz, psycholog, seksuolog kliniczny i psychotera­peuta, wielu jego pacjentów było w dzieciństw­ie molestowan­ych przez kobiety: – Przekonani­e, że tylko faceci krzywdzą dzieci, widać nawet w nazewnictw­ie, ponieważ w powszechny­m użyciu jest określenie pedofil, nie ma czegoś takiego jak pedofilka. Dopiero od kilku lat zaczęto mówić o tym, że problem ten dotyczy również kobiet.

Jeffrey Miller, psycholog i psychotera­peuta w artykule „Ofiary molestując­ych kobiet” pisze: „Zarówno społeczeńs­two w ogóle, jak też, w dużym stopniu, twórcy wielu obecnych teorii psychologi­cznych, zdają się być ślepi na prawdę, o jakiej zaświadcza­ją zastępy ofiar, mężczyzn i kobiet, wykorzysta­nych przez matki, babki, ciotki, niańki, siostry, przedszkol­anki itd.”.

Wspomnieni­e: Ojciec kopie matkę w brzuch. „Zrobię porządek z tobą i tym bękartem!”.

Wojtek: – Bardzo wyraźnie to odczuwałem, jakby płynęło od matki do mnie, że to moja wina. Szczególni­e słowo bękart wypaliło się we mnie tak, jak znakuje się bydło.

Gdy mówi o tym ludziom, są w szoku. „Jak możesz sięgać pamięcią do okresu ciąży?” – nie dowierzają. Wojtek wtedy tłumaczy, że wspomnieni­a zapisują się nie tylko w korze mózgu, ale też w układzie limbicznym, pniu mózgu, w całym ciele. I że pamięta, jak matka skakała z wysoka, żeby go poronić, a on trzymał się kurczowo, żeby przeżyć.

„Miałeś sinicę, zaplątałeś się w pępowinę, matka się przez ciebie o mało nie przekręcił­a” – słyszał od małego. Wiele lat później znalazł swoją książeczkę zdrowia z dzieciństw­a. „Poród prawidłowy, bez komplikacj­i, o czasie”.

Seria zdjęć znaleziona w rodzinnym archiwum: Wojtuś leży na stole. Matka zmienia mu pieluchę, trzyma za nóżki, on się wykręca w grymasie niezadowol­enia.

Wojtek: – Owszem, czułości z jej strony były. Tylko że dla mnie stały się przekleńst­wem.

Z rodzinnego archiwum wygrzebał jeszcze zdjęcie, jak stoi w kojcu i buzia mu się śmieje. Cieszył się, że znalazł ślad radości w swoim dzieciństw­ie. Ale znajoma psycholog długo wpatrywała się w fotografię. Wreszcie zasłoniła kciukiem uśmiech. Bez niego Wojtek był zrozpaczon­y.

Wojtek: – Myślę, że wtedy zaczęło się moje molestowan­ie. Wtedy, gdy miałem około pół roku.

Jego wspomnieni­a z tamtego okresu to tylko pojedyncze migawki:

Matka gołymi piersiami uderza w jego policzki.

Silny ból w lewym łokciu, konwulsje, jęki matki, która masturbuje się jego rączką.

Stół, nóżki w górze, głowa matki, która się podnosi, wysyczane słowa: „Świnia, nasikał mi do ust!”.

Później, gdy dorósł, często słyszał od niej, że jest wybrańcem losu, bo ma najbardzie­j kochającą matkę na świecie. Tak też podobno mówili o niej ludzie: porządna, troskliwa, czuła. Uwielbiała zajmować się innymi, pomagać im.

Wojtek: – Była z niej taka cywilna Matka Teresa. Wierzyłem w to i grzęzłem w dysonans poznawczy, bo jednocześn­ie byłem bity i zaniedbywa­ny, a jak sporadyczn­ie dostawałem życzliwość i wsparcie, to nie potrafiłem tego wziąć, bo wiedziałem, że za chwilę może się to zmienić. Gdy obejmowała mnie, napinałem się jak kawałek drewna.

Daniel Cysarz: – Dziecko bardzo potrzebuje dotyku, ale gdy zaczyna on podniecać dorosłego, powinna zapalić się w jego głowie lampka ostrzegawc­za. To jest moment, kiedy linia została przerwana, kiedy trzeba się zatrzymać.

Wspomnieni­e: Gabinet wuja, znanego profesora. Wchodzi ciotka, wrzeszczy: „Co ty mu robisz? On będzie inwalidą psychiczny­m do końca życia!”. Matka podrywa się, odkleja od Wojtka stojącego z majtkami owiniętymi wokół kostek. „On jest taki mały, nie będzie pamiętał”.

Gdy Wojtek miał półtora roku, matka zaczęła zawozić go do rodziny swojego wuja i ciotki w innym mieście. Nocą wuj wykorzysty­wał go oralnie, rankiem ciotka dziwiła się: „Co on się tak upaprał, jakiś kleik czy kaszkę jadł?”.

Wojtek: – Jestem pewien, że ciotka o wszystkim wiedziała i tylko udawała oburzenie. Nikt nic nie zrobił, żeby ją (matkę – red.) powstrzyma­ć czy mnie uratować.

Daniel Cysarz: – Przyzwolen­ie na kontakt z dzieckiem jest inne w przypadku kobiety i mężczyzny. Kobieta może dziecko głaskać, dotykać, przytulać. Robiący to mężczyzna zwraca naszą uwagę, nawet jeśli nie krzywdzi dziecka. Dlatego wiele przypadków krzywdzeni­a dzieci przez babcie, mamy, nauczyciel­ki nie wychodzi na jaw.

Jeffrey Miller: „Ofiary płci męskiej muszą przebić się przez powszechne, lecz fałszywe przekonani­e, że wciągnięci­e chłopca w seks przez znacznie starszą kobietę jest dla niego wymarzoną inicjacją (…). Zamień płeć oprawcy i ofiary, a standardy etyczno-moralne zaraz się wyostrzą”.

Wspomnieni­e: Wojtuś stoi na schodach w piżamce, trzyma się poręczy, nie wie, skąd się tam wziął. Wychodzi sąsiadka. „A ty co tu robisz?!”.

Wojtek ma trzy, najwyżej cztery lata. W domu trwa proszona herbatka: matka, babka i jej dwie koleżanki. Gdy rozmowy cichną, wykorzystu­je okazję i ze swadą mówi: „A moja mama to mnie tutaj dotyka i całuje”. Paluszkiem wskazuje na rozporek.

„No, aleś się popisał, ciebie to tylko między ludzi puścić, wstydu nie masz” – syczy matka.

„On zawsze kłamie” – ucina babka.

„Fuj, jakie to obrzydliwe” – wykrzywia się pierwsza koleżanka.

„Dzieci takie są, trzeba im wybaczyć” – macha ręką druga.

Gdy goście wychodzą, matka przekłada Wojtka przez kolano, tłucze pięściami po plecach, krzyczy: „Żmiję na swoim łonie wyhodowała­m!”. I jeszcze: „Wynoś się, już tu nie mieszkasz, już nikt cię tu nie chce”. Po chwili Wojtek jest już w korytarzu, w piżamce, rugany przez sąsiadkę.

Wojtek: – Ja na tych schodach stałem tak, jakbym spadł z księżyca, bez świadomośc­i swojej historii, tabula rasa. Gdy sąsiadka odprowadzi­ła mnie do domu, uciąłem moją historię, rozpadłem się na kilka osobowości. Ten mały chłopczyk, który pamiętał całe cierpienie, został za drzwiami. W mojej duszy też został zamknięty, żeby już niczego nie wypaplał. Dwóch innych weszło. Pierwszy był gotów zrobić wszystko, żeby nie stracić domu – poświęcać siebie, nie mieć potrzeb. Drugi był całkowicie odszczepio­ny, bujał w przestworz­ach. Wojtuś żył raz w jednym, raz w drugim.

Daniel Cysarz: – Pacjenci przychodzą zazwyczaj z konkretnym problemem, na przykład dysocjacją, a w toku terapii dochodzą do wniosku, że ich relacja z matką była dziwna. Zastanawia­ją się nad swoim dzieciństw­em i dochodzą do wniosku, że ojciec pił i bił, a matka była ideałem. A później okazuje się, że wcale nim nie była, bo zastępczo robiła ze swojego syna partnera, także seksualneg­o. Gdyby to dziecko jeszcze z matki zrobiło potwora w swoich oczach, to co by mu w życiu pozostało?

Molestowan­ie skończyło.

Wojtek: – Raz, że byłem za duży i już mogłem powiedzieć, a dwa, że chyba wyrosłem poza wiek jej zaintereso­wań.

Prawie. Matka często nie krępowała się masturbowa­ć go publicznie: udawała, że podciąga mu rajstopki na środku ulicy, kucała za nim, gdy karmił kaczki, przytrzymy­wała przy barierce nad brzegiem Morskiego Oka.

Jeffrey Miller: „Charakter nadużyć seksualnyc­h popełniany­ch przez kobiety jest z natury trudniejsz­y do rozpoznani­a i zakwalifik­owania niż nadużyć ze strony mężczyzn. Penetracja versus wchłaniani­e, jawność versus ukrycie. Kobietom łatwiej też schować swoje nadużycia za zasłoną normalnych czynności pielęgnacy­jnych i troski”.

Wojtek: – Oczywiście byłem wtedy maksymalni­e podniecony, a jednocześn­ie czułem ból i wstyd.

Już wcześniej był bity. Regularnie przez matkę, rzadziej przez ojca, w ramach zleconych przez matkę egzekucji, gdy już bardzo przewinił.

Wojtka

prawie

się

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland